Część 7 "Pierwsze spojrzenie" [Rozdział 2]

255 23 0
                                    

Ku swojemu zdumieniu Javier obudził się w sobotę kilka minut przed południem. Z bólem głowy i suchością w ustach poszedł do łazienki. Długi, zimny prysznic otrzeźwił go na tyle, że mógł się ubrać i odczytać wiadomość. Na ekraniku iphona pojawiła się niezwykle rozbudowana wiadomość od Stilesa.

Co dzisiaj robimy?

Javier uśmiechnął się do siebie i przeczesał dłonią nieco przydługie, zmierzwione włosy. Odpisywanie na maile i przeglądanie zdjęć zajęło mu wczoraj tyle czasu, że nie zrobił nic z tego, co zaplanował. Praca domowa, nietknięta, spoczywała na jego biurku razem z podręcznikami szkolnymi i akademickimi. Po chwili namysłu Solano wystukał wiadomość:

Dzisiaj nie dam rady. Może jutro pójdziemy do Koontza?

Odłożył telefon i kiedy zamierzał wstać komórka wydała z siebie wesoły dźwięk sygnalizujący wiadomość.

Lubisz tego Koontza, hm? Myślisz, że chodzenie do Wolfów to dobry pomysł?

Javier uśmiechnął się po raz kolejny i szybko odpisał:

Myślałem, że akurat Ty będziesz mnie wspierał! Napisz do B. (Bradley dop. autorka) Podjadę po was o dwunastej. Zjemy lunch i napijemy się kawy.

Po raz kolejny odłożył iphone’a i wyszedł z pokoju. Posiłek z rodzicami przebiegał tak, jak większość w czasie weekendu. Felipe wypytał każdego z osobna, jak minął tydzień i co udało im się osiągnąć albo zobaczyć. Był bardzo zainteresowany kinem na wolnym powietrzu. Podobał mu się sam pomysł i dobór filmów. Zachwycał go gust mieszkańców tak niewielkiego miasteczka jak Mydale. Nawet Julian nie pokusił się o żaden złośliwy komentarz. Javier mógł mu wiele zarzucić, ale na pewno nie zły gust filmowy i muzyczny.

- A co to za śliczna dziewczyna czekała na ciebie przed domem? – zagaiła Rosalio, lustrując Juliana badawczym wzrokiem. Jego wargi zacisnęły się w wąską linię, był widocznie niezadowolony z tego, że matka zobaczyła jego towarzyszkę.

- Koleżanka – wydusił po chwili, wzruszając lekceważąco ramionami. Definicje koleżanki według Javiera i Juliana zasadniczo się różniły. Julian nie był kochliwy, więc dziewczyny, na które zwracał uwagę służyły tylko temu, by zaspokoić jego męski głód bliskości z kobietą. Czasami znajomość z poszczególną „koleżanką” trwała dłużej, a czasami tylko jeden wieczór. Dla Javiera koleżanką była Bradley i Rose. Z żadną z nich nigdy nie miał zamiaru iść do łóżka.

- Kiedy ją przedstawisz?

Javier nie był w stanie zliczyć, ile razy matka zadała to pytanie. Julian zawsze niezmiennie odpowiadał jej to samo.

- Jak tylko będzie z tego coś poważniejszego.

Felipe w ogóle nie reagował, a Rosalio zawsze wzdychała wymownie. Pomimo charakteru donżuana Julian był bardzo rozważny w podejmowaniu decyzji, kogo przyprowadzi do domu. Javier w pewnym sensie podziwiał, że Julian z całego grona znajomych i wianuszka koleżanek potrafi wyłowić takie osoby, które jego zdaniem, są warte tego by przekroczyć próg jego rodzinnego domu.

Resztę dnia Javier spędził na nauce. Żeby nie zająć myśli niczym innym, nie pozwolił sobie na otwarcie maila, gdzie zapewne czekały wiadomości od Emmy, Rose i Wayne’a. Dwukrotnie rozwiązał wszystkie zdania z matematyki, jakie były na zajęciach i przeczytał ponownie tekst jaki przerabiali na angielskim. Na tym upłynęła mu reszta dnia i większość wieczoru. Dni stawały się coraz zimniejsze, więc kładąc się spać Javier nie zostawił już otwartych na oścież drzwi balkonowych. Uchylił je jedynie na kilka milimetrów, pozwalając by ostatnie w miarę ciepłe podmuchy wiatru wpadały do pokoju. Gdy zasypiał, jego myśli zaprzątała tylko praca domowa z chemii.

Werewolf FullmoonWhere stories live. Discover now