Taco Hemingway
Kłopoty nie istnieją jak Bóg
Albo jestem za daleko, pijąc mleko i miód
Albo ćpając MDMA* kolorowe jak cuks.
Właśnie jestem w celi, obok mnie jest Kuba, który delikatnie bełkotał.
– Filip, jak mi serce bije, ja chyba umieram.
– Stary, nie przesadzaj – mi samemu serce napierdalało jak w zegarku ale ignorowałem to.
Widać było, że Kuba lekko przesadzał z tym co przeżywał, jednak moje przemyślenia przerwał:
– Fifi, Fifuś, Fifek – wymieniał zdrobnienia mojej ksywki. Minęło kilka czy nawet kilkanaście dni od mojego rozpoczęcia tu życia – masz takie śmieszne pseudo, kojarzy mi się z tą grą Fifą.
– Bo grałem w fifę, w sumie nie pod tym nickiem ale jednak połączenie jest z moim imieniem również – ciekawski oczywiście zapytał mnie jaki był inny. – Taki według mnie dziecinny troszkę ale Taco Hemingway.
– Wooow Tacuś, progress – prawdę mówiąc nie rozumiałem go czasem. –
Mnie nazywali Que lub Quebonafide, w sumie sam wymyśliłem również tą nazwę, może kiedyś ci wyjaśnię dokładniej.Młodzi, piękni, bezrobotni
Ja i Kuba, tacy sami, choć tak niepodobni
To nas idealnie określało, możliwe, że byliśmy do siebie podobni w wielu aspektach to jednak wiele nas różniło.
Nie było tu aż tak źle. Poznałem też kilka innych oprócz jednak można zaobserwować, że (też ze względu na ilość czasu przebywanego z daną osobą) miałem najlepszy kontakt z moim współlokatorem.
Pierwszy raz z nim coś brałem, a mianowicie dokładniej to ecstasy. Nie mówię, że miałem po tym najlepszy humor, ale byłem nastawiony bardziej pozytywnie niż wcześniej. Chociaż z reguły chyba myślałem lepiej tutaj niż inni.
Nie jestem super optymistą, ale wpadłem i cóż, wyjdę stąd jako już czysta osoba. Po co miałem się bronić, jak mój własny, w dodatku stały klient wpadł? Napewno któryś raz z rzędu zobaczył na ulicy woreczek z czymś zielonym w środku, to jest bardzo możliwe (to sarkazm). Osobiście jako imprezowicz trafiłem kilka razy ale nie przesadzajmy. Musiał się przyznać i ja poniosłem konsekwencję swoich czynów.
Quebo dzielił się swoimi wrażeniami po fazie. Ja chyba raz brałem tego typu substancję więc ten teraz był drugi.
Wkręcało mi się coraz mocniej.
Stan euforii i szczęścia stopniowo narastał.
Mu też już weszło, siedziałem z gigantycznym uśmiechem na ustach bujając się w tył i w przód, a Kuba tylko się coraz mocniej śmiał z tego jak wyglądam.
Zdecydowanie nie można było na nas patrzeć normalnie.
Jednak przeżywaliśmy to razem i to najważniejsze. Osobiście wolałem udać się na podwórko, na którym możnaby było o wiele ciekawiej spędzić ten czas. Ale kara to kara.
Czułem się jak małe dziecko dostające szlaban za jakąś głupotę.
Zepsuł mi się humor, jednak będąc na fazie wprowadziłem się w stan bad tripa*.
Tyle mam pragnień i tyle tych wspomnień i tyle Twych zdjęć
Kropla za kropla za kroplą mi lecą na czoło i brew
Już ci mówiłem że cały mój żywot: alkohol i śpiew
Już ci mówiłem zażyłem narkotyk i płonie mi krew
Zauważył to.
Nie spotkałem się z niezaakceptowaniem, lecz całkiem odwrotnie.
Spędziłem tu już trochę czasu i potrzebowałem tego.
Jakiegoś uczucia, lekkiej przyjemności.
Przytulił mnie bez słów, pozwalając mi płakać na swoim ramieniu.
Przepadam za tym kiedy siedzisz przy mnie.
***
MDMA - inaczej ecstasy, uznawany jest za narkotyk towarzyski, imprezowy. Najczęściej ma formę małych, okrągłych, kolorowych tabletek, czasem mają wytłoczone logo, wyglądem przypominają pudrowe cukierki.
Bad trip (zła podróż) - przerażające lub trudne doświadczenia po zażyciu substancji psychoaktywnej. Przejawia się jako halucynacje, urojenia oraz napady lękowe.
CZYTASZ
Miłosne ecstasy ||Taconafide
Fanfiction,,Mogę napisać ten tekst, bo najpiękniejsze jest to, Że nie chciałbyś takiego mnie." ~Quebonafide ,,Zastanawiam się, co robisz i czy nie chcesz uciec stąd, ciągle czekam, aż ktoś wreszcie temu miastu utnie prąd, chcę powodzi, zanim uschnie ląd, krz...