,,To nie może być prawda..." cz. 2 - One shot 3

443 22 7
                                    

Kur**, kur**, kur**

Tylko to jestem teraz w stanie aktualnie powiedzieć.

Stoję tuż przed domem mojej matki totalnie sama. Boże, dlaczego ja dałam się przekonać Shakerowi, żeby tu przyjechać.

Raz kozie śmierć...

Zapukałam.

Boże, teraz już nie ma odwrotu...

I co ja zrobię?

Ja pierdzielę.

A co jak nie tu?

Drzwi się otworzyły.

Zamarłam.

Na szczęście w wejściu stała Poppy, czyli starsza pani, która kierowała służbą w wielkim domu mojej matki.

- Tak, słucham? - staruszka poprawiła okulary - połówki, które zsuwały się z jej długiego, pomarszczonego nosa. Bacznie zmierzyła mnie od góry do dołu. - Tara, czy to ty dziecko? - jej oczy się zaszkliły się, zresztą pewnie jak moje. Padłyśmy sobie w objęcia.

Stęsknione...

Ale radosne...

Tak naprawdę w tym wielkim domu, tylko Poppy mnie rozumiała. Ojca nie widywałam, a matka... Ona mnie nienawidziła... Więc zostawała mi tylko Poppy...

To ona śpiewała mi na dobranoc.

To ona dbała o to czy jestem głodna czy najedzona i dobrze ubrana.

To ona sprawdzała mi prace domowe.

Robiła to Poppy. A nie Catherine. A ta druga powinna była to robić.

- Poppy, gdzie moja matka? - zapytałam kiedy przestałyśmy się już ściskać.

- Na górze w swoim gabinecie - odparła. - Tara, nadal nie mogę uwierzyć, że to ty. Co się stało? Przecież mówiłaś że już tu nie wrócisz...

- Plany się zmieniły. A poza tym muszę wyrównać moje rachunki oraz mój chłopak ma tu mecz z Technically - powiedziałam.

- To któryś z SS?

- Tak, a teraz muszę lecieć. Pa!

- Tara, czekaj!

Obróciłam się będąc w połowie długiego holu.

- Tak?

- Zanim pójdziesz do matki, koniecznie zajrzyj do swojego pokoju - oznajmiła staruszka, puściła mi oczko i zniknęła w drzwiach prowadzoncych do kuchni.

Wbiegłam szybko po schodach. Szłam długim korytarzem. Spoglądałam na drzwi po lewej stronie, aż nagle znalazłam te których szukałam.

Czarne z niedbałym napisem zrobionym białą farbą: ,,Tara's room".

Czym prędzej je popchnęłam i znalazłam się w moim dawnym królestwie:

Czym prędzej je popchnęłam i znalazłam się w moim dawnym królestwie:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Przeszłam przez pokój wszystko było tak jak dawniej. Moje ubrania porozwalane dosłownie wszędzie. Podniosłam do góry rękę i dotknęłam mojego łapacza snów. Następnie podeszłam do ścianki która była wyklejona różnymi zdjęćmi.

Bianca i ja. Moje 13 urodziny. Zdjęcia z pierwszej walki. Odbieranie nagród za pierwsze wygrane zawody. Sadzenie kwiatów z Poppy. Nocowanie Bianci.

Zauważyłam kilka nowych zdjęć. Takich których nie przyklejałam.

Te z Tokio. Przejechałam po nich palcami. Moi prawdziwi przyjaciele. Han, Twinkie i Neela. Och jak ją za nimi tęsknię. Z mojego oka skapnęła łza. Zdjęcie z wygranego wyścigu z Hanem. Japończyk próbuje udawać wkurzonego ale mu to nie wychodzi i na zdjęciu obydwoje mimowolnie się śmiejemy opierając się o nasze auta. Imprezka u Twinkiego. Uśmiechnięci obejmujemy się trzymając w rękach kieliszki z jakimś trunkiem. I babski wieczór u Neeli. Papiloty we włosach. Schnący lakier na paznokciach i my dwie pośrodku tego bałaganu z kieliszkami czerwonego wina w rękach. I wiele innych zdjęć. Och co to były za czasy...

To pewnie Poppy. Muszę jej koniecznie podziękować. Wyciągam z kieszeni telefon i szybko robię zdjęcie tej części ściany, gdzie jestem ja i moim znajomi z Tokio.

Wychodzę i z impetem na kogoś wpadam. Moim oczom ukazuje się...

______________________________________

Wszystkiego najlepszego z okazji dnia dziecka (a jak się nie poczuwacie to po prostu pomińcie), spóźnione ale jest!

Wiem że pewnie moje polsatowanie wydaje wam się chamskie ale chciałam taki dramatyczny moment.

A więc możecie zgadywać.

Papa do następnego:

nottoomuch345

(not) Ideal Angel ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz