Jungkook🐇
Obudziłem się rano wtulony w Taehyunga, gdy zobaczyłem jego twarz gdy spał stado motyli w moim brzuchu zaczęło wariować. Czułem jak serce mi przyspiesza z każda sekunda patrzenia na niego. Wtuliłem się w niego ponownie, było tak ciepło, chciałbym tak zostać już na zawsze.
Jednak wszystko kiedyś się kończy. Taehyung się obudził i dziwnie na mnie popatrzył a ja na niego, po chwili jego twarz złagodniała.
-Odkleisz się ode mnie? Czuje się trochę dziwnie.
-J-ja tak już.-spaliłem buraka. Moja twarz zrobiła się cała czerwona, nie chciałem aby chłopak to zobaczył, więc odwróciłem się na drugi bok i zakryłem kołdrą.
Gdy postanowiłem się wreszcie podnieść z jego łóżka w którym już od dłuższego czasu go nie było, zrobiło mi się głupio. Co ja sobie w ogóle myślałem. Unikałem jego wzroku jak ognia, jednak po dłuższym czasie było to dziwne. Postanowiłem się wyluzować, on i tak mnie nigdy nie pokocha.
Taehyung🔪
Ten dzieciak coraz bardziej mnie zadziwia, raz jest bezbronnym, słodkim króliczkiem a raz szalonym morderca.
Gdy zobaczyłem go rano czułem się jakoś dziwnie, w dodatku jego uścisk był taki ciepły jak i on. Nie Tae nie nie przestań o nim myśleć, fuuuu.
******
6 godzin później dostali kolejne zlecenie, było ono bardzo dziwne. Mieli się wbić na tematyczna imprezę jakiś bogaczy i wybić sześć osób.
******
-Znów mam włożyć ten garnitur!?-wyjęczał niechętnie Jungkook.- nie mogę założyć do tych spodni białej koszuli i jakiejś muszki czy krawatu?-pokazał na ciemne rurki.
-To nie moja wina, że jakieś bogate dupki wymyśliły se elegancką imprezkę. Załóż co chcesz, po prostu masz wyglądać elegancko.
Kooki przewrócił oczami i poszedł do łazienki się ubrać, ja postanowiłem przebrać się w salonie. Ubrałem czarne spodnie i lakierkowe także czarne buty. Gdy ściągnąłem koszulkę usłyszałem jak chłopak wychodzi z łazienki, i gapi się na moją nagą klatę robiąc się czerwony. Po chwili otrząsnął się i popatrzył zawstydzony w bok, zaśmiałem cię cicho pod nosem i ubierałem się dalej.Gdy byliśmy już na miejscu, weszliśmy do budynku bez problemu. Impreza kończyła się, a goście powoli opuszczali miejsce w którym imprezowali. Budynek wyglądał na nowoczesny blok, mieszkania było ogromne a w jednym z nich były nasze cele. Poszliśmy za grająca głośno muzyka docierając na czwarte piętro. Weszliśmy przez drzwi.
-Wróciliście się nam pomóc!-krzyknął jakiś mężczyzna z pokoju niedaleko drzwi.
-Pora zacząć zabawę, powiedziałem szeptem do Kookiego a on już miał „włączony tryb mordercy". Jego spojrzenie kompletnie się zmieniło.
-Ja się nim zajmę, idź do reszty.-wyszeptał kierując się do pomieszczenia z którego nadchodził głos.
-Kto przyszedł?-zapytała jakaś kobieta. Każdy sprzątał inne, mniejsze pomieszczenie. Gdy wszedłem do wielkiego salonu w którym nadal był nieporządek nikogo tam nie było. Zacząłem kierować się w stronę kuchni. Zobaczyłem długowłosa kobietę zmywające naczynia, już wiedziałem jak ja zabić. Podeszłem obejmując ja od tyłu, najwidoczniej myślała, że to ktoś znajomy ponieważ cicho zamruczała. Gdy chciała coś powiedzieć zasłoniłem jej usta ręka, po czym wyciągnąłem wielki nóż z wody w zlewie. Ostrym czubkiem noża jechałem jej po ręce coraz wyżej, próbowała krzyczeć jednak nie pozwoliłem jej na to. Strach kompletnie ja sparaliżował, nawet nie drgnęła gdy nóż znalazł się jej przy gardle. Próbowała krzyczeć jeszcze głośniej jednak moja dłoń jej to uniemożliwiała.
-Skarbeczku, twoje krzyki i piski nic nie dadzą, nawet nie wiesz jak wielka sumkę dostanę za ciebie i twoich koleżków. -powiedziałem zaczynajac lekko podrzynać jej gardło. Była zbyt słaba, zero zabawy. Szybkim ruchem wbiłem jej nóż w sam środek gardła i rzuciłem na ja podłogę.Wszedłem znów do salonu, zobaczyłem Kookiego całego we krwi.
-Ilu zabiłeś?
-Trzech.-powiedział wycierając krew z policzka. Wow, podczas gdy ja się bawiłem on zdążył zabić trzy osoby.
-Zostało dwóch.
-I stoją za tobą.-powiedział wyciągając pistolet i wymierzając lekko na mnie. Odwróciłem się, byli w szoku w końcu ich znajomi leżeli w własnej kałuży krwi. Jeden z nich rzucił się na mnie.
-Dlaczego to zrobiliście!?-wykrzyczał mężczyzna z którym się właśnie szarpałem, Jungkook podszedł do drogiego i popchnął tak, że klęczał po czym strzelił trzy razy w mężczyznę który się ze mną szarpał. Jego ciało upadło na mnie, a z jego ust wylewała się krew. Odepchnąłem go na bok wstając, i zacząłem wycierać krew z marynarki.
Jungkook stał za młodym chłopakiem trzymając mu ręce, pistoletem celował mu w tył głowy. Chciałem zobaczyć co zrobi, dałem mu wolna rękę.
-Zostałeś tylko ty przystojniaku.-Kooki zaczął się śmiać, w jego oczach było jeszcze więcej szaleństwa niż na początku.-nie ruszaj się, załatwię to szybko.
Po policzku klęczącego chłopaka spływały łzy. Kooki kucnął przed nim przystawiając mu pistolet do czoła.
-Zaraz będzie po wszystkim.-powiedział i pocałował mężczyznę w usta. C O O N K U R W A R O B I!? Patrzyłem zszokowany, gdy oderwał usta od chłopaka wystrzelił a po pomieszczeniu rozprysnęła się krew.
-Co to było do cholery!? Czy ty... nieee! Jungkook czy ciebie kręcą chłopcy!?
-A co w tym złego.-odpowiedział ze spokojem patrząc jak zwłoki chłopaka leżą w kałuży krwi która stopniowo się powiększała.
-Ja z tobą spałem! Ja nawet nie chce wiedzieć co działo się w tej twojej młodej główce, co twoja wyobraźnia sobie tworzyła!-wykrzyczałem odsuwając się trochę do tyły gdy on wstał. Podszedł jeszcze bliżej a ja się wycofałem, im bliżej był tym większy uśmiech miał na twarzy.
-Nie martw się Taehyung...-powiedział głaszcząc mnie po policzku.
———
Dziękuję za ponad 100 wyswietleń❤️
CZYTASZ
Someone loves you [ZAKOŃCZONE]
FanfictionGdy Taehyung jest płatnym zabójca a jego kolejnym celem jest Jungkook którego nie jest w stanie zabić.