Epilog

744 58 33
                                    

Dzisiaj jest ten dzień. Dzień, w którym zakończę swój bezsensowny żywot. Leżałem patrząc na wschodzące słońce. Widzę je coraz gorzej. Nagle drzwi głośno otworzyły się, a nich stała Hanji. Płakała.

- Hanji? Co się dzieje? - usiadłem szybko.

- Levi - podbiegła do mnie i przytuliła. - rak zniknął! Wyzdrowiałeś Levi! - nie mogłem uwierzyć w to co ona do mnie mówi.

- W-wyzdrowiałem?

- Tak! Cały personel nie jest do końca pewny jak to się stało, że twój organizm potrzebował trochę ponad tygodnia by wyzdrowieć w czasie gdy inni ludzie męczą się z tym nawet rok! Ale czy to ważne?! Będziesz żyć Levi! - rozpłakała się jak dziecko.

Przytuliłem ją do siebie. Uśmiechnąłem się.

- Tak Hanji, będę żyć - przymknąłem oczy i zacząłem ją uspokajać.

--TimeSkip--

Wypuszczają mnie ze szpitala rano. Siedziałem i czytałem książkę. Nagle zawiał dość mocny wiatr przez otwarte okno i moja kurtka upadła na ziemię. Wstałem i gdy ją podniosłem, wypadła z niej jakaś karteczka. Powiesiłem kurtkę, usiadłem na łóżku i zacząłem czytać.


Drogi Levi,

Wiem, że możesz mi nie wybaczyć. Masz do tego prawo. Chce byś wiedział, że od kilku dni nie jestem z Petrą. Zdradziła mnie z jakimś jej współpracownikiem. I tak jej nigdy nie kochałem. Moje serce zawsze należało do ciebie. Może powiem ci jak czułem się przez te dwa lata? Myślę, że to dobry pomysł.

W ciągu tych dwóch lat starałem sobie wmówić, że cię nie kocham. Że jesteś dla mnie nikim i tylko mnie wykorzystałeś. Jednak to nie była prawda. Owszem, przestraszyłem się, gdy usłyszałem, że zabiłeś Erwina, ale moje serce szukało w tym pozytywów. Zrobiłeś to z miłości. Nie obchodziło cię to, czy pójdziesz do więzienia, czy nie. Nie chciałeś by ktoś mnie skrzywdził. Zwłaszcza gdy okazało się, że jednak tego nie zrobiłeś. Jednak Petra wszystko mi utrudniała. Utrudniała mi wierzenie w twoje dobro.

Wmawiałem sobie, że cię nienawidzę, aż w końcu tak się stało. Znienawidziłem cię. Ale między nienawiścią, a miłością jest bardzo cienka granica, prawda? Było to dla mnie bardzo trudne. Zacząłem powoli zapominać. Chciałem, byśmy zostali przyjaciółmi. Byśmy się pogodzili i wszystko wyjaśnili. Jednak na drodze stanęła nam kolejna przeszkoda. Jaka? Twoja choroba. Stało się jeszcze trudniej. Twój strach przed śmiercią sprawiał, że ciężko było do ciebie dotrzeć. Skąd wiem, że boisz się śmierci? Sam mi to mówiłeś nieraz. Boisz się jej bo nie chcesz mnie zostawić, choć powinieneś.

I tak znaleźliśmy się tu. Gdy czytasz ten list już mnie nie ma. Zniknąłem. Na pewno się spotkamy, mam przynajmniej taką nadzieję. Tylko jeszcze nie wiem kiedy. Życzę ci, byś przeżył. Byś żył. Masz Anne, masz Hanię i Hanji. One cię potrzebują. A Hania najbardziej. Ma dopiero 9 lat. Nie powinna tracić kogoś bliskiego w tak młodym wieku. To chyba tyle. Chciałbym, byś zachował ten list. Może to być ostatnia twoja pamiątka po mnie, ponieważ nie jestem pewny czy się spotkamy. Los może nam nie pozwolić.

Na zawsze twój,

Eren


- Hanji! - wybiegłem jak poparzony z pokoju.

Drzwi zamknęły się za mną, a karteczka, którą panicznie wyrzuciłem za siebie wyleciała przez otwarte okno. 

--Narrator's Pov.--

Złapał/a karteczkę w dłoń. Przeczytał/a ją i uśmiechnął/ęła się.

- Zapowiada się ciekawie. Do zobaczenia Levi. Spotkamy się szybciej niż się spodziewasz.

Odszedł/odeszła w tylko sobie znanym kierunku. Noc była cicha, niczym spokojne morze. Ale to była tylko cisza przed burzą. Burzą, która zmieni życie Levi'a raz na zawsze. 


-------------------------------------------------------------------------------------

Także ten. To jest koniec drugiej książki z serii ''Już na zawsze''. Mam nadzieję, że ta wolno pisana i amatorska książka wam się podobała. Do napisania w innych moich książkach \(^-^)/

Już na zawsze twój...|| Levi x Eren Book II {✔}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz