Dzień 2 cz.2

739 62 17
                                    

-=Pov.Levi=-

Patrzyłem przez to okno jak idiota. Zachodziło słońce. Nagle usłyszałem zza drzwiami słowa ''wchodź śmiało''. To pewnie znów ta dziewczynka, która była moją sąsiadką. Bardzo mnie lubi. Zresztą ja ją też. Nigdy mi nie zwadzała, czasami się nią opiekowałem.

Po chwili do sali weszła 9 letnia, czarnowłosa dziewczynka o piwnych oczach. Miała swoje długie włosy spęte w warkocz. Za nią weszła jej mama - moja sąsiadka. Do niej też nic nie miałem. Mogliśmy się nazwać przyjaciółmi bo długo mieszkałem koło niej.

- Witaj Levi - powiedziała ciepło zamykając drzwi.

- Dzień dobry Anno - byłem od niej starszy o może 3 lata. Dowiedziała się jako pierwsza, bo o to poprosiłem Hanji.

- Dzień dobry panie Levi! - przywitała się uśmiechnięta Hania.

- Hej Haniu, to już nie przywitasz się ze starym i schorowanym sąsiadem? - posłałem jej lekki uśmiech i po chwili przytuliła mnie.

- Nie jest pan stary! I wyzdrowieje pan jak będzie się pan leczył! - wyszczerzyła się, a ja poczochrałem lekko jej włosy, przypominała mi Isabel.

- Jak się czujesz Levi? - Anna usiadła na krześle przy łóżku.

- Mogło być lepiej - powiedziałem spoglądając na Hanie, która siedziała na moich kolanach i chowała coś za plecami. - co tam chowasz Haniu?

- Niespodzianka! Niech pan zamknie oczy! - zaśmiałem się cicho i zamknąłem oczy.

Ona włożyła coś w moje ręce. Miało to kształt pudełka.

- Może pan otworzyć oczy! - otworzyłem oczy i jak się spodziewałem było to pudełko.

- Mogę otworzyć?

- Oczywiście! - gdy usłyszałem jej słowa otworzyłem pudełko. Była w nim książka zatytułowana ''Romeo i Julia'', Hania wie, że lubię takie książki, sama takie czyta.

- Dziękuję Haniu, nie musiałaś - poczochrałem jej włosy, a ona się wyszczerzyła.

- Będziemy się już zbierać. Przyjdziemy za tydzień. Prawda Haniu? - uśmiechnęła się do mnie ciepło.

- Tak!

- Obiecuję, że przeczytam tą książkę do twojej następnej wizyty - powiedziałem, a ona przytuliła mnie co odwzajemniłem.

Gdy ją puściłem zeszła z moich kolan i podbiegła do drzwi, gdzie stała jej mama.

- Zdrowiej szybko Levi - posłała mi smutny wzrok.

- Postaram się Anno - posłałem jej pocieszający wzrok.

Ona jako jedyna nie powiedziała mi, że ''będzie dobrze''. Pogodziła się z tym, że umrę. Hania też to pojęła, mimo to stara się mnie pocieszyć.

- Do widzenia panie Levi!

- Do zobaczenia Haniu, bądź grzeczna.

- Dobrze! - wyszły.

Gdy tylko drzwi się zamknęły westchnąłem i spojrzałem na książkę. Zawsze dotrzymuje obietnic. Teraz też nie będzie inaczej. Zacząłem czytać.

Nagle ktoś zapukał do drzwi. Gdy ten ktoś dostał moją odpowiedź wszedł. Spojrzałem na gościa i nie mogłem uwierzyć własnym oczom.

- Eren.

- Levi - Eren zamknął drzwi i podszedł do mnie.

Odwróciłem głowę w stronę okna. Była już noc. Zaraz przyjdą lekarze i wyproszą Eren'a.

- Godzina odwiedzin dobiegła końca Eren.

- Hanji mnie tu przywiozła. Powiedziała, że mam tu zostać, aż sobie wszystkiego nie wyjaśnimy - usiadł na krześle gdzie wcześniej siedziała Anna.

- A co tu wyjaśniać Eren? Jestem chory na pieprzonego raka, zostało mi 8 dni życia. Nie mam chęci do życia ani chęci by cię widzieć. Skończyłem.

On spojrzał na mnie smutno. Czułem smutek w jego spojrzeniu. Wiem, że sam siebie okłamuje, ale jak już mówiłem, nie chce by się przywiązywał.

- Przyjdę do ciebie jutro

- Nie

- Przyjdę - wstał. - nie ważne, czy tego chcesz czy nie Levi. Przyjdę - i wyszedł.

Zostałem sam. Znowu.

--------------------

Hejoooooo! Jak tam rozdział? Podobał się? Mi osobiście nie hehe...coraz bliżej końca T~T No cóż ;-; To tyle, cześć!

Już na zawsze twój...|| Levi x Eren Book II {✔}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz