#Destiny
- Zachowujemy się normalnie. Wszyscy.- powiedziałam.- Ty też Mal.- wskazałam na fioletowowłosą.- Żadnych sztuczek, gróźb, wandalizmu, ani innych rzeczy w tym stylu. Jasne?
- Tak, rozumiem.- prychnęła.
- Mam nadzieję.- odparłam.- Musimy to rozegrać taktycznie, więc musicie mnie posłuchać. - powiedziałam, spoglądając na zagarek.- Już czas. Mal, Evie, Carlos wy idziecie normalnie na zajęcia. Powiadomicie Dobrą Wróżkę o tym, gdzie będziemy razem z Jayem. Wy dziewczyny macie być obojętne na każde pytanie dyrki. M, ty masz być wkurzona, tylko nie przesadź.- zwróciłam się do Mal, która przytaknęła.- E, ty udawaj podłamaną. Nie bądź zbyt miękka, ale tyle, aby można było uwierzyć, że się smucisz.- powiedziałam do Evie, która również potaknęła.- Carlos, ty zachowuj się normalnie. Jakbyś o niczym nie wiedział, albo starał się ukryć szok.- białowłosy pokręcił twierdząco głową.- Kiedy Dobra Wróżka w końcu zoriętuje się, że coś jest nie tak, improwizujcie. Sprzeczne zeznania, jąkanie się, szybkie wytłumaczenia, wszystko, aby tylko ją zdezoriętować. Później, kiedy poprosi jednego z was o wytłumaczenie sytuacji, powiecie to, co zostało ustalone i zaprowadzicie ją do naszego pokoju.
- Jasne Des.- powiedział Carlos.
- Spoko.- odrzekła Mal.
- Zrozumiałe. - dodała Evie.
- I pamiętajcie, ani słowa o Księdze.
- Nie masz się czego obawiać Destiny.- powiedziała E.
- Dokładnie. My lecimy. Widzimy się o 3 na trybunach.- powiedziała Mal i zaraz potem cała trójka wyszła z pokoju.
- Dobra, no to my idziemy na trening cheerleaderek.- powiedział Jay uśmiechając się do mnie.
- Raz kozie śmierć...- powiedziałam zabierając ze sobą sportową torbę Jaya z moim strojem do ćwiczeń.◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇
- Proszę pana!- krzyknęłam głośno w stronę faceta w pomarańczowym dresie, który przechodził przez boisko w stronę budynku szkoły. Nie zareagował. Zapewne nie usłyszał mojego krzyku.
- Des, ostrzegaj, kiedy będziesz znowu krzyczeć. Bębenki mi prawie pękły.- Jay chwycił się za głowę.
- Oj cicho siedź.- walnęłam go w ramię.- Proszę pana proszę zaczekać!- krzyknęłam jeszcze raz, tym razem jeszcze głośniej. Tym razem trener odwrócił się i uśmiechnął się do mnie. Przystanął i zaczekał, aż wraz z Jayem do niego podbiegniemy.
- Destiny! Co Cię do mnie sprowadza?- zapytał ciągle się szczerząc.
- Chciałam o coś Pana zapytać.- zaczęłam niepewnie. Naprawdę nie miałam ochoty tego robić. Niestety powodzenie planu zależało od tego.
- Wal śmiało.
- Może mi pan powiedzieć, gdzie jest ten trening cheerleaderek?- wyrzuciłam z siebie pytanie.
- A jednak się zdecydowałaś.- zaśmiał się trener.- Cieszę się. Trening jest na sali gimnastycznej.
- A dokładniej?- zapytałam.
- Za schodami w lewo, później obok szafek w prawo i prosto. Duże podwójne drzwi. Na pewno nie przeoczysz.- znowu się uśmiechnął.
- Dziękuję panu.- odwzajemniłam uśmiech.- Do widzenia.
- Mam nadzieję, że zobaczę Cię na następnym meczu Destiny. - odparł. Oddaliliśmy się od niego.- A Jay!- krzyknął po chwili.
- Tak trenerze?- zapytał chłopak.
- Trening. Jutro. 3 po południu. Nie spóźnij się.
- Tak jest trenerze.- zasalutował. Trener zaśmiał się i poszedł w przeciwnym kierunku.- Dobra, czyli czas zostać pomponiarą.- nabijał się ze mnie Jay. Przywaliłam mu mocno w ramię. - Ał! Za co?
- Za wszystko idioto.- odparłam wkurzona. Ruszyliśmy w stronę wskazaną nam przez trenera.◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇
- To chyba tutaj.- powiedziałam stając przed podwójnymi drzwiami.
- No to wbijamy.- powiedział Jay i pociągnął za klamkę. Puścił mnie przodem. Na sali zobaczyliśmy około trzydzieści osób, w tym kilkanaście w niebiesko-żółtych strojach z pomponami w takich samych kolorach w rękach. Po lewej zobaczyłam kolejkę do stolika, przy którym każdy, który chciał wziąć udział w naborze do drużyny cheerlederskiej, dostawał swój numerek.
- Des, idę na ławkę. Powodzenia.- powiedział Jay, patrząc mi prosto w oczy. Przez chwilę nie mogłam odwrócić od niego wzroku. Jednak opamiętałam się i zwróciłam głowę w drugą stronę.
- Dzięki.- powiedziałam i szybkim krokiem oddaliłam się od chłopaka, zmierzając w stronę stolika.
- Twój numerek to 20. O 10 zaczynamy nabór. - dziewczyna podała mi karteczkę, nawet na mnie nie spoglądając.- Życzę powodze...- zacięła się, gdy tylko zwróciła głowę w moją stronę.
- Aż tak olśniewająco wyglądam, że aż zatyka?- zaśmiałam się lekko szyderczo.
- Ty jesteś...- zaczęła, ale jej przerwałam.
- Zajebista. Tak wiem. A teraz sorka, ale muszę się przebrać.- pomachałam do niej palcami i uśmiechnęłam się z wyższością. Spojrzałam na duży zegar, który wisiał na sali. Zostało mi jeszcze 45 minut. Oddaliłam się od stolika i skierowałam się do drzwi z napisem "szatnia damska". Gdy tam weszłam wszystkie dziewczyny zwróciły na mnie swój wzrok. Jakże komiczne były ich zdziwione miny. Prychnęłam śmiechem i podeszłam do jednej z otwartych szafek. Rzuciłam torbę na ławkę i zaczęłam się przebierać. Po chwili miałam już na sobie czarne getry oraz baletki do tańca w tym samym kolorze, wygodniejsze od zwykłych butów. Poszłam do łazienki, aby przebrać swój normalny stanik, na sportowy w liliowym kolorze. Siedząc w jednej z kabin, usłyszałam rozmowę dwóch dziewczyn. Rozmawiały o chłopakach. Słyszałam też wzmiankę o Jayu. Zignorowałam to. Lecz gdy chciałam już wyjść, ich rozmowa zeszła na mój temat. Postanowiłam posłuchać.
- Co ona sobie wyobraża? Jak śmie w ogóle tu przychodzić?
- Nie mam pojęcia. Jestem ciekawa, czy ona naprawdę sądzi, że się dostanie.
-Przecież pewnie jest totalnym beztalenciem.
- Założę się, że nie potrafi nawet mostka ze stania zrobić.
-A co dopiero innych figur.- zaczęły się śmiać. Prychnęłam sama do siebie i wyszłam z kabiny gwałtownie otwierając drzwi. Dziewczyny zwróciły swój wzrok na mnie. W ich oczach zauważyłam strach.
- Jesteście żałosne.- zaśmiałam się.- Ciekawe ploteczki słyszałam. Cieszę się, że będę mogła to wykorzystać.- uśmiechnęłam się szyderczo i wyszłam z łazienki. Włożyłam swoje rzeczy do torby, którą zamknęłam w szafce na klucz. Zrobiłam sobie jeszcze koka i wyszłam z szatni, zabierając ze sobą numerek i kluczyk. Stolik, przy którym dostawało się numerki został wyniesiony, a większość osób już się rozciągała. Spokojnym krokiem mijałam wszystkich, którzy oczywiście się na mnie gapili jak na jakiegoś intruza. Podeszłam do Jaya.
- No no no.- powiedział.- Seksownie wyglądasz.- uśmiechnął się znacząco.
- Spadaj.- zaśmiałam się.- Łap.- powiedziałam, rzucając do niego kluczykiem.- Tylko nie zgub. Chyba, że nigdy więcej nie chcesz widzieć swojej torby.- uśmiechnęłam się.
- Jasna sprawa.
- W ogóle słyszałam pewne plotki o tobie.- parsknęłam śmiechem.- Podobno jesteś bardzo przystojny i pociągający.
- No wiadomo.- Jay również się zaśmiał.- Nie widać?
- Nie. Nie widać. - uśmiechnęłam się szyderczo. - Poza tym ja podobno jestem jednym wielkim beztalenciem. Nawet mostka ze stania nie zrobię.
- Święta prawda nieudaczniczko. Ty nawet równo chodzić nie umiesz.- zaśmiał się głośno. Kilka osób zwróciło na niego uwagę, ale gdy zobaczyli, że na nich patrzę, od razu odwrócili wzrok i powrócili do swoich ćwiczeń.- Dobra koniec robienia sobie jaj. Spadaj się rozgrzać ręczniku.- mrugnął do mnie.
- Spadaj szlafroku.- odparłam i oddaliłam się od chłopaka. Spojrzałam na zagar. Zostało mi 15 minut na rozgrzewkę. Wystarczająco dużo czasu jak dla mnie. Zaczęłam standardowo od biegu. Zrobiłam 4 okrążenia wokół sali. Później porobiłam skłony, brzuszki i przysiady. Na koniec postanowiłam się popisać i zeszłam do szpagatu. Najpierw francuskiego, po którym przeniosłam się do tureckiego. Czułam na sobie zdziwione spojrzenia innych uczestników. Uśmiechnęłam się triumfalnie i wstałam. Zegar wskazał godzinę 10. Na środek sali wyszła Audrey. Powstrzymywałam się od tego, aby się na nią nie rzucić. Spojrzałam na Jaya, który pokazał mi, żebym wzięła kilka głębokich oddechów. Tak też zrobiłam. Pomogło chociaż trochę.
- Witam was na naborze to grupy cheerlederskiej!- krzyknęła wesoło tym swoim drażniącym uszy głosikiem.- Mamy tylko sześć wolnych miejsc. Jest was 20, więc większość nie przejdzie. Ocenimy was w dwóch kategoriach. Pierwsza będzie praca zespołowa. Druga będzie solówka. Będziecie występować zgodnie ze swoimi numerkami. Życzę wszystkim powodzenia. Zaczynajmy!- krzyknęła z entuzjazmem.
- Oj będzie się działo.- szepnęłam sama do siebie.☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆
Witam moje najdroższe ludzie!
Zabijecie mnie. Ja wiem. Nie dość, że nie pisze, to jezcze głupi Polsat udaje.
Ja wiem. Jestem okropna.
Wena stwierdziła, że ma mnie w dupie i pójdzie gdzieś w pizdu, gdzie jej nie znajdę.
Zanim napisałam ten rozdział, z 4 razy zmieniałam jego treść. I to całkowicie. Masakra normalnie. Ale rozdział jest. Chyba nawet spoko. Napiszcie mi co o nim sądzicie 👌
Następny będzie wtedy, kiedy go napiszę. Nie dam rady określić się, kiedy to będzie. Postaram się wrzucić coś jeszcze w czerwcu.
Także ten xD
To pa xD
~ Sectumsemprra😘
CZYTASZ
Descendants
FanficDestiny, córka Diavala, wychowuję się razem z Mal, córką Diaboliny. Dziewczyny wraz z Evie, Jayem i Carlosem, trafiają do Auredonu. Co się wydarzy? Opowieść wzorowana na książkah i filmach z cyklu Disney "Descendants"(Następcy) ◇Może zawierać wulga...