Rozdział IX

1.9K 99 22
                                    

#Mal  (w tym samym czasie co nabór)

Siedzieliśmy we trójke w klasie i czekaliśmy jak idioci na Dobrą Wróżkę, która znowu się spóźniała. Trzymaliśmy się planu Destiny.
- Moi drodzy bardzo was przepraszam za moje ponowne spóźnienie.- usłyszałam głosik nauczycielki w drzwiach.- Obiecuję, że to już się więcej nie powtórzy. Dzisiaj zaczniemy od...- przerwała i rozejrzała się po klasie.- Powiedzcie mi, gdzie są Destiny i Jay?- zapytała trochę zaniepokojona ich brakiem na zajęciach.
- Destiny poszła na nabór do drużyny cheerlederskiej, a Jay dotrzymuje jej towarzystwa. - odpowiedziałam od niechcenia, podtrzymując lekkie zirytowanie, moją część planu.
- Dobrze, więc zacznijmy...- lekcja mijała powoli. Żadne z nas samoistnie się nie zgłaszało, ani zbytnio nie zwracało uwagi no to, co mówiła Dobra Wróżka.- Dobrze, widzę, że coś się stało.- w końcu nauczycielka przerwała wykład i spojrzała na nas pytająco.- Coś jest na rzeczy. Możecie mi powiedzieć, co?
Zgodnie z planem wszyscy na raz zaczęliśmy mówić. Przekrzykiwaliśmy się i plątaliśmy w zeznaniach.
- Dobrze cisza! Proszę o ciszę!- podniosła głos i uderzyła kilka razy lekko w tablice wskaźnikiem.- Niech jedno z was wytłumaczy. Mal mogłabyś?
- No dobrze.- powiedziałam lekko wkurzonym tonem tak, jak miało być. Streściłam całą historię, którą przedstawiła nam Destiny, bez szczegółów o jej wizji i o tym, że to Audrey jest winna.
- Dobrze, możecie mnie zaprowadzić do tego pokoju? Chciałabym się upewnić, czy to prawda.- powiedziała oczywiście uściślając to, że nie do końca mi wierzy.
- Oczywiście, proszę za mną.- pokazałam na drzwi, zabrałam plecak i podążyłam w stronę naszego pokoju.

#Evie

Razem z Carlosem trzymaliśmy się z tyłu idąc za Mal i Dobrą Wróżką. Na korytarzach nie było nikogo, ponieważ trwały normalne lekcje.
- Myślisz, że Destiny sobie radzi?- zapytał szeptem widocznie poddenerwowany Carlos.
- Na pewno.- odparłam pewnie również szeptem. - Przecież to Destiny. Poza tym widziałeś, co potrafi. Sama mówiła, że to co zrobiła, tylko mały zalążek tego, co naprawdę umie.
- No tak, ale coś zawsze może pójść nie tak.- dodał dalej niepewny chłopak.
- Musimy być dobrej myśli i wierzyć, że plan się powiedzie Carlos.- powiedziałam pewnie. -Musimy.- powtórzyłam ciszej pod nosem.
- Proszę bardzo pani profesor.- usłyszałam głos Mal. Skupiłam wzrok na drzwiach naszego pokoju.- Proszę się nie krępować.- zachęciła ją lekko szydreczym tonem. Dobra Wróżka otworzyła niepewnie drzwi. Na jej twarz spłynęło zdziwnienie, kiedy tylko przyjrzała się stanowi naszego pokoju.
- Na wszystkie me zaklęcia, cuż się tutaj stało?- złapała się za serce i powoli weszła do środka.
- A nie mówiłam?- prychnęła pogardliwie Mal. Zgromiłam ją wzrokiem i bezgłośnie powiedziałam "trzymaj się planu". Fioletowo włosa pokreciła jedynie głową i weszła za nauczycielką do środka pomieszczenia. Spojrzeliśmy po sobie z Carlosem i również weszliśmy do pokoju. Wszystko wyglądało tak, jak nam opisali to Jay i Destiny. Jednym słowem totalny bałagan.
- Kiedy to się mogło stać? Przecież to niemożliwe. Kto byłby do tego zdolny?- mówiła najprawdopodobniej do siebie Dobra Wróżka.
- Wczoraj rano normalnie wyszłyśmy z Mal i Destiny na zajęcia i wszystko było w normie. Kiedy wróciłyśmy tutaj po próbnym treningu Jaya i Carlosa, zastałyśmy pokój w takim stanie, jaki pani widzi.- odpowiedziałam na jej pytanie. Odwróciła się do mnie i spojrzała mi prosto w oczy. Nie było trudno wytrzymać jej spojrzenie. Mam w tym wprawę.
- Dobrze... dobrze... spokojnie.- mówiła cicho dyrektorka.- Oczywiście dziewczęta dostaniecie zastępczy pokój, do czasu, aż ten nie zostanie doprowadzony do porządku.- powiedziała już pewniej i głośniej.- Jednakże niestety nie mamy na razie wolnego pomieszczenia, w którym mogłybyście wszystkie zamieszkać. Możemy was rozdzielić i przydzielić do innych dziewczyn w ich pokojach...- nie dane jej było skończyć, ponieważ przerwała jej Mal.
- Nie będzie takiej potrzeby. Chłopcy zaproponowali nam, że możemy zostać u nich.- powiedziała pewnie.- Prawda Carlos.
- Co?- zapytał, a ja nadepnęłam mu obcasem na nogę.- A tak oczywiście.- powiedział powstrzymując jęk bólu.
- Ale to nie jest zbytnio...- wtrąciła dyrektorka, lecz tym razem przerwałam jej ja.
- Proszę pani, jesteśmy przyzwyczajeni do takiego stanu rzeczy. Wolimy się nie rozdzielać, niech pani to zrozumie.- powiedziałam z najbardziej przekonującym uśmiechem, na jaki tylko mogłam się zdobyć.
- Naprawdę nam to nie będzie przeszkadzać.- dadał Carlos już sam z siebie.- Będziemy z Jayem spać na kanapie. Nie jest to jakieś straszne doświadczenie.
- Dobrze. W takich okolicznościach mogę przystać na tą propozycję.- powiedziała mniej niepewnie Dobra Wróżka.- Dziewczynki spróbujcie pozbierać swoje i Destiny rzeczy. Jeżeli jakiś pokój się zwolni, to od razu go wam przydzielę. Jak na razie możecie mieszkać z Jayem i Carlosem. Postaram się też jak najszybciej zorganizować ludzi do remontu waszego pokoju. Na dzisiaj koniec zajęć. Spotkamy się jutro.- powiedziała i wyszła, zostawiając naszą trójkę samą.
- Evie zabiję Cię!- krzyknął Carlos, gdy Dobra Wróżka oddaliła się na bezpieczną odległość, w tym samym czasie zamykając drzwi.
- Musiałam coś zrobić, bo nigdy byś się nie odezwał.
- Dobra, nie czas na kłótnie. Pozbierajmy nasze rzeczy i zanieśmy je do pokoju Carlosa.- zarządziła Mal. Wszyscy lawirowaliśmy między rozwalonymi meblami zbierając nasze rzeczy.

#Destiny

Przez całą drogę z sali do pokoju chłopaków Jay trzymał mnie za rękę. Sama go o to poprosiłam. Nie wiedziałam dlaczego, ale nie chciałam wtedy, aby mnie puścił. Coś dziwnego we mnie nie chciało pozwolić mu zdjąć swojej ręki z mojej.
W pokoju nie było nikogo. Weszliśmy do środka. Niechętnie puściłam rękę chłopaka, rzuciłam torbę na łóżko Jaya i również na nie opadłam.
- To jest jakieś pokurwione.- westchnęłam zakrywając twarz rękami.
- Co jest pokurwione?- zapytał Jay siadając obok mnie na łóżku i kładąc rękę na moim kolanie.
- Ja, to wszystko, świat. Nie wiem. Ja już kurwa nic nie wiem.- gestykulowałam, ściszając głos pod koniec wypowiedzi.
- Wcale nie jesteś pokurwiona Destiny.- powiedział stanowczo Jay masując moje kolano.- To, że coś się z tobą dzieje nie oznacza, że od razu jesteś nienormalna. Po prostu wychodzą z ciebie twoje zdolności, które nie mogły się pokazać na Wyspie. To nie twoja wina.
- Może i masz racje, ale i tak.- westchnęłam podpierając się na łokciach.- Strasznie to jest wszystko powalone. Dobra. Muszę się ogarnąć. Zaczynam mięknąć.- prychnęłam lekko śmiechem. Jay również się uśmiechnął. Wstał z łóżka i wyciągnął do mnie rekę. Chwyciłam ją i podniosłam się. Nie puścił mojej dłoni, cały czas ją trzymał.
- Idziemy zobaczyć oczywiste wyniki? - zapytał z szyderczym uśmieszkiem.
- Tego mi potrzeba. Widoku ludzi, którzy są ode mnie gorsi.- odwzajemniłam uśmiech.

#Jay

Szliśmy przez korytarz nadal trzymając się za ręce. Jakieś dziwne uczucie nie pozwalało mi puścić jej ręki. Destiny również nie protestowała. Czułem się dobrze, mając ją blisko siebie. Nie wiem dlaczego.
- Słyszysz to?- zapytała z lekkim śmiechem.
Wsłuchałem się w dźwięki, które rozchodziły się po korytarzu.
- O kurde.- zaśmiałem się.- Czyżby jęki osób, które się nie dostały?
- Najwidoczniej.- stwierdziła uśmiechnięta Des. - Chodźmy szybciej. Chcę popodziwiać ich zrozpaczone i zawiedzione miny.- zaśmiała się i pociągnęła mnie mocniej za rękę. Przed tablicą stało kilkanaście osób, które sprawdzały, czy są na liście.
- To jest niemożliwe!- krzyknęła jedna z dziewczyn, która była najbliżej tablicy.- Jakim cudem ja się nie dostałam, a ona tak?! Przecież ona jest zła! Ona jest...- zaczęła mówić, ale gdy tylko zobaczyła mnie i Destiny, zamilkła.
- Witam wszystkich!- krzyknęła entuzjastycznie Des, puszczając moją rękę i podchodząc do tłumu. Ja oparłem się o ścianę i z szyderczym uśmieszkiem obserwowałem liliowo włosą w akcji.
- Co macie takie smutne miny?- zapytała wykrzywiając usta w przygnębiający uśmiech.- Czyżbyście się nie dostali? Ojej. Jakże mi przykro.- otarła niewidoczną łze.- Myślę, że nie muszę czytać listy, aby wiedzieć, że się dostałam, czyż nie?- zapytała wracając do szyderczej postawy.- Nie dostaliście się. Ciekawe dlaczego? Pewnie dlatego, że jesteście hymmm... słabi.- uśmiechnęła się z wyższością.
- To ty jesteś słaba!- krzyknął ktoś z tłumu.
- Jakież to miłe. Naprawdę, nie komplementujcie mnie tak, bo się zarumienie.- zaszydziła z wszystkich Destiny.- Widocznie jestem tak słaba, że aż zajebista, skoro przyjęli mnie zamiast kogoś z was. A z resztą. Co będę się wysilać na tłumaczenia. Każdy z was widział, że jestem zajebista, więc po co mam się powtarzać. Życzę miłego przeżywania porażki.- powiedziała i pomachała do wszystkich palcami.- Idziemy? Już mi lepiej.- zapytała z uśmiechem, kiedy do mnie podeszła.
- Panie przodem.- powiedziałem pokazując drogę z powrotem do pokoju. Dziewczyna prychnęła śmiechem i poszła przodem. Pokręciłem głową i ruszyłem za nią.

☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆

Dzieeeeeeeeeeń dobry wieczór!
Tak jak mówiłam, jest 18 lipca, jest rozdział.
Co prawda jest 23 godzina, ale dalej jest jeszcze 18 xD
W tym rozdziale jest strasznie dużo różnych perspektyw. Mam nadzieję, że wam się podobała taka różnorodność.
Możecie napisać w komentarzu, jaką perspektywe chcielibyście zobaczyć, prócz tych co już się pojawiły.
Następny rozdział wstawie pewnie dopiero w sierpniu. Nie będę mieć teraz internetu przez 2 tygodnie, także nie wstawię nic, ale coś na pewno napiszę (w notatce hehs)
Także ten xD Rozgadałam się, a i tak nikt tego nie czyta xD
To pa xD
~ Sectumsemprra😘

DescendantsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz