//Rozdział 24//

237 26 13
                                    

Wiele się działo przez te 2 lata lecz nic nie trwa wiecznie, Lysander wyjadza i okazuje się, że ja też na długo. Czy wróce? Nie wiem... Czy jednak pojadę na krótko? Nie wiem, ale wolała bym opcje numer 2.
Tak nadszedł dzień wyjazdu Lysandra. Przyjachalismy pożegnalismy się i rozjechalismy.
Kazał mi na siebie uważać a ja pisać codziennie. Lysander żałował, że go nie będzie na moim wyjeździe więc długo staliśmy razem. Nadszedł mój dzień wyjazdu były te same osoby co u Lysandra czyli małe grono. Wyjechałam i wrociłam...

Lysander
Siedzę w naszej ławce już pół roku sam. Pogodzilem się z tym, że mam ją tylko na ekranach urządzeń elektronicznych. Ameryka czy to było konieczne?
Hmmm... Tęsknie tak strasznie...
- Hej... Hej!... Wstawaj Lysander! Znowu zaspałeś!
- Wybacz Rozalio znów się zamyślilem...
- Znowu o Lisie?...
- Tak...
- Wróci na pewno - Rozalia przeżywała to gorzej niż ja.
[Wspomnienie]
-Ahahha *płacz* nie czemu?! Ja bez ciebie nie dam rady!
- Spokojnie Rozalia... - Ale bałagan - moglabyś chociaż się wystroić w te amerykańskie cacka dla mnie a nie bajzel i twoją pidzame mi pokazywać!
- I'm sorry...
- Nie gadaj mi po angielsku bo mi bardziej smutno...!

Trudno było ją odciągnąć od komputera. Obydwoje po prostu chcieliśmy ją widzieć, i tak zasnęła przy laptopie. Wyglądała uroczo. Lecz przez te wszystkie nasze rozmowy nie zauważyłem jak się strasznie zmieniła...
- LISA!!!!! AHAHHA! LISA - krzyk Rozy, która płakała zmusiła mnie do sprawdzenia co się dzieje gdy wyszlem za rogu zobaczyłem moją wybrankę... Czekaj to nie jest moja wybranka!

😱👆🏻 o maj krasz!

//Lysander//Do not forget about me //Słodki Flirt//ZAKOŃCZONE//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz