1. Co to kurwa jest??

506 36 15
                                    

Wstałam o czwartej rano nie wiedzieć czemu wyjątkowo wkurwiona. Głupie problemy ze snem. Próbowałam zasnąć, ale to na nic. Pół godziny później wygramoliłam się z ciepłego łóżeczka, zarzuciłam na ramiona czerwony szlafrok i poszłam do kuchni postawić wodę na zieloną herbatę. W międzyczasie wzięłam szybki prysznic na odświeżenie się. Dziś rozpoczęcie kolejnego roku, więc założyłam zielono-czarną sukienkę. Wypiłam herbatę na pobudzenie i zrobiłam dość mocny makijaż, z którego byłam dumna. Wyglądałam o jakieś 100 lat młodziej. Włosy standardowo spięłam w ciasny kok. Przejrzałam się ostatni raz i zrobiłam małe poprawki. Jak na ten wiek wyglądałam nieźle. Uśmiechnęłam się do siebie na tą myśl i poszłam trochę ogarnąć sprawy papierkowe, bo została mi godzina do śniadania. Kiedy skończyłam zostało mi pięć minut do wyjścia. Postanowiłam wyjść wcześniej. Bez pośpiechu kierowałam się w stronę WS. Ciekawe kogo przyjął Albus na nauczyciela OPCM. Oby to był jakiś normalny nauczyciel, a nie to, co wcześniej było. Sami niekompetentni debile albo zdrajcy. Najlepszy był Remus. Oczywiście nie chciał nikomu powiedzieć kogo przyjął co roku, więc była to dla nas niespodzianka. O kurwa. Prawie zapomniałam o tym, że wprowadzam co roku pierwszoroczniaków. Głupi alzheimer. Zostało dwie minuty do ich przyjazdu. Przyspieszyłam kroku. Kiedy dotarłam na miejsce została minuta. Idealnie. Chwilę później Hagrid przyprowadził pierwszoroczniaków. Odczekałam chwilę i zaprowadziłam ich do WS. Jak zwykle zachwycali się Wielką Salą. Kiedy ich prowadziłam ujrzałam jakąś postać ubraną na różowo. Co to kurwa jest? Lalka Barbie? Stary Drops przesadził w tym roku. Nie żartuję. To niby ma być nauczyciel OPCM? Prędzej uczniowie będą uczyć się u niej jak dekorować wszystko na różowo itp, a nie uczyć się obrony przed złem. Skąd on to wziął? Z różowego bagna? Jeżeli ona umie OPCM, to ja nie umiem transmutacji. W mojej głowie kumulowało się milion scenariuszy, ale musiałam przerwać te rozmyślania, bo pierwszoroczniacy czekają na przydział do domów. Powiedziałam im co i jak i w ogóle. Na szczęście poszło szybko, bo nie miałam dziś ochoty na bawienie się z nimi w nakładanie czapki. Odłożyłam stołek, tiarę i listę na bok i kierowałam się w stronę stołu z nauczycielami. Dopiero teraz zauważyłam, że to różowe gówno siedzi na moim ukochanym miejscu obok Albuska! Oj tak nie może być! Przyspieszyłam kroku i o mało się nie wyjebałam. Stanęłam obok niej i chrząknęłam. Ona nawet nie zareagowała. 
- Ekhem- chrząknęłam głośniej. 
- O, profesor McGonagall, tak? Widzę, że spieszy się pani z zapoznaniem ze mną- powiedziała cienkim głosikiem pełnym jadu, co wywołało we mnie większą irytację. 
- Ależ skąd. Po prostu to jest moje miejsce, więc chciałabym prosić, aby pani mi ustąpiła. 
- Naprawdę? Nie wiedziałam o tym. Przepraszam, że zajęłam pani miejsce- odpowiedziała ironicznie.
- Nie- sarknęłam. 
Nagle Dumbledore odwrócił głowę w naszą stronę i spojrzał na mnie przenikliwym wzrokiem. O co mu chodzi? Przecież to moje miejsce do cholery jasnej! 
- O, widzę, że panie się już poznały- mruknął i posłał mi uśmiech. 
- Albusie ta pani nie chce mi ustąpić miejsca. Sam dobrze wiesz, że to moje miejsce- starałam się mówić spokojnie, a ona zmrużyła oczy.
- Minerwo proszę cię nie rób problemu i usiądź na wolnym miejscu- odparł, a ona uśmiechnęła się zwycięsko. 

Kierowałam się do miejsca obok Nietoperza. To ona tu powinna siedzieć. Dlaczego Albus był przeciwko mnie? Czy ona mu coś dosypała? Usiadłam zrezygnowana obok Dupka z lochów, a Dumbledore wstał i wygłosił swoją coroczną przemowę. Przedstawił ją jako Dolores Umbridge. Imię i nazwisko też ma zjebane. Gdzieś już je słyszałam... Chyba w Ministerstwie. Czyli, że ona jest z Ministerstwa. Założę się, że ono ją tu przysłało, żeby zrobiła porządek ze szkołą. Kiedy pchała się Albusowi pod mównicę uznałam, że chce się go pozbyć i zająć jego miejsce. Jutro nie pozwolę zając tej różowej kurwie mojego miejsca. W sumie jeszcze obiad i kolacja zostały, więc dziś to zrobię. Po zjedzeniu wyszłam i kierowałam się do mojego gabinetu. Postanowiłam wziąć się za sprzątanie, bo wcześniej mi się nie chciało. Kiedy skończyłam postanowiłam pójść do Albusa i spytać o to całe nieporozumienie. 

- Dropsy życiem- powiedziałam i ukazały mi się schody. 

Lepszym hasłem by było "Umbridge to różowa kurwa". Zaśmiałam się na tą myśl i stanęłam na schodach, a one zaprowadziły mnie pod jego gabinet.  Zapukałam, a chwile później usłyszałam ciche "proszę". Dumbledore na szczęście był sam, co sprawiło, że poczułam ulgę. 
- Witaj, Albusie- powiedziałam spokojnie.
- Witaj Minerwo. Co cię do mnie sprowadza? 
- Dlaczego przyjąłeś człowieka z Miniesterstwa do naszej szkoły?
- Bo chciałem- skłamał.
- Widzę, że kłamiesz, Albusie. Powinieneś na nią uważać. Z pewnością Ministerstwo uznało, że trzeba podporządkować szkołę i chce ją przejąć.
- A skąd ty to wiesz?- spytał zdziwiony mrużąc oczy. 
- Wywnioskowałam to, kiedy pchała ci się pod mównicę. Powinieneś uważać. 
- Masz rację. Dziękuję, Minerwo. Jeżeli chodzi o twoje miejsce, to teraz już wiesz czemu to zrobiłem, prawda? 
- Tak. Wybaczam ci to- odparłam i uśmiechnęłam się lekko do niego. 

Szybko nadeszła pora obiadu. Na szczęście udało mi się dotrzeć przed nią. Kiedy dotarła jakieś dwie minuty później miała wyrysowany smutek na twarzy. Na co ja uśmiechnęłam się do niej triumfalnie. W sumie jej twarzyczka również nie była za piękna, wręcz obrzydzająca jak ona cała. Dopiero teraz miałam okazję się jej przyjrzeć. To była najgorsza okazja jakiej mogłam doznać. Przez nią obrzydziłam sobie obiad. 

Na kolacji sytuacja się powtórzyła. Biedna Dolores była tak wkurwiona, że myślałam, że pozabija wszystkich w WS. Widać było, że jest gotowa do sporu, ale trzymała język za zębami. Pewnie boi się Albusa. 

To był jeden z gorszych dni. Najgorsze przed nami. Nawet nie chcę wiedzieć jak ona się będzie próbować panoszyć, żeby wejść mu na głowę.

McGonagall i Umbridge, czyli kłótnie śmiechu warte [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz