Nawet nie miałam ochoty z nią rozmawiać. Zapłaci mi za tą zabawę. Ona za dużo sobie pozwala, a tak nie może być. Byłam tak wkurzona, że dwóm ślizgonom, którzy szwędali się po korytarzach po ciszy nocnej odjęłam po 50 punktów. Już słyszę krzyki i jęki kochanego nietoperza. Będzie miał taki ból dupy, że się przez tydzień albo dłużej do mnie nie odezwie. Na tą myśl się zaśmiałam. Było już późno, więc poszłam spać.
Następnego dnia
Wstałam i wyszykowałam się. Dziś musiałam dać popalić tej różowej kurwie. Akurat miałam pierwszą lekcję wolną, a ona miała z piątorocznymi gryfonami i ślizgonami. Postanowiłam zrobić tam niezłą zadymę. Poczekałam aż minie 15 minut lekcji i wkroczyłam do akcji.
Otwarłam z hukiem drzwi od jej klasy. Wszyscy uczniowie odwrócili wzrok w moją stronę, a jej mina była bezcenna. Przez sekundę się zdziwiła moją obecnością. Wtem ubrała "miły", a raczej fałszywy uśmieszek.
- Chyba pomyliłaś klasy, Minerwo- przerwała szybko ciszę tym swoim słodkim głosikiem z jadem.
- Ależ skąd. Teraz mam okienko.
- Więc co tu robisz?
- Dyrektor nakazał mi sprawdzić jak sprawuje się nowa nauczycielka OPCM.
- Ale ja sobie nie życzę!- krzyknęła.
- Masz coś do ukrycia, Dolores?- spytałam dla sprawdzenia jej reakcji.
- Ależ skąd- było widać, że kłamała- Chodź kochana. Siadaj- wyczarowała mi krzesło obok swojego biurka, a następnie wskazała na nie.
- Dziękuję, ale wolę postać. Muszę rozprostować kości- mówiłam i szłam sobie stanąć obok tablicy, bo stamtąd widać było najlepiej.
- No cóż. Powinnaś żałować, bo drugiej okazji nie będzie.
- Warto wiedzieć, ale to mnie raczej nie przekonuje.
- Dobrze. Na czym ja to? Ah tak. Panie Potter szlaban o godzinie 19.
- Dolores? Dlaczego go karzesz?- spytałam zdziwiona.
- Ponieważ ten oto twój kochanieńki gryfon śmiał się sprzeciwić- Harry spojrzał smutno na mnie.
- A w jakiej to sprawie?- zainteresowało mnie to, co ona znów wymyśliła.
- Zapowiedziałam sprawdzian z wilkołaków na jutro, a on wtrącił się z napiętymi treningami Quidditcha. Tylko on wyraził swój sprzeciw. Jakoś niektórzy nie odzywali się- co za kurwa z niej. Gryfoni muszą wygrać.
- Oh Dolores... kochana jak ty tak możesz utrudniać życie biednym zawodnikom Quidditcha. Założę się, że sama byś chciała zobaczyć jak świetnie będą grali w meczu ze ślizgonami. Kiedy braknie im treningu (ślizgonom też), bo nazadajesz wszystkim głupot, to na pewno poumierają na boisku.
- Minerwo, Minerwo, Minerwo... ja bym na twoim miejscu nie wtrącała się w nie swoje sprawy. Nie radzę.
- Mogę to robić, ponieważ to ja jestem opiekunką gryfonów, a nie ty- syknęłam.
- Ah tak, ale nie myśl sobie, że uda ci się mnie przekonać do zmiany terminu.
- Nie mam takiego zamiaru- wszyscy na mnie spojrzeli, a niektórym opadła szczęka.
- Czyli, że nie masz litości i dobroci dla swoich kochanych gryfonów?
- Wręcz przeciwnie. To ty nie masz dla nikogo litości ani dobroci oprócz siebie, Dolores- warknęłam. Ona wyprowadza mnie coraz bardziej z równowagi. Teraz była już absolutna cisza po moich słowach.
- Dobrze. Kochani otwórzcie książki na stronie 38- zignorowała mnie. To coś musiało znaczyć.
Lekcja przeleciała dość szybko. Oni rzeczywiście uczyli się nie pożytecznych rzeczy i nie używali magii. Te lekcje to katorga! To nie dopuszczalne! Kiedy uczniowie wyszli z klasy postanowiłam z nią porozmawiać.
- Dolores?
- Słucham cię Minerwo.
- Czy ty dokładnie tak prowadzisz każdą lekcję OPCM?
- A co? Spodobało się?
- Ee... nie. Ten system nie uczy niczego ważnego. Oni poumierają przy walce ze złem.
- To, jak ja uczę nie powinno nikogo interesować- krzyknęła i szybkim ruchem różdżki rzuciła w moją stronę zaklęcie cruciatus.
Niestety udało jej się trafić. Nie zdążyłam zrobić uniku i dostałam w ramię. Upadłam na podłogę i zaczęłam się wić z bólu.
- No i co teraz mi zrobisz?- zaśmiała się złośliwie.
Ból był coraz mocniejszy, a ja coraz mocniej zaciskałam zęby, aby nie krzyczeć. Z sekundy na sekundę to bylo coraz trudniejsze. Ten cruciatus był dość silny. Czułam się coraz słabsza. Nie mogłam nic zrobić. Już nie wytrzymałam i wypuściłam krzyki. Były tak głośne, że pewnie pół Hogwartu je słyszało. Wtem drzwi otworzyły się gwałtownie, a w nich stał Severus. Co ten nietoperz robi tutaj o tej porze? Teraz to on powinien siedzieć w lochach z tego, co wiem. W tej chwili to nie istotne, ale ważne, że przybył tutaj.
- Co ty robisz Umbridge?- warknął zdenerwowany Snape, który kierował się w jej stronę z prędkością Nimbusa 2000.
- A bawię się. Chcesz? Chętnie ci ją udostępnię.
Nagle przed oczami pojawiły mi się czarne mroczki. Później nie wiedziałam co się stało.Snape POV
Umbridge w tej chwili przesadziła. Oby ona nie umarła. Wiem dobrze, że to wina Minerwy, ale nawet ja miałem niezłą zabawę śmiejąc się z Umbridge w duchu. W lochach to padałem ze śmiechu. Więc tylko dlatego jest warta uratowania. Rzuciłem na Ropuchę zaklęcie ogłuszające i drętwotę. Podszedłem do Minerwy, aby sprawdzić czy oddycha. Jej oddech był prawie niewyczuwalny. Była w stanie krytycznym. Wysłałem patronusa do Dumbledore'a i Pomfrey, a następnie przelewitowałem ją do skrzydła szpitalnego. Kiedy Poppy ją zobaczyła momentalnie zamarła. Następnie wzięła się za opatrywanie jej. Chwilę później pojawił się zdyszany Dumbledore.
- Severusie co z nią?
- Została zaatakowana mocnym cruciatusem przez Umbridge. Brakło kilku sekund, żeby nie żyła.
- Dziękuję za ratunek, Severusie.
- Dobrze wiesz, że jakby z nią nie zadzierała, to by tak nie było. Jest głupsza niż jej gryfoni- mruknąłem.
- Wiem i będę musiał z nią o tym porozmawiać.
Pomfrey odeszła od Minerwy i podeszła do mnie i Albusa.
- Niestety nie przynoszę dobrych wieści- momentalnie posmutniała- Jej stan jest krytyczny. Ma miesiąc na obudzenie się. Również doszło do mocnego wyładowania magicznego. Potrzebuje dużo odpoczynku. A tak właściwie, to co się stało?
- Umbridge zaatakowała ją mocnym cruciatusem. Niestety nie znam powodu- odpowiedziałem.
- Oh to pewnie przez te ich kłótnie.
- Najwyraźniej- mruknął Dumbledore.
- Severusie chodź porozmawiać w gabinecie
Bez słowa poszedłem za nim.
Oczywiście odbyła się rozmowa o tym, że Dumbledore powiadomi Ministerstwo i, że powinienem zostać jej świadkiem. Po długich namowach Dropsa zgodziłem się dla świętego spokoju.
CZYTASZ
McGonagall i Umbridge, czyli kłótnie śmiechu warte [Zakończone]
Humor⚠CRINGE ALERT⚠ Osoby, które oglądały lub czytały piatą część Harry'ego Potter'a dobrze wiedzą, że postacie wspomniane w tytule zawsze się ze sobą spierały. Co by było, gdyby ktoś się skupił tylko na nich, a Harry zostałby w cieniu? Jak to jest napr...