2. Czy to szczątki Umbridge?

251 23 4
                                    

Tej nocy spało mi się zajebiście. Cały czas miałam przed oczami minę Umbridge z czego nie mogłam w tej chwili powstrzymać śmiechu. Oj biedna świnka. Właśnie zmierzam na śniadanie. Jestem tak głodna, że konia z kopytami bym zjadła. Tym razem również udało mi się dotrzeć przed różową kurwą. Ach co za szczęście. Usiadłam obok Albusa czekając na znak, że można jeść. Parę chwil później zauważyłam w chuj wesołą Umbridge. Z czego to się tak cieszy? Kierowała się w moja stronę. Nagle zorientowałam się, że Hagrid dziś nie mógł być na śniadaniu, a on akurat siedział obok mnie. Zadowolona chuj wie z czego zajęła jego miejsce. Ale się pcha ta różowa kurwa do władzy. Pomyślałam, że jak będę udawać, że jej nie widzę, to nie będzie się do mnie odzywać.
- O, witaj Minerwo!- wykrzyknęła. Jednak się myliłam.
- Od kiedy my jesteśmy na ty?- spojrzałam na nią pytajacym wzrokiem bazyliszka.
- Od kiedy tu się pojawiłam, kochana- prawie zakrztusiłam się herbatą.
- Nie przypominam sobie, żebyśmy przeszły kiedykolwiek na ty.
- To może ja sprostuję. Każdy z nauczycieli żyją ze sobą w zgodzie i takie tam i zwracają się do siebie po imieniu, więc pomyślałam...
- Za dużo sobie pozwalasz, panno Umbridge- przerwałam.
- Naprawdę?
- Tak. Nie masz w ogóle kultury- warknęłam.
- Minerwo spokojnie.
- Nie przeszłyśmy na ty!
- A możemy?
- Nie!- krzyknęłam zwracając uwagę niektórych uczniów i nauczycieli.
- Dać ci coś na uspokojenie?- spytała z głosem pełnym troski, w którym nadal dało się wyczuć jad.
- Odwal się ode mnie w końcu i wpierdalaj!- warknęłam.
- Może lepiej będzie jak pójdziemy do skrzydła szpitalnego?
- Zamknij się ty stara, różowa ropucho!- powiedziałam to tak głośno, że słyszeli to nauczyciele i uczniowie z przodu stołów. Niektórzy padli ze śmiechu przekazując dalej informacje, a inni bili mi brawo. Ona momentalnie zrobiła się czerwona na twarzy i bardzo wściekła. Wstała, zabrała swoją torebkę i szła w Stronę wyjścia WS. Kiedy szła między stołami została wyśmiana przez uczniów, a ja uśmiechnęłam się triumfalnie.
- Minerwo?- odezwał się Albus patrząc na mnie pytającym spojrzeniem.
- Tak Albusie?
- Co z tobą się dzieje?- w jego oczach było widać zmartwienie.
- Wszystko jest dobrze, wręcz wyśmienicie- odpowiedziałam pełna entuzjazmu- Dopiero się rozkręcam, Albusie.
- Czy ty oszalałaś?
- Oczywiście, że nie- odpowiedziałam a on zaczął mi się dziwnie przyglądać.
Kiedy już zjadłam wstałam od stołu i zauważyłam jakieś dziwne, podłużne  różowe coś na podłodze. Co to jest? Mugolskie wymysły? Czy to cząstki Umbridge? A może znak, że tu była? Kucnęłam i przyjrzalam się temu bliżej. Okazało się, że to jest sztuczny członek. Po co jej to? Z pewnością do masturbacji. Oj widzę, że ktoś tutaj jest niewyżyty seksualnie. Zaśmiałam się na te myśli. Postanowiłam zrobić jej wstyd i oddać jej to publicznie. Wzięłam chusteczkę i przez nią podniosłam kutasa i rzuciłam na niego zaklęcie kameleona. Dumna ze znaleziska zaniosłam je do gabinetu i schowałam do szuflady. Już widzę minę naszej kochanej Dolores. Taki zrobię jej wstyd na obiedzie, że przez tydzień się do nikogo nie odezwie. Potarłam rękoma o siebie na te myśli uśmiechając się szyderczo do siebie. Przejrzałam się ostatni raz, wzięłam niezbędne rzeczy i udałam się na lekcje. Wszyscy nadal się śmiali. Były to bardzo śmieszne zajęcia z uczniami. Nadeszła moja upragniona pora obiadu. Umbridge może chować się pod ziemię. Po Przemowie Albusa wstałam od stołu i lewitowałam przed sobą znalezisko kierując się do mównicy.
- Kochani chciałabym prosić o uwagę. To bardzo ważne. Czyje to jest?- wszyscy spojrzeli na dildo, a trzecioroczni i starsi zaczęli padać ze śmiechu. Spojrzałam na stół nauczycielski.
- Niczyje? A może jednak to jest członek pani Umbridge?- rzekłam pełna entuzjazmu patrząc na nią, a ona siedziała czerwona jak pomidor.
- Sądząc po pani minie stwierdzam, iż to jest jednak pani- odparłam i przylewitowałam członka do niej, a ona go schowała szybko do torebki. Wszyscy wybuchli śmiechem. Odeszłam do mównicy i usiadłam obok Albusa zadowolona z siebie. Umbridge była tak zawstydzona, że się schowała pod stół i nie wychodziła aż do końca obiadu. Kiedy zjadłam poszłam do niej i podwinęłam obrus.
- Życzę miłych doznań, pani Umbridge- mruknęłam uśmiechając się a ta siedziała dalej zawstydzona.
Opuściłam obrus i wróciłam do obowiązków.

Dolores POV
Dziś mam dobry dzień. Oby mi go Minetcia nie popsuła. Co za szczęście, że Hagrida nie było na śniadaniu, bo to on siedział obok niej. Zajęłam jego miejsce. Oj jaka zła była ta kobieta. Chyba mnie nie lubi. Chciałam jej pomóc, ale nie dawała się. No przecież nie gryzę. O co jej chodzi? Jej przezwisko zabolało mnie bardzo. To był ostry cios w moje różowe, cukrowe serduszko. Musiałam wyjść, bo zachciało mi się płakać. Kiedy byłam już w swoich kwaterach pozwoliłam sobie na płacz. Jak ona tak może. Ja chcę się z nią zaprzyjaźnić. Kiedy zorientowałam się, że zginął mój ukochany, różowy ruchacz 2000 wiedziałam, że będą problemy. Modliłam się w duchu do Merlina, żeby ona go nie znalazła. Niestety on mi nie pomógł, a ona upokorzyła mnie przed całą szkołą. To był dla mnie bardzo mocny cios. Nie widząc co robić schowałam się pod stół i zaczęłam płakać. To jest podważanie mojego autorytetu! Oj nie tak nie będzie. Muszę się na niej zemścić. Trzeba obmyśleć jakiś dobry plan. Nie mogę sobie pozwolić na takie traktowanie!

McGonagall i Umbridge, czyli kłótnie śmiechu warte [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz