"Nic nie czułem..."

70 6 4
                                    

Jake pozostawał w śpiączce przez trzy dni, zanim jego mózg przestał być zdolny do podtrzymywania życia. Został podłączony do respiratora tego trzeciego dnia, a jego rodzina musiała zadecydować, jak długo chcieli utrzymywać go w tym stanie. Jego szanse na jakąkolwiek poprawę były praktycznie nieistniejące.
Podjęli decyzję o odłączeniu go od respiratora piątego dnia. Nienawidziłem ich za to.
Jednocześnie, zyskałem dla nich szacunek, ponieważ byli oni prawdopodobnie jedynymi ludźmi na tej planecie poza mną, którzy kochali go równie mocno, i oni chcieli pozwolić mu odejść. Ale nie ja. Ja pragnąłem być z nim tak długo, jak tylko się dało.

W dniu, w którym Jake miał być odłączony od respiratora, pozwolono mi być z nim sam na sam po raz ostatni. Znów byłem w małym pokoiku, obserwując jak mój anioł spokojnie oddycha przez rurę podłączoną do maszyny na kółkach, która stała obok łóżka. Tym razem nie było łez. Mimo to, położyłem się koło niego na łóżku i położyłem moją głowę na jego piersi, tak jak to robiłem wiele razy w przez ostatni rok. Kiedy tak leżałem wsłuchując się w powolne uderzenia jego serca, zdałem sobie sprawę, że właśnie minęła rocznica naszego bycia razem. Objąłem go ramieniem, przytuliłem i powiedziałem, jak bardzo go kocham.

Moja dusza płakała z tęsknoty do niego.

Po kilku minutach wstałem, pocałowałem go w czoło i zburzyłem mu ręką włosy, tak jak moja mama robiła to mnie przez całe moje życie. Godzinę później, Jake został odłączony od respiratora i umarł.

Pogrzeb Jake'a odbył się w następną sobotę. Mama sugerowała mi, że powinienem tam pójść, ale ja nie mogłem. Było dla mnie jeszcze za wcześnie na żegnanie się z nim.

Mój stan emocjonalny po jego śmierci trudno jest opisać słowami. Nie czułem po prostu... nic. Było to tak, jakbym nie był "rzeczywisty". Spodziewałem się czuć smutek, ale nie czułem nic. Nie płakałem.


Nie okazywałem żadnego zainteresowania żadną rzeczą. Prawie nie jadłem, ani nie zawracałem sobie głowy rzeczami takimi, jak wzięcie prysznica czy posprzątanie w pokoju. Spędzałem całe dnie w łóżku, ale nie spałem. Kiedy już zasnąłem, miałem dziwaczne koszmary.
Mama zabrała mnie do lekarza po tym, jak spędziłem całe trzy dni nie wychodząc ze swego pokoju, ale niewiele miałem mu do powiedzenia.
Powiedział, że cierpię na depresję po śmierci przyjaciela. Zastanawiałem się, ile lat musiał studiować w koledżu, żeby na to wpaść. Ale miał rację - cierpiałem na depresję. Poważną depresję. Bez Jake'a chciałem umrzeć. Rozważałem nawet sposoby, w jakie mógłbym popełnić samobójstwo. Każdy dzień był dla mnie torturą, a ja nie chciałem żyć w ten sposób. Naprawdę pragnąłem śmierci! Kilka dni później, siedziałem w swoim pokoju (w moim stanie pół-zombie), i chęć wypicia szklanki mleka stała się bardzo silna. Wydawało mi się to nieco dziwne, bowiem nie miałem wcale apetytu odkąd Jake umarł. Zszedłem po schodach w samych skarpetkach, majtkach i koszulce. Wziąłem szklankę z suszarki, otworzyłem lodówkę i nalałem sobie mleka.

Stałem na środku kuchni trzymając szklankę mleka, kiedy to we mnie uderzyło. Właściwie nie myślałem o niczym szczególnym w tym akurat momencie, ale moja ręka zaczęła się trząść i pozwoliłem szklance wypaść na podłogę i stłuc się. Następnie zacząłem płakać.

Zacząłem płakać po raz pierwszy odkąd Jake umarł. I nie był to tylko zwykły płacz, zacząłem szlochać spazmatycznie. Moja mama musiała mnie usłyszeć, ponieważ weszła do kuchni, odsunęła mnie od rozbitego szkła, objęła ramionami i usiedliśmy razem na podłodze podczas gdy ja płakałem. Bujała mnie powoli na rękach, tak jak to robiła, gdy byłem mały, i pozwoliła abym wyrzucił z siebie wszystkie emocje. Moja dusza wyła gdy płakałem, aż rozbolało mnie całe ciało.


Tej nocy mój brat, Carley, przytulił się do mnie w moim łóżku i spaliśmy razem, tak jak to zwykliśmy robić. Miałem o wiele głębszy sen, niż w ciągu ostatnich kilku tygodni.

Nocne Pływanie 🏊💦Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz