II

134 21 11
                                    


Nina

Idąc na zajęcia zastanawiałam się czy dobrze zrobiłam. No ale miał mnie w garści jak mało kto. No właśnie! Kto? Super, przecież ja głupia nie znam nawet jego imienia. Pięknie się urządziłam, nie ma co, można mi pogratulować głupoty.

Wykład nie był interesujący, profesor próbował przybliżyć nam tematykę podmiotów gospodarczych. Zrozumiałam niewiele. Nic nowego. Wstając zauważyłam znajomą twarz przy drzwiach. Nie! Po co on tutaj przyszedł? Mieliśmy zobaczyć się dopiero jutro.....

- Hej, po co się tutaj zjawiłeś?- zapytałam odciągając go na bok.

- Jak to po co skarbie?- powiedział to z wymalowanym uśmieszkiem na twarzy i przycisnął mnie do ściany, najwidoczniej świetnie się bawił.- Nie podałaś mi swojego numeru.

- I nie zamierzam.- skwitowałam.

Zmrużył oczy, a następnie oznajmił.

- Przykro mi, ale nie masz wyjścia.

Co jest do cholery? Poczułam jego ręka wędruje do tylnej kieszeni moich spodni.

- Hej, oddawaj to!

Nie odpowiedział nic, po prostu wystukał coś w telefonie, a ja po chwili usłyszałam dzwonek wydobywający się z jego kurtki.

- Teraz to ty nie masz wyjścia.- zaśmiał się.

- Nienawidzę cię!- wykrzyczałam bez pardonu.

Znowu ten głupi uśmieszek.

- Mylisz nienawiść z miłością? Chyba zapomniałaś już, że jestem twoim chłopakiem prawda?

Przełknęłam ślinę. Miał racje, w teorii.

- Dobra, zwijam się na zajęcia. Czekaj na sms.- oznajmił po chwili.

- Hej...- zastanowiłam się.- Nawet nie wiem jak ci na imię.

- Tomoe. Bywaj.

Odszedł.

Tomoe, powtórzyłam. Tak też zapisałam go w kontaktach. Ciekawe co też takiego wymyśli ten burak. Ach jakaż głupia byłam. Na początku wydawał mi się całkiem przyjemnym gościem, który chciał mi pomóc, ale teraz mam naprawdę złe przeczucia, a praktycznie nigdy się nie mylę. Ostatnie dwie godziny i będę wolna, mam nadzieję, że już dzisiaj go nie zobaczę. Wytrzymam!

Po przerwie udałam się na ćwiczenia, nie zauważyłam smsa, którego dostałam podczas zajęć, gdyż wyciszyłam dźwięki. Dopiero w drodze do domu, odczytałam jego treść.

Kup mi jakiś energetyk i przynieś pod salę 115A. Pośpiesz się.

Tomoe.

Phi. Ale idiota. Co on sobie wyobraża? Ale....to może być całkiem śmieszne. Z powrotem wyciągnęłam telefon i napisałam ciąg liter.

Hej przepraszam. Miałam bardzo ważne ćwiczenia, nie mogę za bardzo oddalać się od sali. Przyjdź pod 225B, kupiłam ci Tigera.

Nina.

Tomoe

Co za kretynka! Jak ona może tak ze mną pogrywać!? Siedziałem jak idiota pół godziny pod salą, a okazało się, że już dawno skończyła zajęcia. Jutro tego pożałuje, idiotka. Wkurzyła mnie jak mało kto, postanowiłem, że udam się na siłownie odreagować. Dwie godziny intensywnych ćwiczeń i złość odpuściła, a ja miałem już w głowie przygotowany plan na jutro. Jeszcze będzie się kajać.

Gdy już dotarłem do domu postanowiłem wziąć szybki prysznic i ogarnąć się tak jak należy, gdyż razem z kumplami planowaliśmy wyjść do klubu zaszaleć. Lubiłem imprezować, traktowałem to jako doskonałą rozrywkę.

- Hej Tomoe, zobacz tam! Niezła sztuka.- oznajmił Adam, mój przyjaciel. Powędrowałem wzrokiem na parkiet. Nie widziałem twarzy dziewczyny, ale ciało miała wręcz fenomenalne. Oblizałem wargę.

- Idę.- oznajmiłem krótko.

- Dajesz stary!- usłyszałem na odchodne zgodne głosy kumpli.

Zamawiając drinka dla mnie i dla owej dziewczyny w blasku reflektorów dostrzegłem jej twarz. Kurwa. To Nina. Przełknąłem ślinę. Co na tu robi? Nie wygląda na taką, która lubi imprezować. Przyjrzałem się bardziej. Tańczyła z jakąś koleżanką, nie widziałem jej wcześniej. Straciłem wszelką ochotę na próbę poderwania jej, w końcu to tylko moja służąca, a nie jakaś laska do towarzystwa.

Przez kilka chwil jeszcze obserwowałem ją z ukrycia, lecz gdy jakiś koleś zaczął się do niej kleić, nie wytrzymałem. Po prostu odwróciłem się w stronę boksu i podszedłem do chłopaków.

- Wychodzimy.

- Co? Stary, dlaczego?- usłyszałem pojękiwania i głosy niezadowolenia.

- Wychodzimy.- powtórzyłem tym razem nieco ostrzejszym tonem.

- Tomoe, wszystko w porządku? Wyglądasz jakoś dziwnie...- zapytał Adam.

- Do kurwy! Czy do was dociera, że stąd wychodzimy?- tym razem nie wytrzymałem.

Wziąłem kurtkę i wybiegłem na zewnątrz. Tam nieco ochłonąłem i przemyślałem wszystko na spokojnie. Nie przystoi aby moja "dziewczyna", a zarazem niewolnica wyprawiała takie rzeczy, nieprawdaż?

xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

Hej druga część za nami, dajcie znać co sądzicie.

Ps/ Wiem, że generalnie daję mało opisów czegokolwiek ;] ale mnie to po prostu nudzi podczas czytania, wolę kwestie dialogowe, a wy? Wolicie aby było więcej opisów, czy taka forma wam odpowiada?

Udając paręOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz