Rozdział 4

12 0 0
                                    

  Byłyśmy w środku. Oczywiście Zoe odnalazła się wśród tłumu, ale nie ja. Nie lubiłam imprez i chodziłam na nie tylko kiedy ktoś mnie zmusił tak jak w tym przypadku, albo czasem gdy sama miałam ochotę się trochę zabawić, ale to nie zdarzało się często.

Zoe podrywała jakiegoś gościa, lecz zobaczyła mnie i moją minę kiedy stałam i "podpierałam ścianę". Nagle chwyciła mnie za rękę i wbiegła w tłum. Nie wiedziałam co robi, więc zrobiłam to co ona.

-Hej Zoe, nie chcę psuć ci zabawy na imprezie, więc ja już może pójdę- zatrzymałam ją.

-Żartujesz sobie ze mnie? Po pierwsze nic mi nie psujesz, bo jesteśmy tu razem, a po drugie nie zatrzymuj mnie zobaczysz gdzie idziemy- odwróciła się do mnie blondynka.

Nie chciałam się już odzywać, żeby jej bardziej nie denerwować, ale bardzo ciekawiło mnie gdzie dziewczyna mnie ciągnie. Wreszcie zatrzymała się przy jakichś dwóch chłopakach, których nigdy wcześniej nie widziałam.

-Hej nazywam się Zoe, a to moja przyjaciółka Lilly- powiedziała wskazując na mnie.

-Cześć dziewczyny miło was poznać. Ja nazywam się Sam, a to Mike.- przedstawił się i swojego kolegę brązowo oki szatyn.

Ja rozmawiałam z Sam'em, a Zoe z Mike. Moja gadka z nim się nie kleiła i chciałam jak najszybciej ją skończyć, a Zoe jak to Zoe, gdy spojrzałam na nią zobaczyłam ją liżącą się z Mike'm.

Gdy chłopak wreszcie zaproponował, że pójdzie po drinki pomyślałam, że to dobry moment na ucieczkę. Gdyby on nie był całkiem nawalony z pewnością bym tego nie zrobiła, bo gdybym go później spotkała spaliła bym się ze wstydu, a tak miałam stuprocentową gwarancję, że jutro nic nie będzie pamiętał, więc spokojnie mogłam zrealizować mój jakże doskonały plan. Ominęłam całującą się "parę" i poszłam dalej szukając łazienki. Niestety po drodze napotkałam się jeszcze na nie jedną parę młodych ludzi, którzy się całują i obmacują. Ehh.. to takie obrzydliwe.

Po paru minutach znalazłam wreszcie łazienkę, weszłam do niej i zamknęłam się na klucz. Poprawiłam lekko swój makijaż, gdyż uległ lekkiemu rozmazaniu i po chwili wyszłam z niej stukając kogoś drzwiami.

-Bardzo przepraszam, nie wiedziałam, że ktoś tam jest- powiedziałam.

To się stało tak szybko, że nawet nie zorientowałam się kogo tak naprawdę uderzyłam. Gdy spojrzałam w górę zobaczyłam go. Boże to tylko ten dupek, mogłam go w ogóle nie przepraszać.

-Nic się nie stało. Jak taka piękna dziewczyna jak ty będzie mnie uderzać drzwiami, to chcę tak codziennie, tylko po to, żeby Cię zobaczyć- mówiąc to na jego twarzy pojawił się łobuzerski uśmieszek.

-Sorry, twoja gadka na mnie nie działa, po za tym jesteś pijany, a jutro nawet nie będziesz pamiętał, że rozmawialiśmy, także jakbyś mógł mnie przepuścić to była bym wdzięczna- odpowiedziałam z zirytowaniem na twarzy.

-Tego wieczoru nic nie piłem, a jeżeli nie chcesz mi uwierzyć to jutro napiszę ci SMS, że wszystko pamiętam- rzekł myśląc, że zdobędzie ode mnie numer telefonu.

-Każdą dziewczynę w taki sposób prosisz o numer telefonu?

-Nie, jesteś wyjątkowa - na jego twarzy znowu pojawił się ten sam łobuzerski uśmiech.

-Nie- powiedziałam szybko i sprawnym ruchem wyminęłam go.

Chyba tą odmową uraziłam jego męską dumę wnioskuję po jego minie. I bardzo dobrze niech sobie nie myśli, że jest nie wiadomo kim. Pomimo tego, że z wyglądu nie jest najgorszy to i tak bym go nie tknęła.

Wróciłam do salonu, gdzie głównie tam odbywała się impreza, ale wiadomo jak to impreza ona była wszędzie dosłowne. Ujrzałam przed sobą Zoe już tak bardzo pijaną, że nie mogła ustać na nogach, a po za tym liżącą się nie z Mikem tylko pewnie z jakimś przypadkowym gościem, którego nawet nie zna! Nie mogłam dłużej na to pozwolić wzięłam Zoe pod rękę i chciałam z nią wyjść, a potem zadzwonić po Zacha, ale ona ze mną nie współpracowała. Mówiła, że chce jeszcze zostać i że się świetnie bawi. Postanowiłam, że nie będę się z nią siłować na oczach, każdego więc wyszłam na dwór zadzwonić po Zach'a. Krzyczałam dość głośno, żeby przekrzyczeć muzykę, która naprawdę była głośna i aby Zach mnie usłyszał. Gdy skończyłam rozmawiać usłyszałam czyjś głos zza moich pleców.

-Już się zmywasz? Dopiero wczesna pora- powiedział Federico.

-To nie twoja sprawa, a po za tym śledzisz mnie czy co?!- krzyknęłam.

-Przypominam ci, że to mój dom i mogę przebywać gdzie tylko chcę, a to że spotykam właśnie ciebie to zbieg okoliczności- tłumaczył się brunet.

-Mhm- mruknęłam pod nosem.

-Pięknie wyglądasz i jesteś piękna- powiedział nagle.

-Jesteś aż tak mało inteligenty, że nie znasz innych komplementów?- zaśmiałam się z niego.

Miał już coś mówić, ale przerwał mu Zach

-Lilllyyyy!- krzyczał poszukując mnie, bo gdzieś tutaj się umówiliśmy, że po mnie przyjedzie.

Machnęłam ręką, żeby mnie zobaczył i właśnie mój cel się spełnij. Podszedł do mnie i dał mi buziaka w policzek.

-Kto to? - zapytał patrząc na Fede.

-Nikt ważny - prychnęłam.

-No okej. A gdzie Zoe ? - zapytał, zmieniając temat.

-No właśnie musisz mi pomóc. Jest tak pijana, że będziesz ją musiał nieść. - powiedziałam oddalając się od bruneta.

-Ale się urządziła- stwierdził Zach.

Zaśmiałam się i poszliśmy w stronę samochodu. Jak się zorientowałam byliśmy już u nas pod domem. Oboje postanowiliśmy, że Zoe zostanie u nas na noc. Nie mogłam pozwolić, żeby jej rodzice zobaczyli ją, w takim stanie. Wzięłam telefon blondynki i napisałam w jej imieniu do jej mamy, że dzisiejszą noc spędzi u mnie. Jej mama w mgnieniu oka odpisała zwykłe okej. W spokoju mogłam iść spać, co też uczyniłam, bo byłam zmęczona dzisiejszym dniem.

Nie Zranię Cię// ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz