Kiedy próbujesz rozwiązać trudne zadanie na sprawdzianie, poświęcasz mu całą swoją uwagę. Rozwiązanie jest niedaleko - wiesz to, ale jakoś nie potrafisz do niego dotrzeć. Gdy nareszcie nadejdzie moment oświecenia czujesz radość i jak najszybciej zapisujesz poprawną odpowiedź.
A przynajmniej tak to wygląda w przypadku Annabeth Chase. Teraz czuła się podobnie. Rozwiązanie musiało być pośród jej książek. Jeśli się myliła, to o odpowiedź będą musieli błagać Percy'ego.
Z niewiadomej przyczyny chłopak (duch, istota, byt) nie był chętny do udzielania im prostych wskazówek (o napisaniu czegoś wprost nie było mowy). Może się nimi bawił w ten sposób, może to pułapka, a może Ares mu zakazał. Annabeth nie wiedziała, ale nie miało to dla niej większego znaczenia w tej chwili.
Przewracała kolejne kartki w nadziei, że coś okaże się pomocne. Nic z tego. Z każdą minutą coraz bardziej się załamywała, ale wiedziała, że nie może się poddać.
Wszystko wskazywało na to, że nie tu należy szukać odpowiedzi.
*TRZY GODZINY PÓŹNIEJ*
Przeszukiwanie wszystkiego było wykańczającym zajęciem. Jedynym powodem jej dalszej pracy była ogromna determinacja, aby uratować Percy'ego. Annabeth sięgnęła po ostatnią z książek. Jej okładka była tak wytarta, że nie sposób było odczytać tytuł oraz odgadnąć jaki kolor miała kiedyś.
Annabeth odczytywała tytuły stron i przeszukiwała kolejne rozdziały, aż wreszcie w ostatnim z nich znalazła coś co ją zainteresowało:
Przekleństwa, klątwy i inne problemy nastolatków.
Nie tylko nie pasował do pozostałej części książki, ale i strona była całkowicie wyraźna. Mimo podejrzeń, dziewczyna zaczęła czytać.
Całość opisywała różne klątwy, których skutki ukazywały się po śmierci. Jedna z nich szczególnie zainteresowała Annabeth: KLĄTWA ARESA. Nie zwlekając zaczęła czytać.
Wlej do grobu: pięć łez centaura, morską wodę i krew Gorgony (z prawej strony, aby duch powrócił do żywych, z lewej, aby odszedł do Podziemia). Na koniec należy złożyć w ofierze coś na czym prowadzącemu rytuał zależy. Powodzenia córeczko.
Na początku przyszła wściekłość. Czy Atena nie mogła umieścić tej informacji w jednej z pierwszych książek?! Przez to Annabeth zmarnowała kilka godzin!
Potem poczuła radość, ponieważ nareszcie wiedziała co robić.
- Dziękuję i przepraszam, mamo - wyszeptała. Potem zerwała się z miejsca i pobiegła znaleźć Nico oraz Clarisse.
Znalazła ich na arenie w środku walki. Mieli tak wściekłe wyrazy twarzy, że gdyby kierował nią inny powód nie zrobiłaby tego co zrobiła. Rzuciła się między miecz i włócznię.
Annabeth uratowały tylko lata ciężkiego treningu całej trójki. Clarisse i Nico w ostatniej chwili zatrzymali bronię, a Annabeth cofnęła się szybko.
- Co to miało być?! Mogliśmy cię zabić! - Krzyknęła wściekła Clarisse.
- Ups? - Wymamrotała pod nosem Annabeth uśmiechając się niewinnie.
- Życie ci niemiłe? - Powiedział bez zastanowienia Nico i w tym momencie pożałował tych słów. Jej chłopak jest w stanie między życiem a śmiercią, a on zadaje takie pytania.
Uśmiech natychmiast zniknął z twarzy dziewczyny zastąpiony przez kamienną minę. Annabeth Chase nie będzie płakać. Nie jest słaba.
- Przepraszam, ja... - Zaczął się tłumaczyć Nico, ale Annabeth mu przerwała:
- Nie ma znaczenia. Nie przejmuj się.
Ale w głębi duszy wiedziała, że to miało znaczenie. Kiedy była przekonana, że Percy nie żyje, pierwszym o czym pomyślała było samobójstwo. Tyle że on nie chciałby, aby to zrobiła. Wygrała tę walkę z samą sobą dla niego.
— A po co właściwie przyszłaś? — Spytała Clarisse, którą niezręczna cisza zaczęła irytować.
— Znalazłam sposób, żeby pomóc Percy'emu.
Reakcja była natychmiastowa.
— Co musimy zrobić? — Spytał Nico.
— Chodźmy. Mamy dużo do zrobienia.
ଝଦଡଂଠଠଂଡୂଜଂଛଂଛଲଚଲଚଁଏଟୂଠଂଠୃଠ୍ଠଠବୃଠଠୃଫୃଫଂଜଲଜଡଧଡଧଡଧଡଧଜୂଠୂଠୂପଥପଶଡଧଡଂଫୁପୌ
- Jak mogłem zostać ukarany za coś co nie jest moją winą?
- Spytaj Thalii.
Tu miał rację.
Percy usiadł wzdychając i przetarł ręką oczy.
- Co mam teraz zrobić?
- Któreś z twoich przyjaciół musi przygotować napój, wlać go do grobu i wtedy twoja dusza będzie wolna.
- Brzmi to jak fragment filmu fantastycznego - mruknął Percy pod nosem, po czym głośniej spytał - co ma być w tym napoju?
- Krew gorgony, łzy centaura, morska woda i ofiara.
- To brzmi dziwnie. Przyznaj się, że teraz to wymyśliłeś - powiedział Percy, który z każdą minutą robił się coraz bardziej zły.
- Nie musisz mi wierzyć, ale to twoja jedyna szansa. Wykorzystasz ją? - Spytała Ares unosząc jedną brew, jakaś część umysłu Percy'ego zastanawiała się jak on to robi, i uśmiechając się złośliwie.
Percy westchnął i przez chwilę rozważał wszystkie za i przeciw, w końcu spytał:
- Krew leczącą, czy zabijającą? I o co chodzi z tą ofiarą?
- Na tym polega problem, jeśli użyjesz krwi z lewej strony to trafisz do Podziemia, a jeśli z prawej to wrócisz całkiem zdrowy do życia.
- Och - brzmiała inteligentna odpowiedź chłopaka. - Czyli jak zwykle wszystko zależy od przypadku.
- A co do tej ofiary - osoba rzucając zaklęcie musi poświęcić coś co jest dla niej bardzo cenne. - Po tych słowach Ares klasnął i dodał głośno - myślę, że to wszystko co musisz wiedzieć. Powodzenia, szczeniaku.
Po tych słowach wszystko zniknęło i Percy ponownie znajdował się w lesie. Siedział na ziemi usiłując się skupić. Musiał coś zrobić. Dać im znak. Tylko jak?
788 słów
CZYTASZ
Przekleństwo Aresa [2]
FanfictionJeśli nie czytałeś poprzedniej części to zapraszam, ponieważ niektóre wątki mogą być dla ciebie niezrozumiałe. -------------- Kiedy twoje życie to jeden wielki ciąg strasznych wydarzeń i w końcu umierasz jedyne o czym marzysz to spokój. Co więc ma p...