--1--

1.6K 117 53
                                    

Ze wszystkich stron otaczała go ciemność. Nie miał pojęcia kim jest, ani gdzie jest. Trwało to dość długo, aż nagle coś się zmieniło. Pojawiły się obrazy i dźwięki.

Wiesz co, ja wcale nie chciałem być osobą półkrwi.

"Ślinisz się przez sen."

Niebezpiecznie jest być osobą półkrwi.

"Wszyscy nieuznani. Nie pozwól... Nie pozwól, by to się powtórzyło."

Strasznie.

"Rybie koniki!"

Zwykle na końcu ginie się w jakiś paskudny i bolesny sposób.

"Uważaj na siebie, Glonomóżdżku."

Mam dwanaście lat.

"Nigdy."

Jeszcze kilka miesięcy temu byłem uczniem Yancy Academy, prywatnej szkoły z internatem dla dzieci z problemami, znajdującej się na północy stanu Nowy Jork.

"Luke, rodzina! Obiecałeś!"

Czy ja jestem dzieckiem z problemami?

"Wszyscy mamy słabe punkty - powiedział Leo - Ja na przykład, jestem tragicznie zabawny i przystojny."

Taa.

Spojrzała na mnie, jakby rozkoszowała się świadomością, że nadal tam jestem. A ja uświadomiłem sobie, że robię to samo. Świat się rozpadał, a ja myślałem jedynie o tym, że ona żyje.

Można tak powiedzieć.

"Podjąć musi herosów siedmioro wyzwanie,
Inaczej pastwą ognia lub burz świat się stanie.
Przysięga tchem ostatnim dochowana będzie,
A wróg w zbrojnym rynsztunku u wrót śmierci siędzie."

Nazywam się Percy Jackson.

A potem... Tak nagle jak się pojawiły, tak nagle zniknęły. A on... Otworzył oczy i zobaczył coś czego nie był w stanie zrozumieć.

(•-•)

Nico di Angelo miał bardzo zły tydzień. Najpierw jego przyjaciel umarł. Później Annabeth przeszła załamanie nerwowe i musiał przekonać, żeby coś zjadła, bo jeśli by tego nie zrobiła mogłaby zasłabnąć na pogrzebie.

No właśnie. Pogrzeb.

Chłopak cały czas miał nieodparte wrażenie, że coś przegapił. Coś ważnego. Niestety, za każdym razem gdy próbował zrozumieć o co chodzi i już prawie wpadał na rozwiązanie... Uciekał mu. To było denerwujące uczucie. Z tego powodu był bardzo rozdrażniony i często krzyczał na różne osoby bez przyczyny.

W dniu, w którym mieli spało ciało siedział razem z Clarisse niedaleko amfiteatru. Byli na tyle blisko, by zdążyć na ceremonię, ale na tyle daleko, żeby nikt ich nie podsłuchał. Każde z nich potrzebowało chwili samotności i natknęli się na siebie przez przypadek. Zgodnie stwierdzili, że będą się ignorować. Cóż, przynajmniej z początku wszystko szło tak jak sobie zaplanowali. W pewnym momencie ciszę przerwała Clarisse:

— To prawda?

— Co masz na myśli?

— Czy to prawda, że ten twój braciszek zabił Percy'ego?

Przez chwilę Nico milczał, aż wreszcie powiedział cicho:

— Tak.

— Jak dorwę tego szczeniaka w swoje ręce to pożałuje dnia, w którym został uwolniony z łap tej Gorgony.

Przekleństwo Aresa [2]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz