*Kilka lat później*
- Dzwoniłeś do Chana? - spytał Felix, odgarniając swoje naturalnie ciemnie włosy z oczu. Ostatnio nie miał czasu ich ściąć, więc spinał je w kitkę, jednak grzywka nadal była za krótka by się załapać. Changbin tylko cmoknął, wyciagając wsuwkę z tylnej kieszeni spodni, bo zdążył się już przyzwyczaić do niechlujstwa swojego narzeczonego. Spiął mu denerwujące kosmyki i uśmiechnął się do siebie, po raz kolejny stwierdzając jak uroczo chłopak wygląda w takiej fryzurze.
- Dzwoniłem - odpowiedział po chwili, chwytając kolejny karton - Powiedział, że ma ważniejsze sprawy na głowie i mamy, cytuję, "spierdalać".
- Co jest istotniejszego od naszej przeprowadzki? - oburzył się Lee, zakładając ręce na biodrach.
- Mają pierwszą rocznicę z Jeonginem - oznajmił, kładąc z głośnym sapnięciem ciężki pakunek na stół.
- O Boże, nawet mi się nie pochwalił - zamachał rękami, podekscytowany - Do tej pory nie mogę uwierzyć, że na siebie trafili.
- No wiesz, ten uniwersytet był mały - wyjmował po kolei książki z pudła - Prędzej czy później by się spotkali.
- Jak zwykle niszczysz romantyczną atmosferę - młodszy przewrócił oczami - To było p r z e z n a c z e n i e.
- Tak, tak - machnął ręką, niezainteresowany - Pomóż mi lepiej z tym cholerstwem, bo moje mięśnie wysiadają.
- Mięczak - rzucił Felix, a Changbin obrzucił go groźnym spojrzeniem, z którego młodszy nic sobie nie zrobił. Wszyscy wiedzieli, że Seo nie skrzywdziłby muchy.
Rozpakowywali się dalej, co chwilę sobie dokuczając albo się prowokując. Za każdym razem ich wymiana zdań kończyła się gorącym pocałunkiem, który w zamyśle miał ich nawzajem uciszać, ale skutek był odwrotny. Felix robił się coraz bardziej nieznośny, chcąc otrzymać jeszcze więcej czułości, aż w końcu Bin uderzył go w głowę.
- Uspokój się, bo będziesz spał na kanapie - zagroził mu.
- Dobra, już dobra - odburknął Lee, masując czubek głowy. Seo zaśmiał się cicho na ten widok i pochylił się by ucałować siedzącego na podłodze chłopaka w czoło.
- Zamówię nam coś do jedzenia - powiedział i wyjął telefon z kieszeni, kierując się w stronę kuchni, bo tylko tam łapał im zasięg. Felix wyjmował rzeczy dalej, najczęściej właśnie książki, bez których Bin nie mógł żyć, do czasu aż jakaś kartka zleciała mu na kolana. Cała była pognieciona i przedarta w kilku miejscach, jakby czytano ją za wiele razy. Lix otworzył ją z zaciekawieniem i po pierwszych słowach uderzyły go wspomnienia, o których przez cały ten czas próbował zapomnieć. Złożył list stanowczo i schował między strony jakiejś przypadkowej książki, mając nadzieję, że więcej na nią nie trafi. Nie potrafił wyrzucić ostatnich słów Hyunjina, ale nie był w stanie też o nim myśleć. Wyprostował się, otrzepując brudne od kurzu spodnie i rozpuścił włosy, czując już jak zaczynają go boleć. Westchnął, tracąc nagle dobry nastrój.
- Coś się stało? - spytał Changbin, wchodząc akurat do pokoju i zauważając minę swojego ukochanego. Ten pokręcił tylko głową i wymusił uśmiech.
- Zmęczyłem się po prostu - oznajmił i zaległ na nierozpakowanej jeszcze kanapie - Nie chce mi się robić już nic więcej.
- Zróbmy sobie przerwę - zaproponował Seo, siadając obok ciemnowłosego i chwytając go za dłoń - Chcesz gdzieś wyjść?
- Chciałbym pomalować, ale nie mamy żadnego płótna ani farb - posmutniał - Wszystko jeszcze zostało w poprzednim mieszkaniu.
- Słyszałem, że niedaleko jest jakiś warsztat, gdzie jeden chłopak prowadzi kursy z malowania.
- Naprawdę? - podekscytował się, siadając - Gdzie?
- Chcesz poszukać?
- Tak! - zerwał się na równe nogi - Chodźmy!~~~~~~~
- No i jesteśmy - stali przed skromnym budynkiem, na którym subtelnymi kolorami wymalowano kwiat róży, a obok podpisano, że jest to warsztat dla każdego twórcy. Felix przyglądał się malunkowi jak zaczarowany, dawno nie widział takiej precyzji w tak zwykłym obrazku. Wyciągnął rękę, dotykając palcami płatków róży, by upewnić się, że to na pewno jest realne.
- No wchodź już - uśmiechnął się Changbin, widząc oddanie na twarzy ciemnowłosego. Nic nie dodawało mu urody tak jak widok sztuki. Jego twarz jaśniała wtedy jak delikatne słońce, a oczy błyszczały, przyćmiewając blaskiem najpiękniejsze gwiazdy. I to była ta rzecz, która sprawiła, że gdy zobaczył go po raz pierwszy, po prostu natychmiastowo się zauroczył.
- Mogę? - spytał Lee, by się upewnić.
- Poczekam na ciebie w domu - chwycił go za policzki i ucałował jego wargi z czułością - Twórz tyle, ile potrzebujesz.
- Kocham cię - szepnął Lix, ponawiając pocałunek.
- Ja ciebie też, a teraz zmykaj - lekko popchnął go w kierunku drzwi - Powodzenia.~~~~~~~~
- Dzień dobry - odezwał się cicho, po wkroczeniu do pomieszczenia. W środku panował istny chaos, sztalugi stały wszędzie, o farby można było się potknąć, a płótna wypełniały ściany. Niektóre były puste, inne zawierały rysunki najróżniejszych kwiatów, podobnych w swoim stylu do tego na szyldzie. Podszedł bliżej do malunku lilii, która urzekła go swoją delikatnością. Miał wrażenie, że lekki podmuch wiatru zniszczy materiał, a kwiat umrze. Przyglądał się temu przez dłuższą chwilę, nie zauważając pojawienia się nieznanej mu postaci. Gdy ktosiek zakaszlał Felix aż podskoczył, prawie umierając na miejscu na zawał.
- Jezu chryste - złapał się za serce, odpychając ciężko - Uprzedzaj, błagam!
- Przepraszam - rozległ się delikatny śmiech - Ale chcąc, nie chcąc, jestem właścicielem tego budynku i chyba powinien zapytać co tutaj robisz.
- Oh - zamrugał kilka razy - Oh, tak! Przepraszam. Nie przywitałem się.
- Nie szkodzi - postać wyłoniła się z cienia i oczom Lee ukazał się czerwonowłosy chłopak, o urodzie, która przypominała najpiękniejsze tulipany - Nazywam się Seungmin.
- Felix - wyciągnął dłoń, przyglądając się twarzy nowego znajomego - Już rozumiem, dlaczego tak wiele tu kwiatów.
- Eh? - Seungmin spojrzał na niego pytająco, nie rozumiejąc odniesienia ciemnowłosego, ale ten zdążył już nakierować myśli na inne tory.
- Czyli rozumiem, że prowadzisz warsztaty?~~~~~~~~~
Po dość długiej pogawędce z Minem, Felix w końcu zasiadł przed płótnem. Oprócz niego w pomieszczeniu nie było nikogo, co na początku go zdziwiło, ale Kim wyjaśnił mu, że zajęcia odbywają się zazwyczaj w innym terminie, a dzisiaj ma wolne. Lee od razu go przeprosił i chciał wyjść, ale Seungmin zatrzymał go stanowczo, mówiąc, że ani trochę mu nie przeszkadza. Tak więc siedział teraz, wpatrując się w biały materiał i próbując znaleźć w sobie chociaż trochę weny. Jednak w jego głowie panowała pustka. Zamknął oczy, próbując wyłączyć się z rzeczywistości, która go otaczała, ale coś ciągle kłuło go w tył umysłu. Próbował to zignorować, ale irytujące uczucie narastało, aż w końcu mu się oddał.Wtedy to do niego przyszło.
Zamoczył pędzel w farbie i zaczął kreślić nim na płótnie, nawet nie widząc tego co robi. Coś innego prowadziło jego dłoń, a on po prostu się temu oddał. Im bardziej męczyła mu się ręka tym większą czuł ulgę, tak jakby ból zastępował smutek, a to o wiele łatwiej było mu znieść. Oczami wyobraźni widział kształty, które przelewał na tkaninę, nie mogąc jednak przypisać ich do niczego konkretnego. Nie wiedział ile czasu tu spędził. Może godzinę, a może cztery? Ocknął się dopiero wtedy, gdy pędzel wypadł mu ze zdrętwiałej dłoni.
A przed nim znajdowała się idealnie odwzorowana twarz Hyunjina.
- I jak ci idzie? - znikąd pojawił się Seungmin, stając nagle przy Felixie - Skończyłeś?
- T-tak, chyba tak - wyjąkał, nie mogąc oderwać wzroku od obrazu. Min przeniósł wzrok na płótno i zachłysnął się nagle, jakby coś wprawiło go w ogromny szok.
- Czemu ta twarz tak łudząco przypomina mi twarz mojego ukochanego? - zapytał, a Lee zamarł.
CZYTASZ
I'll leave | Hyunlix&Changlix
Fanfictiongdzie Felix jest zwykłym, zakochanym chłopakiem, którego źródło natchnienia tworzy osoba, której najbardziej pragnie i nienawidzi [ZAKOŃCZONE]