Seungmin od zawsze był uzdolnionym dzieckiem. Potrafił pięknie śpiewać, malować, grał na pianinie i dobrze się uczył. Rodzice byli z niego dumni, a on z szerokim uśmiechem stawał na podium, obserwując pełne podziwu spojrzenia. Kochał być kochanym. I nie było w tym nic narcystycznego. On po prostu pragnął uwagi, a zdobywał ją jedynie w świetle reflektorów, nigdy poza nimi. Wychowywany tak od dziecka myślał, że to naturalne i nie sprzeciwiał się naleganiom rodziców do kolejnych wystąpień, brania udziału w konkursach czy podejmowania się następnych dodatkowych zajęć. Nikt nie przejmował się jego zdrowiem, które nadszarpnięte stresem i zmęczeniem psuło się coraz mocniej z każdym dniem. Omdlenia raz w miesiącu zwiększyły się do chociaż dwóch w tygodniu, a krew z nosa leciała mu prawie codziennie. Osłabiony kontynuował jednak naukę, bo choroby nigdy nie sprawiały, że ktoś próbował go zatrzymać, jednym problemem w tym wszystkim było to, że rzadziej mógł pokazywać się innym jako idealny syn dwójki wspaniałych rodziców. Seungmin zdał sobie sprawę z toksyczności sytuacji dopiero wtedy, gdy po którymś z rzędu wylądowaniu w szpitalu lekarz powiedział mu, że długo tak nie pociągnie. Przestraszył się, nigdy w życiu nie był tak przerażony. Miał za wiele planów i celów by z nich zrezygnować przez upadające zdrowie, musiał odetchnąć. Jednak los nie bywał dla niego łaskawy, a wręcz codziennie śmiał mu się twarz. Po powrocie ze szpitala Kim zastał matkę zapłakaną, oszalałą i wyjącą z bólu na podłodze ich salonu. Min nie wiedział, że podczas jego gnicia coś innego też psuło się od środka. Rodzice chłopaka nie byli ze sobą specjalnie blisko i wydawało się, że łączy ich tylko przypadkowo zrobione dziecko, ale ze strony jego matki nigdy tak nie było. Zakochana wręcz do szpiku kości darzyła pana Kima ogromnym uczuciem, które kilka osób mogłoby nazwać chorobą psychiczną. A ojciec Mina tylko się tym dławił, tak jakby ość utknęła mu w gardle i nieważne ile razy próbował ją odkrztusić to nigdy mu się to nie udawało.
Do czasu.
Korzystając z nabierającej tempa kariery syna oskarżył panią Kim o znęcanie się nad dzieckiem i kontrolowanie jego życia oraz uznał, że on nie może żyć z tak nieobliczalną kobietą. Uciekł do kochanki, z którą związał się już parę lat temu i zostawił rozhisteryzowaną kobietę, oddychając z ulgą.
Czy wiedział, że zniszczy tym swojego jedynego syna? Pewnie nawet się nad tym nie zastanawiał, wybierając egoistycznie własne szczęście. Może gdyby został to Seungmin nigdy by nie pękł.
Ale to się stało. I nic nie było w stanie cofnąć czasu.Seungmin zniknął ze sceny i nigdy więcej się na niej nie pojawił.
Wyjechał z matką do innego miasta kilka dni po rozstaniu jego rodziców. Kobieta nie pozwalała mu wychodzić nigdzie bez niej, kontrola wzrosła kilkukrotnie, a on zamknięty w czterech ścianach szalał. Jedyne słowa jakie słyszał tworzyły chaos w jego głowie.
"Nigdy się do nikogo nie przywiązuj"
"Nie wolno ci się z nikim przyjaźnić"
"Zmiany są najważniejsze"
"Jeśli wyjdziesz z domu to staniesz się tak obłąkany jak ojciec"
"Wyjeżdżamy Seungmin, mieszkamy tu zbyt długo"
"Ta obrzydliwa kobieta z domu obok chciała się wprosić do nas na obiad, ohydne babsko!"
"Pamiętaj, żeby z nikim nie rozmawiać"
"Matka jest dla ciebie wszystkim"
"Ludzie to tylko ból, a ja nie chcę żebyś cierpiał synku"
"Ty pierdolony gówniarzu, mówiłam ci byś nie otwierał drzwi nieznajomym!"
"Oni cię tylko skrzywdzą"
"Umrzemy, jeśli zostaniemy tu dłużej"
"Czuję jak robaki zżerają moje ciało, mój mały Seungminnie, musimy wyjechać, bo dorwą też ciebie"
"Ten świat jest chory, nie możemy dać się dogonić chorobie"
"Uciekaj"
Słyszał to codziennie, ciągłe ostrzeżenia, groźby, błagania. Jad wlewany mu non-stop do uszu w końcu przejął mózg, a on nauczył się życia tak jak matka. Był najposłuszniejszym dzieckiem na świecie z czystego strachu przed rzeczywistością.
"Skoro mama powtarza mi, że ten świat mnie zabije to tak na pewno jest"
Prawdopodobnie żyłby tak dalej, gdyby nie Woojin. Podczas małej stłuczki samochodem, gdzie Min nie posiadał nawet prawa jazdy z powodu surowych reguł matki, starszy chłopak nie doniósł na niego ani nie kazał zapłacić odszkodowania. Wyczytał w oczach Seungmina, że jedyne czego ten potrzebuje to ratunku.
I Woojin mu to ofiarował, razem z całym swoim sercem, które spowite było trującą chorobą.
Min zaufał mu, zaufał mu jak nikomu innemu, bo nikt wcześniej nie sprawił, że czuł się w taki sposób. Pierwszy raz był kochany i dbano o niego aż z przesadą, nie oczekując niczego w zamian. Maskował się przed matką, udając, że się nie zmienił, ale w środku wyrosły mu kwiaty, które pozwoliły mu oddychać. I pewnie, gdyby nie jego pechowy los to Seungmin zostałby naprawiony.
Ale przeznaczenie kolejny raz z niego zadrwiło.
Woojin zmarł, wykończony rakiem prawej komory serca, a o tym, że w ogóle chorował Seungmin dowiedział się po czasie. List, który starszy chłopak po sobie zostawił tylko bardziej połamał mu już i tak pokruszone serce."Dziękuję, że pozwoliłeś mi zapomnieć o śmierci"
Wtedy Seungmin uciekł, zostawiając matkę, śpiącą w pokoju obok i podjął się życia, którego tak bardzo nienawidził.
CZYTASZ
I'll leave | Hyunlix&Changlix
Fanfictiongdzie Felix jest zwykłym, zakochanym chłopakiem, którego źródło natchnienia tworzy osoba, której najbardziej pragnie i nienawidzi [ZAKOŃCZONE]