- Van, wyłaź z tej łazienki! - wrzasnęłam dobijając się do drzwi pokoju czystości. Może i mieszkamy w dużym domu, pieniędzy nam nie brakuje, ale łazienkę wciąż mamy jedną. A tymczasem od godziny przebywa w niej moja kochana siostrzyczka, kiedy ja modlę się w duszy, żeby nie spóźnić się do szkoły.
Zła kopnęłam w drzwi i przeklinając cicho pod nosem wróciłam do swojego pokoju. Nadal paradowałam w pidżamie, a lekcje zaczynały się już za 20 minut. Świetnie, bo przecież ja chcę się spóźnić.
- Wolna! - usłyszałam krzyk z korytarza i dźwięk skrzypiących paneli. Czyli nareszcie raczyła wyjść. Biegiem rzuciłam się do drzwi i zamknęłam się w łazience.
- Spokojnie, podwiozę cię do szkoły. I tak jadę do studia – usłyszałam rechot czarnowłosej. Nie mogła tak wcześniej?! Nie traciłabym nerwów na darmo! Przecież gdybym ja się spóźniła na matematykę, miałabym jednym słowem przejebane, jakby nie mówić, ten stary gbur mógłby mnie nawet zawiesić. On nie toleruje spóźnień, a na jego lekcjach siedzi się jak na szpilkach. Jak mu ktoś podpadnie, nie ma życia do końca liceum.
Przebrałam się w czarne, krótkie spodenki i białą koszulkę, ogarnęłam twarz i swoje niesforne włosy i wyszłam z łazienki. Po drodze zahaczyłam jeszcze o moje królestwo, skąd wzięłam torbę z książkami i telefon i zbiegłam na dół. Usłyszałam warkot silnika, a już po chwili klakson oznajmiający, że Vanessa jest gotowa do odjazdu.
Nałożyłam trampki, na ramię zarzuciłam torbę i wybiegłam z domu, uprzednio zamykając drzwi. Sprawnie wsiadłam do auta siostry, a ta odjechała z naszej posesji.
Vanessa jest aktorką, a obecnie pracuje nad jakimś nowym serialem w którym podobno dostała główną rolę. Często jadąc na plan podwozi mnie do szkoły, za co jestem jej ogromnie wdzięczna.
Po pięciominutowej przejażdżce, czarne auto siostry zaparkowało na szkolnym podjeździe. 5 minut do dzwonka. Nie spóźnię się!
- Dzięki za podwózkę, jesteś wielka – zwróciłam się do Nessy.
- No wiem – poruszyła brwiami i zaśmiała się. Oh, jaka skromna.
Przewróciłam oczami, rzuciłam jej 'cześć' i wyszłam z samochodu. Szybkim krokiem skierowałam się do szkoły. Pchnęłam drzwi i weszłam do budynku ginąc w tłumie uczniów. Westview School* jest szkołą z bardzo dużą liczbą uczniów. Położona jest w samym centrum Los Angeles. Jedyne co w niej lubię to to, że jest w niej wiele kół zainteresowań. Można zapisać się na zajęcia taneczne, aktorskie, muzyczne, fotograficzne i wiele innych. Budynek jest naprawdę dobrze dofinansowany i zarządzany. Mimo wszystko uczy się tu wiele „div”, czyli osób należących do elity szkolnej. Uczniowie tacy są sławni w szkole. Po prostu, traktują jak śmieci ludzi, którzy staną na ich drodze. Ja właściwie też jestem znana w tej szkole, ale nie zdobyłam tego takim sposobem jak elita. Właściwie, do tej pory sama nie wiem dlaczego jestem popularna. Kiedy pojawiłam się w liceum, kilka razy zagrałam na scenie. No i postawiłam się Alexie. I tyle...
Alexa to jednym słowem suka. Nienawidzę jej z całego serca. Według mnie jest to okropna dziewczyna z toną tapety na twarzy, lecąca codziennie z coraz to innym chłopakiem do łóżka. Gardzi wszystkimi tylko dlatego, że jest bogata. Ja też jestem, i co? To oznacza, że mam ustawiać każdą napotkaną osobę?
- Hej Lau – usłyszałam obok siebie głos. Spojrzałam na jego nadawcę i uśmiechnęłam się.
- Cześć Dove. Widzę, ty też lekko spóźniona – wybuchnęłam śmiechem widząc zadyszkę przyjaciółki.
- Autobus mi odjechał, rozumiesz?! Musiałam biec, cud, że zdążyłam!
- Słabą masz kondycję – stwierdziłam. Doszłyśmy pod naszą klasę.