Skruszony Yoongi pojawił się w jeszcze tego samego wieczora. Hoseok był chyba przekonany, że Jimin usnął i to on pobiegł otworzyć. Może i tak było lepiej? Jimin czuł się za bardzo zmęczony i przestraszony. Nie uporał się jeszcze z własnymi myślami i nie sądził, żeby był w stanie uporać się i z Yoongim. Leżał więc na boku, z twarzą zwróconą w stronę ściany i nasłuchiwał.
-Mogę wejść? - doleciał go cichy głos kochanka.
-Jimin śpi.
-W takim razie powiedz mu, żeby do mnie przyszedł jak się obudzi.
Jimin nie widział tej scenki, ale mógł bez problemu wyobrażać sobie Hoseoka stojącego w progu, przytrzymującego drzwi i próbującego zasłonić Yoongiemu widok. Przerabiali to już tyle razy.
-Chyba sobie jaja robisz... - warknął Hobi, ściszonym tonem. - Jak chcesz go przeprosić, to sam przyjdź.
-Ta... Dzięki za radę.
Drzwi skrzypnęły. Musieli wyjść na korytarz, żeby tam kontynuować rozmowę. Jednak Hoseok nigdy nie potrafił mówić cicho. Zawsze się darł i reszta zespołu straciła już nadzieję, że kiedykolwiek oduczą go mówienia tym podniesionym tonem. Teraz też jego donośny głos przebił się do zamkniętej sypialni:
-Hyung, nie wiem, co mu powiedziałeś, ale dawno nie widziałem go w takim stanie. Słuchałem, jak ryczy po tylu waszych kłótniach, że już nawet przestałem to liczyć, ale nigdy, przenigdy nie wykrzyczał w złości, że cię nienawidzi. Stary, serio, ogarnij dupę!
Yoongi coś odpowiadał, ale Jimin nie mógł zrozumieć poszczególnych słów. Leżał, wsłuchując się niezrozumiałe zlepki wyrazów. Jego umysł oblepiała lepka pajęczyna niepokoju. Czekał z niecierpliwością na głośniejszą odpowiedź Hoseoka.
-Nie wiem, czemu on z tobą jest. Nie żartuję, hyung. Traktujesz go tak, że już dawno powinien cię zostawić. Pierwszy będę mu bił brawo. - Chwila ciszy. Prychnięcie. Znów cisza. - No, ja myślę. Napraw to.
Gdy Hoseok wrócił do pokoju, Jimin usiadł na łóżku, wbijając w niego pytające spojrzenie.
-Yoongi tu był - wyjaśnił raper, opadając ciężko na materac po swojej stronie pokoju. Wydawał się zmartwiony, patrzył na przyjaciela z troską. - Powiedziałem mu, że śpisz.
Jimin zaczął wygrzebać się z pościeli, ale Hoseok od razu się podniósł i złapał go za ramię. Docisnął go do łóżka i powiedział stanowczo:
-O nie, mój drogi. Nigdzie nie idziesz. To on tu przyjdzie. Ty nie będziesz za nim biegać.
-Przecież był!
-Ale bez czekolady, bez kwiatków i najwyraźniej bez skruchy. Szanuj się, chłopku. Nie odpuszczaj mu tak łatwo.
Jimin spojrzał na przyjaciela i powoli pokiwał głową.
Dostali wolny dzień, jakby wytwórnia chciała im wynagrodzić wysiłek ostatniego tygodnia. Większość zespołu skrupulatnie to wykorzystała, wychodząc gdzieś na miasto, umawiając się ze znajomymi lub z rodziną. Jimin został w dormie sam. Nie miał ochoty widzieć się z kimkolwiek. Perspektywa karaoke go nie bawiła, choć Taehyung usilnie próbował go namówić. Kręgle z Jungkookiem i jego przyjaciółmi brzmiały jeszcze gorzej. Zignorował też wiadomość od Taemina, w której pytał, czy nie mogliby się ustawić na późny lunch. Jimin był całkowicie przekonany, że to nie przypadek i to któryś z chłopaków go nasłał. Odmawiał wszystkim i odrzucał każdą propozycję, aż wreszcie Bangtani się poddali i zostawili go w dormie samego. Wyszli wszyscy. Yoongi też.
CZYTASZ
Szczęście kiedyś się skończy
FanfictionJimin zawsze miał szczęście. Nieważne jak wielkie kłody los rzucał mu pod nogi, jemu zawsze się udawało. Spełniał marzenia z ludźmi, którzy byli dla niego bliżsi niż rodzina. Odniósł sukces, o którym kiedyś nawet nie śmiał marzyć. Znalazł miłość, ch...