- 8 - Stigma, cz. 1

943 114 79
                                    



Namjoon chciał się przejść.

-Lepiej mi się myśli na świeżym powietrzu - powiedział.

Założyli więc kurtki, naciągnęli kaptury i wyszli. Pogoda była fatalna. Deszcz siąpił od samego rana. Było zimno, pochmurno i szaro. Nie zachęcało to do spacerów i park, który przylegał do ich kompleksu mieszkalnego był praktycznie pusty. Natrafili tylko na samotnego biegacza, który nie obdarzył ich nawet jednym spojrzeniem. Mieli idealne warunki do rozmowy, ale i tak nie rozmawiali. Szli przed siebie w milczeniu, rozchlapując kałuże i mijając kolejne puste ścieżki.

Namjoon jeszcze w żaden sposób nie skomentował wiadomości o ciąży. Wysłuchał Jimina, pokiwał głową wyraźnie zamyślony, po czym oznajmił, że chce się przejść. Lider nigdy nie był osobą, która błyskawicznie podejmuje decyzję lub szybko wydaje osądy. Zawsze potrzebował czasu i spokoju, żeby przeanalizować sytuację i przemyśleć dogłębnie problem. Jimina aż skręcało w środku, żeby usłyszeć od niego cokolwiek, ale wiedział, że jeśli zapyta, usłyszy tylko: "daj mi jeszcze minutkę". Dlatego szedł obok przyjaciela w ciszy, powłócząc nogami i czując jak w butach powoli robi mu się mokro.

Wchodzili coraz wyżej na szczyt górki, która znajdowała się w parku i ich oddechy robiły się coraz cięższe. W końcu zza drzew wyłonił się taras widokowy i Namjoon bez słowa komentarza ruszył w jego kierunku. Opadł na mokrą ławkę z ciężkim westchnięciem i wbił wzrok w mglisty, szary krajobraz.

Jimin spojrzał tęsknie na wiatę, która znajdowała się kawałek dalej i która skrywała suche ławki. Mimo to usiadł obok Namjoona. Obciągnął wcześniej brzeg kurtki, żeby nie zamoczyć spodni, ale materiał i tak błyskawicznie nasiąknął wodą. Wzdrygnął się, splatając ręce na piersi i starając się zatrzymać jak najwięcej ciepła.

Widoki nie były dziś specjalnie imponujące, żeby nie powiedzieć żadne. Niebo było zasnute ciężkimi chmurami, które przykryły wszystkie wieżowce i szczyty pobliskich gór. Drzewa, wiosną obsypane białymi kwiatami, były teraz tylko gołymi drapichrustami. Nawet ekskluzywne budynki, które mieściły ich dorm wyglądały jakoś smętnie i martwo.

-To nie jest dziecko Yoongiego, prawda? - zapytał nieoczekiwanie Namjoon i Jimin prawie zakrztusił się własną śliną.

-Oczywiście, że jest! - Jego głos zabrzmiało prawie tak histerycznie jak piski fanek, gdy wypatrzyły ich na lotnisku lub nawoływały na koncertach.

Jak Namjoon mógł coś takiego zasugerować! Czemu w ogóle tak pomyślał? Chyba znał Jimina na tyle dobrze, żeby wiedzieć, że zdrada w jego wykonaniu nie wchodziła w grę. Już pomijając to, czy potrafiłby się do niej dopuścić (a nie potrafiłby!), on nawet nie miał takich możliwości. Jimin nie mógł sobie przebierać w potencjalnych partnerach tak jak lider. Nie mógł pójść do łóżka z byle kim. Dla niego stawka była o wiele wyższa niż reprymenda od wytwórni lub artykuł w prasie o rozwiązłym życiu. Namjoon z jakiegoś powodu mierzył jednak Jimina swoją miarką.

Lider znany był ze swoich miłosnych podbojów. W wytwórni żartowano, że samotne kobiety w jego towarzystwie szybko przestają być samotne, a potem jeszcze szybko stają się porzucone. Lider zmieniał kobiety jak rękawiczki, ale nie był przy tym wyrachowany, ani nie traktował ich źle. Wręcz przeciwnie, był po prostu cholernie kochliwy i każda kolejna miała być tą jedyną. Potem wpadał w wir pracy, wyjeżdżał, znikał na długie tygodnie i uczucie słabło. Jego najdłuższy związek przetrwał ledwie dwa miesiące.

Oczywiście Bang PD-nim zdawał sobie sprawę z miłosnych podbojów Namjoona. Katastrofa wisiała w powietrzu i szef wytwórni zaczął zatrudniać wyłącznie mężatki, najlepiej starsze i niezbyt atrakcyjne. To jednak nie zawsze stanowiło dla lidera przeszkodę. Jednak jakimś cudem żaden z romansów nie skończył się skandalem, a żadna z porzuconych kobiet nie poszła do prasy. Jimin nie był pewien, czy to bardziej zasługa Namjoona, który rozstawał się z kochankami w tak szalenie szarmanckim stylu, biorąc na siebie całą winę i tonąc w przeprosinach, czy też może wysokich kar wpisanych w umowach, które zamykały pracownicom usta. 

Szczęście kiedyś się skończyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz