-Nie tak sztywno, Jungkook... Ktoś ci kij w dupę włożył? Mam iść z tobą do łazienki i pomóc ci go wyjąć?
Jimin uśmiechnął się, gdy jego spojrzenie spotkało się ze wzrokiem Taehyunga. Chłopak z trudem hamował śmiech. Widać było, że zaciska wargi z całych sił, ale i tak co jakiś czas uciekało mu prychnięcie. Dobrze, że muzyka była ustawiona tak głośno, bo pewnie już miałby kłopoty.
Son Sungdeuk był dzisiaj w formie. Miotał przekleństwami na prawo i lewo, na przemian piekląc się lub biadoląc. Jednak tym razem nie znęcał nad nimi. Nie kazał im powtarzać tych samych fragmentów choreografii do upadłego, pozwalał im na przerwy i pogaduszki. Uśmiechnął się nawet, gdy Yoongi nie wytrzymał i coś mu odpysknął. Był w dobrym humorze, a to oznaczało, że jutro prawdopodobnie nie będą mieli zakwasów i odcisków na stopach.
Jimin poczuł lekkie szturchnięcie, gdy Seokjin próbował dać mu znać, że Son Sungdeuk patrzy. Jednak gdy odwrócił wzrok i spojrzał na nauczyciela, ten tylko pogroził mu palcem. Razem z Hoseokiem byli ulubieńcami choreografa i to za co inni dostawali reprymendy, im często uchodziło na sucho. I jakoś nikt nie miał o to pretensji.
Bangtani mu odpuścili. No prawie wszyscy, bo Yoongi dalej patrzył na niego wilkiem i okazjonalnie powarkiwał. Wyglądało jednak na to, że Namjoon dotrzymał słowa. Obiecał, że ogarnie starszego rapera i Jimin nie miał pojęcia, co mu powiedział, ale ilość szykanów i złośliwości nagle zmniejszyła się o połowę. Yoongi dalej potrafił rzucić jakiś przykry komentarz albo zakpić z niego przy wszystkich, ale nie było to tak uciążliwe jak kiedyś. To, że Seokjin wprowadził się do dormu też pomogło. Nagle znalazł się ktoś, kto potrafił się otwarcie przeciwstawić raperowi. Yoongi już nie był w stanie bezkarnie wyzywać Jimina od klusek i pulpetów, bo mógł usłyszeć w odpowiedzi, że gdy sam kiedyś wyglądał jak buła - okrągła i czerstwa. Seokjin miał na telefonie zdjęcie Yoongiego z przesłuchania i terroryzował nim chłopaka. Zielona koszulka w paski, wielkie tandetne kolczyki w kształcie diamentów i włosy ułożone w irokeza były już stałym elementem ich żartów. Raper się wściekał, ale Seokjin był starszy i to akurat Yoongi potrafił uszanować.
Nagle ktoś chrząknął głośno, przebijając się przez muzykę. Jak na komendę wszyscy odwrócili wzrok. To Song Yunso stała w drzwiach, zaglądając ciekawsko do sali. Nigdy tu nie przychodziła, w zasadzie ostatnio prawie wcale jej nie widzieli. Jimin podejrzewał, że nawet nie była zatrudniona w wytwórni na stałe. Pojawiała się tylko wtedy, gdy była potrzebna konsultacja prawnika.
Kobieta uśmiechnęła się, gdy tylko ściągnęła ich wzrok i zalotnie odrzuciła loki za plecy. Patrzyła przy tym cały czas na choreografa. Mężczyzna przez chwilę wydawał się zmieszany, jakby był zaskoczony, że ten uśmiech jest przeznaczony właśnie dla niego.
Jimin musiał przyznać, że kobieta wyglądała spektakularnie. Biała spódnica ciasno opinała jej uda, granatowa bluzka była dla odmiany luźna, ale i tak wydawała się cholernie seksowna. Półprzezroczysty materiał na dekolcie jednocześnie zasłaniał i odkrywał, pozwalając wyobraźni pracować.
-Son Sungdeuk-ssi!- rzuciła, wchodząc do sali. - Kopę lat! Nie widzieliśmy się chyba od... Niech pomyślę.
-Od ostatniej imprezy firmowej.
-Właśnie, właśnie! Powinniśmy zdecydowanie częściej się spotykać. Może kawa po pracy?
Jimin spojrzał dyskretnie na Namjoona, sprawdzając jego reakcję. Chłopak jednak jak zawsze pożerał prawniczkę wzrokiem. Odwróciła się do nich tyłem, więc gapił się bezwstydnie na jej pośladki. Jimin uważał, że tyłek akurat miała płaski, nic specjalnego.
CZYTASZ
Szczęście kiedyś się skończy
FanfictionJimin zawsze miał szczęście. Nieważne jak wielkie kłody los rzucał mu pod nogi, jemu zawsze się udawało. Spełniał marzenia z ludźmi, którzy byli dla niego bliżsi niż rodzina. Odniósł sukces, o którym kiedyś nawet nie śmiał marzyć. Znalazł miłość, ch...