-20- Love is not over, cz. 2

789 108 43
                                    

To mógł nie być najlepszy pomysł. Dopiero teraz, gdy mleko się rozlało, Yoongi to zauważył. Wcześniej podchodził do tego bezkrytycznie.

Gdy ogłosili dobrą nowinę pt. "jesteśmy parą", Taehyung się rozpłakał. Nie przy nich oczywiście. Poczekał aż skończą mówić i aż reszta wygłosi swoje brzmiące nieszczerze gratulacje, po czym wyszedł w takim pośpiechu, jakby uciekał z płonącego budynku.

Yoongi na prawdę się tego nie spodziewał. Czy nie byli przyjaciółmi? Czy przyjaciele nie powinni się wspierać w takich momentach? Czy nie powinni cieszyć się ich szczęściem? Tymczasem Tae zachowywał się, jakby zrobili mu wielką krzywdę. Namjoon miał wyraz szoku na twarzy. Seokjin i Hoseok wymieniali pytające spojrzenia, jakby nie wiedzieli jak mają zareagować. Tylko Jungkook wydawał się szczerze ucieszony, ale i jego entuzjazm zgasł jak zdmuchnięta świeczka, gdy zobaczył, że hyungowie go nie podzielają.

Jiminowi oczywiście było przykro. Nie powiedział tego na głos, ale Yoongi to widział. Niby się uśmiechał, ale jego oczy pozostawał smutne. Niby odpowiadał wesoło, ale głos miał zmieniony, jakby mówił przez ściśnięte gardło.

Przewidział to, tę całą sytuację i reakcję chłopaków.

-A co jeśli to im się nie spodoba? Co jeśli zrobi się dziwnie? - zapytał.

Yoongi zarzucił go argumentami, że przecież nie mogą się ukrywać, że pozostali na pewno woleliby wiedzieć, że są tolerancyjni i po prostu dobrze im życzą. Jimin nie dyskutował. Uśmiechnął się tylko i pokiwał głowa.

No i Yoongi nawarzył piwa.

To nie było tak, że się mylił w stu procentach. Na prawdę wierzył w to, że prędzej czy później będą musieli zrobić coming out przed zespołem. No, a przy tym był tak podekscytowany, że w grę wchodziło raczej prędzej, a nie później. Chciał się podzielić dobrą wiadomością, własnym szczęściem i radością.

Z drugiej strony, Jimin też miał rację. Zespołowi mogło się to nie spodobać. Mogło zrobić się dziwnie. Trzeba było przekazać wiadomość ostrożniej, delikatniej, a nie spuszczać bombę bez zapowiedzi, gdy wrócili z treningu i ustalali kolejność do łazienki.

Jimin na prawdę powinien mieć w sobie więcej asertywności i powienien upierać się przy swoim, a nie ulegać Yoongiemu. Przecież znaleźliby jakiś kompromis.

Piwo jednak się uwarzyło i ktoś musiał je wypić. Raper nie miał zamiaru się ociągać. Lepiej było sięgnąć po kufel już teraz, niż czekać aż browar się wyzgazuje i zrobi się nie tylko gorzki, ale i ogólnie obrzydliwy.

Zaczął od Taehyunga, bo to on przyjął wiadomość najgorzej. Nie było go w pokoju, nie było go w kuchni i w saloniku. Znalazł go dopiero na dachu, ulubionym miejscu maknae line, do którego często uciekali, gdy potrzebowali samotności. Yoongi tam nie chodził. Trzeba było wspiąć się po drabince i ta drabinka go odstraszała. Teraz jednak nie mogła go zatrzymać. Zaczął się wspinać i wtedy usłyszał głosy.

Taehyung dalej ryczał. Pociągał nosem i mówił głosem tak pełnym rozżalenia, jakby właśnie się dowiedział, że cała jego rodzina zginęła w wypadku samochodowym, a nie że jego najlepszy kumpel znalazł sobie chłopaka.

-Na prawdę nie rozumiem, czemu się martwisz, hyung - próbował pocieszać go Jungkook - Przecież to dobra wiadomość.

-Dobra wiadomość? To jest fatalna wiadomość! Pomyślałeś co będzie jeśli oni się rozstaną?

Yoongi zatrzymał się. Już prawie wychylił głowę zza krawędź, ale teraz schował się z powrotem i zamarł na drabince, nasłuchując.

-Myślisz, że będą mogli na siebie w ogóle patrzeć, jeżeli ze sobą zerwą? Już nie mówiąc o byciu w jednym zespole i spędzaniu ze sobą tyle czasu. Jeśli oni się rozstaną, to wpłynie to też na nas. Jeśli oni się rozstaną, to Bangtanom grozi rozpad. Pomyślałeś o tym?

Szczęście kiedyś się skończyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz