Kennedy zgodnie ze swoją mocą obudziła się nieco wcześniej. Odczuwała jeszcze ból, ale już nie tak bardzo. Zauważyła, że jest przypięta białymi pasami do wielkiego fotela. Dziewczyna czuła, jak buzuje w niej energia. Ramie miała niechlujnie obwiązane bandażem. Z ciągnęła go za pomocą telekinezy. Tak jak przypuszczała, nie było rany. Samo jej się zagoiło. Gdzie jest? I czemu młot Thora tak na nią podziałał? Jak teraz wróci do Hydry, chyba spali się ze wstydu. Wiele zwykłych agentów zdołało ich okaleczyć, a ona, demon, z nimi przegrała. Nagle sznury, które ją wiązały, odskoczyły i się schowały w boku fotela. Drzwi otworzyły się i stanął w nich Anthony Stark. Trzymał tackę z kanapkami i sokiem.
- Dzień dobry. - odezwał się i wszedł. - To dziwne. Według badań Bannera powinnaś spać jeszcze z pół dnia.
Dziewczyna zacisnęła usta i spuściła nogi z fotela. Patrzyła, jak Stark kładzie jej tacę na małym stoliku.
- Jak się nazywasz? - zapytał Stark i usiadł niedaleko niej, w bezpiecznej odległości. Dziewczyna milczała, wpatrywała się w niego tylko. Anthony westchnął.
- Wiesz, że masz przed sobą człowieka, który może ci pomóc? - zapytał.
- A czy ty wiesz... - zaczęła Kennedy. - Że masz przed sobą demona, który za jednym ruchem może sprawić, że się posrasz z bólu?
Nic nie odpowiada. Po chwili milczenia odzywa się znowu.
- Wiesz, że i tak znajdę twoje dane w hydrze? Pewnie cię szukają. - Anthony zrozumiał, że do dziewczyny nic nie dotrze, podniósł się z krzesła i skierował do wyjścia. Kennedy zastanawiała się, co powiedzieć. Czuła, że nie wypowie już nigdy więcej swojego imienia, że jest pokryte hańbą.
- Keney Green. - powiedziała, uproszczając jej imię, tak jak to kiedyś zrobiła Mino. Anthony Stark się do niej odwraca. Na jego twarzy maluje się zdumienie.
- Co powiedziałaś? - zapytał, jakby do niego nie dotarło.
- Zapytałeś mnie o imię. - Kennedy prychnęła. - A więc powiedziałam. Keney Green.
Mężczyzna spojrzał jeszcze raz na nią i wyszedł z pomieszczenia. Kennedy patrzyła, jak wychodzi. Zaczęła chodzić po pomieszczeniu w te i we w tę. Musiała uspokoić myśli. Pomyśleć.
Pov Stark
Musieliśmy omówić parę rzeczy, w tym demona - dziewczynę. Najchętniej zamknąłbym ją w więzieniu, gdzie jej miejsce. Tyle, że nie mogłem. Nie była pełnoletnia. Mogła mieć... Szesnaście? Siedemnaście lat? W sali narad siedzimy w ciszy. Po chwili dotarło do mnie, że Fury prosi mnie o powiedzenie tego, co wyciągnąłem od dziewczyny.
- Nazywa się Keney Green. Mogła kłamać, ale tak się przedstawiła. Powiedziała też, że jest demonem. To strasznie cichy, zuchwały i pewny siebie dzieciak.
- Znalazłem informacje o niej. Nazywa się Kennedy Green. Była poddana nowemu eksperymentowi. Ma szesnaście lat. I faktycznie, potrafi zmienić się w jakąś dziwną istotę.
- Białe włosy, blada cera, fioletowe oczy i niebieskie skrzydła? - spytał Steve, a Fury kiwnął głową. - Ma ogromną moc. Spowodowała, że poczułem, jakby mnie cięli.
- Ona jest jak źródło, Steve. - powiedział Fury. - Ten cały ból to nie moc. To wypływa z niej. - Nick spojrzał na każdego mściciela z osobna. - Rozmawiajcie z nią i starajcie się jak najwięcej od niej wyciągnąć.
YOU ARE READING
Kenngers
FanfictionMam szesnaście lat i nazywam się Kennedy Green. Nie jestem zwyczajną dziewczyną. Posiadam straszne moce, których się boję. Mieszkam sama w Nowym Jorku. Uciekłam, gdy tylko skrzywdziłam przez przypadek rodziców i siostrę... Pewnego dnia jakieś stwory...