Kennedy znalazła sobie kryjówkę w starej fabryce. Była duża i było w niej dużo kryjówek. Minęły pewnie dwie godziny. Nie wiedziała, co zrobić. Wiedziała na pewno, że do hydry nie wróci. Nie po tym, jak dostała list. Czemu cienie na jej ręce nie znikały? Raczej ich przybywało. Czarna pajęczyna pokryła już całe jej prawe ramię, aż do szyi. Czuła ogromny ból, musiała przesadzić z mocą. Zwinęła się w kąt i w ciszy cierpiała z powodu bólu. Nie zauważyła, kiedy straciła przytomność.
Pov Steve
- Jak wam uciekła?! Jak!? - od dwóch godzin wrzeszczał na nas Fury. - JAK POKONAŁA WSZYSTKICH AVENGERÓW?!
Milczeliśmy. Ja się domyślam, że to przez Pana Starka i jego humory. Wyzwoliła w sobie moc, którą nie miała tak dużo do tej pory. Stała się dużo silniejsza.
- Chcemy ją złapać. - zaczęła czarna wdowa.
- Doprawdy? - Nick Fury zaczął chodzić z nerwów po pomieszczeniu. - Weźcie się w garść! Jesteście Avengers! Jest was ponad szóstka, a ona jest jedna. Złapanie jednej dziewczyny stanowi dla was problem? - cisza. - Nie ważne, co potrafi. Nie ważne, jakie ma moce. Wanda, potrafisz przecież to co ona.
Wszyscy spojrzeliśmy na nowego Avengera. Ta jednak zaprzeczyła.
- Nie potrafię sprawić komuś bólu. - Zaprotestowała. - Co prawda, mam telekinezę, telepatię i takie tam, ale to nie to samo.
Wszyscy westchnęliśmy. Fury zaproponował na początku stworzenie listu gończego.
Pov Kennedy
Keney obudziła się na wieczór. Była strasznie głodna, a poza tym nie wiedziała, gdzie pójdzie. Avengerowie zrobili pewnie z niej uciekiniera. Westchnęła i złapała się za głowę. Nadal bolało, ale już mniej. Postanowiła, że znajdzie coś do jedzenia. Wyszła z budynku, zakładając kaptur bluzy. Szukała bardzo długo, ale nie znalazła nic. Oparła się o mur, usiadła na ziemi i schowała twarz w dłoniach.
Pov Wanda
Razem z Clintem szukaliśmy dziewczyny na ulicy. Nie mogła odejść daleko. Nagle zauważyliśmy ciemną postać siedzącą przed jakimś budynkiem. Wymieniłam spojrzenie z Clintem. Poszliśmy do postaci. Nawet nie uciekała. Zdumiewające. Stanęliśmy przed nią, a ona uniosła wzrok. Widziałam ból w jej oczach.
- Czego chcecie? - zapytała spokojnym głosem.
- Idziesz z nami. - warknął Clint.
- Nie, nie pójdę. Wiesz, dlaczego? - spytała. - Dotknij mnie, a się przekonasz.
Clint złapał ją za ramię, chcąc ją brutalnie pociągnąć, jednak natychmiast krzyknął i odskoczył.
- Ból. - wyjaśnił mi, masując rękę. - Sprawiła mi ból dotykiem.
- Patrzcie, czym obdarzył mnie Stark! - warknęła na nas dziewczyna i wstała. - No patrzcie! - zdjęła bluzę, pokazując nam cienie na ramieniu.
Wymieniliśmy spojrzenia z Clintem. Ten napiął łuk i skierował go na dziewczynę. Ta wyrwała mu do telekinezą i spowodowała, że łuk wisiał swobodnie trzy metry nad nim. Ja skierowałam na nią swój wzrok i spowodowałam, że ujrzy swoje lęki. Po chwili stała, oparta o budynek, blada jak ściana. Sprowadziłam łuk na ziemię. Clint szybkim ruchem założył jej kajdanki na ręce, nie dotykając tym przy niej. Ona ocknęła się i przełożyła mu ręce przez głowę, dotykając jego skóry. Clint zaczął krzyczeć, a dziewczyna, nie mogąc już tego słuchać, zdjęła ręce. Pomyślałam sobie w tedy, że może coś dobrego w niej jest. Barton padł na ziemię. Dziewczyna zaczęła uciekać. Potrząsnęłam Clinta, aż się obudził. Ten wziął łuk, i zanim zdążyłam się sprzeciwić, strzelił w ciemność.
YOU ARE READING
Kenngers
FanfictionMam szesnaście lat i nazywam się Kennedy Green. Nie jestem zwyczajną dziewczyną. Posiadam straszne moce, których się boję. Mieszkam sama w Nowym Jorku. Uciekłam, gdy tylko skrzywdziłam przez przypadek rodziców i siostrę... Pewnego dnia jakieś stwory...