«Rozdział 9»

1.9K 105 52
                                    

Ciemność. Wszędzie panowała ciemność. Nie byłam w stanie niczego ujrzeć, ale czułam, że to miejsce nie wróżyło niczego dobrego. Postanowiłam, że pójdę przed siebie i tak zrobiłam. Z każdym następnym krokiem widziałam więcej szczegółów, a obraz stawał się wyraźniejszy.

W pewnym momencie musiałam się zatrzymać, gdyż przed sobą zauważyłam jakąś osobę, która mi się przyglądała. Na samym początku byłam przestraszona, ale gdy zaczęłam się zbliżać w jej kierunku, od razu ją rozpoznałam. Podbiegłam do niej i mocno ją przytuliłam. Łzy leciały po moich policzkach, ale na twarzy miałam uśmiech.

- Isaac? - zapytałam i odchyliłam głowę do tyłu, aby na niego spojrzeć. Nie wierzyłam własnym oczom. Mój Isaac właśnie stał przede mną i się uśmiechał, jakby to, że zostawił mnie bez słowa, nie istniał.

- Ćś - uciszył mnie chłopak i przytulił mocno do siebie. Jego dłonie były takie ciepłe, a to, że wsłuchiwałam się w rytm bicia jego serca, tylko mnie uspokajało. - Jestem tu.

- To dlaczego wyjechałeś? - zapytałam, wciąż ze łzami w oczach. - Wyjechałeś i nic mi nie powiedziałeś.

- Musiałem to zrobić, Maggie - powiedział i zaczął zataczać koła dłonią po moich plecach. - I strasznie cię za to przepraszam.

- Cz-czy to przez to, co zrobiliśmy poprzedniej nocy? - wyjąkałam, a w duszy modliłam się, aby to nie to było powodem jego wyjazdu. - Zrobiłam coś nie tak?

- Skarbie, ty nie zrobiłaś niczego złego! - upewnił mnie i pocałował w czubek głowy. - To wszystko z mojej winy, nie obwiniaj się.

- Tyle nocy przepłakałam z tego powodu.

- Ważne, że teraz z tobą jestem - powiedział i lekko się uśmiechnął. Kiedyś uwielbiałam ten uśmiech. - Tęskniłem za tobą, Maggie.

- Ja także za tobą tęskniłam, Isaac.

Po tych słowach, chłopak złączył swoje usta z moimi. Tak bardzo tęskniłam za jego ustami, że oddałam się pocałunkowi całkowicie. Z początku był on niepewny, ale po chwili Isaac przejął nad nim kontrolę, dołączając również nasze języki. Pocałunek przepełniony był tęsknotą, pragnieniem i miłością, której ostatnio mi brakowało. Tylko Isaac potrafił wzniecić we mnie ogień pożądania i to on sprawił, że przekonałam się, co to jest prawdziwa miłość, ale także, co to znaczy mieć złamane serce.

Ten chłopak od zawsze był pełen sprzeczności, ale coś mnie w nim intrygowało i przyciągało. Nawet pomimo tego, że zostawił mnie samą, ja dalej potrafiłam rzucić się mu w ramiona. Może powinnam być na niego zła?

Przerwałam pocałunek, gdy nam obojgu zabrakło powietrza. Wciąż miałam zamknięte oczy i uśmiechnęłam się do niego, ciesząc się chwilą. Gdy chciałam złapać dłońmi za jego kręcone włosy rękoma, które zaplecione miałam na jego szyi, nie poczułam między palcami żadnych loczków. Coś mi tu nie grało.

Natychmiast otworzyłam powieki, a moim oczom wcale nie ukazał się Isaac. Przede mną, uśmiechnięty od ucha do ucha, stał Theo Raeken i spoglądał na mnie podstępnie z góry.

- Maggie...

*

Ze snu wyrwał mnie czyjś delikatny i spokojny głos. Poczułam na swoim nagim ramieniu jego dotyk. Mimo tego, że nie miałam pojęcia, o czym do mnie mówił, bo jeszcze się do końca nie przebudziłam, to ten głos rozpoznałabym wszędzie.

Stiles...

Z poprzedniego dnia pamiętałam tylko tyle, że po wróceniu ze Scottem do domu, z marszu położyłam się spać. Czułam się, jakby ktoś wyssał ze mnie całą energię do życia i nie miałam nawet siły pójść pod prysznic, czy zjeść obiadu, a nie wspomnę już o samym tłumaczeniu się przed rodziną z tego, gdzie przez ponad dwadzieścia cztery godziny byłam. Mimo tego, że spałam dość znaczną część u Raekena, dalej miałam ochotę na sen, więc po powrocie, ubrałam byle jaką koszulkę na ramiączkach i jakieś krótkie spodenki.

anywhere but with you → theo raekenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz