«Rozdział 11»

1.7K 93 22
                                    

Mama siedziała w jadalni przy stole i czytała jakąś gazetkę. Wyglądała na skupioną, ale coś mi w niej nie pasowało. Pierwszy raz od dłuższego czasu była jakby smutna i rozdrażniona? Nie wiem, może mi się tylko wydawało.

Oparłam się o framugę od drzwi i chwilę przyglądałam się mojej mamie. Gdy mnie zauważyła, to odłożyła gazetę gdzieś na bok i uśmiechnęła się w moją stronę.

- Siadaj, kochanie! - poleciła mama i poklepała krzesło obok, dając znak, abym usiadła.

Powolnym krokiem podeszłam do wskazanego miejsca i usiadłam na krześle. Przez chwilę panowała pomiędzy nami zupełna cisza, a ja nie wiedząc, co mam robić z nerwów, po prostu owijałam swoje kosmyki włosów wokół palca. Ciszę na całe szczęście przerwała mama.

- Wiesz, że mi możesz powiedzieć wszystko bez względu, jak straszne by to było. Kocham cię, skarbie i jeżeli coś się wydarzyło, to ja muszę o tym wiedzieć dla twojego bezpieczeństwa.

- Ja wiem mamo, ale to nie jest takie proste.

- Po prostu to powiedz, będzie ci lżej. Może zdołam ci pomóc?

- Wątpię, ale może i masz rację, mamo. Powiem ci wszystko, co wiem, bo sama chyba sobie nie poradzę. Za dużo dziwnych rzeczy się tutaj dzieje. Zwłaszcza teraz - diametralnie posmutniałam, co najwyraźniej zauważyła mama. Złapała mnie za dłoń i spojrzała prosto w oczy.

- Maggie, po prostu to powiedz. Pamiętaj, bez względu na wszystko zawsze będę przy tobie - mocniej ścisnęła moją dłoń, a ja wypuściłam zalegające w moich płucach powietrze.

- A więc wszystko rozpoczęło się od...

Opowiedziałam mamie calutką historię, zaczynając od tajemniczego lekarza, a kończąc na przyprowadzeniu mnie przez Scotta do domu. Niby nie byłam kablem, ale musiałam wspomnieć jej także o Theo. Co dziwniejsze, mamę wcale to nie zdziwiło, jakby znała skądś Raekena i to, do czego byłby zdolny. Może miało to związek z tymi plotkami na jego temat?

- Córeczko, mam do ciebie pewną prośbę - powiedziała, gdy ja skończyłam opowiadać jej całą historię. - Postaraj się nie zbliżać do Theo i najlepiej unikaj go. Ja przez ten czas porozmawiam z twoim bratem i pomyślimy co dalej.

Po tych słowach pocałowała mnie w czoło i wyszła z jadalni, zostawiając mnie samą. Byłam niemal pewna, że poszła do pracy, gdyż słyszałam podczas mojej kąpieli, że rozmawiała z ordynatorem, który jej dziś potrzebował.

Gdy wróciłam do pokoju, postanowiłam poszukać w internecie informacji o tych całych Doktorach Strachu, bo przecież gdzieś musiało coś o nich być. Uruchomiłam komputer i wpisałam w wyszukiwarkę to, czego szukałam. Przejrzałam wszystkie dostępne strony, ale niestety bez skutku. Wszędzie były tylko zdjęcia i opisy najlepszych lekarzy lub ludzi o nazwisku Strach, lecz nie mogłam tak szybko się poddać.

Podeszłam do swojego biurka i wyrwałam kartkę z zeszytu od jakiegoś przedmiotu i zapisałam na niej wszystko, co tylko wiedziałam o Doktorach. Dzięki temu, że malowałam nie najgorzej, zrobiłam kopię wizerunku Doktora. Wsadziłam ją do kieszeni bluzy, którą przełożyłam przez głowę i wymknęłam się z domu przez okno, gdyż w kuchni Scott omawiał jakieś sprawy ze Stilesem.

Szłam właśnie ulicami miasta w kierunku mojej szkoły, a dokładniej biblioteki. Powiedziałam już sobie, że nie będę siedzieć bezczynnie, więc postanowiłam zajrzeć właśnie tam. Jeśli już szukać jakiś informacji, to będzie to idealne miejsce.

Po upływie piętnastu minut, byłam już pod drzwiami biblioteki. Pchnęłam je dość mocno i z wielkim hukiem, co wzbudziło ciekawość kilku uczniów. Wszystkich osobom patrzącym się na mnie z obrzydzeniem, wystawiłam środkowy palec i zanurkowałam wśród regałów z książkami.

anywhere but with you → theo raekenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz