🔒broken // D.A. Tande

0

Mała Sigrid budzi się w środku nocy. Za oknem widzi falujące światło. Dziecięca niezaspokojona ciekawość podpowiada jej, że musi tam zajrzeć. Jednak to co zauważa paraliżuje ją od stóp do czubka głowy. Piękny dom jej sąsiadów stoi w płomieniach. Zastęp wozów strażackich próbuje ugasić ogień.

- Sigrid, słońce. Co się sta..? - pyta zaniepokojona matka i szybko odciąga sześcioletnią córkę od okna. Z domu państwa Tande wynoszą na noszach dwa ciała przykryte czarnymi workami. - Już, do łóżka. Proszę, kochanie, nie podchodź więcej do okna, idź spać - Kobieta całuje dziecko w czoło i kiedy zostawia je samo w pokoju, zasłania usta, a z jej oczu zaczynają płynąć łzy. Dziewczynka nie ma pojęcia co się stało i mimo próśb matki, po raz kolejny podchodzi do szyby.

Cztery wozy strażackie nadal próbują uporać się z żywiołem, który pozbawił rodzinę Tande jej dwóch członków. Sześciolatka jak zahipnotyzowana wpatruje się w tańczące czerwono-pomarańczowe języki, co chwilę przymrużając małe brązowe oczka. Kiedy jeden ze strażaków wynosi na rękach nieprzytomnego chłopca, dziewczynka wstrzymuje oddech. Jeszcze dziś rano bawili się razem w piaskownicy.

- Danny! - Sigrid kładzie drobną rączkę na szybie, jakby chciała obudzić małego blondyna. Mimo, że niezbyt wiedziała co się z chłopcem stało, poczuła dziwne ukłucie w klatce piersiowej, a po jej różowym policzku spłynęła pojedyncza łza. Wiedziała jedynie, że to co się przed chwilą stało na pewno nie było dobre.

Kiedy strażak wniósł syna zmarłych podczas tragedii sąsiadów do karetki, był to ostatni raz kiedy mała Sigrid widziała swojego przyjaciela. A przynajmniej tak jej się wydawało...

miałam nie dodawać nic nowego, ooops...

mam nadzieję, że Wam się spodoba, pierwotnie miało być one shotem, ale stwierdziłam, że zrobię z tego coś więcej, no i jest xx

+ czy umie ktoś w okładki? bo to co jest teraz jest złe i nie pasuje, a ja bardzo nie umiem robić nic graficznie :( heeeelp