Życie Daniela nigdy nie było kolorowe. Od zawsze borykał się z pechem, który deptał mu po piętach. Z czasem nawet nauczył się z tego żartować. Mówił, że się z nim zaprzyjaźnił. Nie miał wyjścia. Każdy z najbliższych mu osób opuszczał go prędzej czy później. Tylko pech był, jest i zawsze będzie mu wierny.
Tego dnia ma cotygodniową wizytę u psychiatry, który jest jedyną osobą, której młody Norweg ufa. Doktor Rasmussen, mężczyzna koło czterdziestki, stał się dla niego chyba jedynym (oprócz pecha) ludzkim przyjacielem.
- Witaj, Daniel. - mężczyzna podaje mu rękę na powitanie i siada na dużym fotelu tuż na przeciwko dwudziesto dwulatka . - Czy mi się dobrze wydaje, że masz dziś urodziny?
- Dobrze pamiętasz, Lars. - blondyn uśmiecha się do szpakowatego mężczyzny i opiera się o oparcie zielonego fotela. Znają się od kiedy Tande trafił do niego po tragicznym w skutkach pożarze. Czyli już jakieś 14 lat. Lars był wtedy świeżo po studiach i był też jedyną osobą z którą Daniel chciał wtedy rozmawiać.
- Wszystkiego najlepszego. - Lars wstaje i pod god I do chłopaka żeby go przytulić jak starego dobrego przyjaciela.
Sesja terapeutyczna polega na rozmowie. Rozmawiają o wszystkim i o niczym, ale tak na prawdę to najbardziej pomaga młodemu Norwegowi w uporaniu się z problemami. Pomimo spekulacjom wszystkich psychologów i psychiatrów, przynosiło to ogromne efekty. Żaden z nich nie podejrzewał, że w chłopaku nastąpi taka przemiana.
Lars spogląda na zegarek na szczupłym nadgarstku.
- To wszystko na dziś. - mężczyzna wstaje i odprowadza chłopaka do drzwi. - Jestem z ciebie dumny, Daniel. Jest co raz lepiej.
Na usta blondyna wpełza delikatny uśmiech.
- Dziękuję, Lars. Nie wiem co bym bez ciebie zrobił. - kładzie starszemu mężczyźnie rękę na ramieniu i skina głową w geście pożegnania.
Wychodzi i na krześle zauważa szczupłą, ciemnowłosą dziewczynę. Ma podciągnięte pod klatkę piersiową nogi i głowę opartą na kolanach.
- Sigrid, zapraszam. - mówi Lars, a dziewczyna na dźwięk swojego imienia odwraca głowę i spogląda nie na doktora Rasmussena, a na Daniela. Kiedy jej brązowe oczy spotykają się z jego, dziewczyna uśmiecha się, a zakłopotany chłopak odwzajemnia gest.
Kiedy pacjentka doktora R znika w jego gabinecie, Daniel ma dziwne wrażenie, że skądś zna te przepełnione smutkiem oczy, ale nie może ich nigdzie przykleić.
Całą drogę do domu myśli o głębi, którą zauważył w ciemnych patrzałkach dziewczyny.
Kiedy wpada do mieszkania, biegnie jak szalony do swojego pokoju i z szafki wyrzuca wszystkie luźne papiery, aż w końcu na samym końcu półki odnajduje jedyną ocalałą pamiątkę z dzieciństwa. Wyciąga metalowe pudełko i delikatnie je otwiera. Na jego dnie znajduje mały album ze zdjęciami. Otwiera go i dopiero teraz zdaje sobie sprawę, kim jest dziewczyna.
- Sigrid. - bierze głęboki wdech i wstrzymuje powietrze. - Moja mała Sigrid.
CZYTASZ
🔒broken // D.A. Tande
Fanfictionniektórym w życiu wychodzi mniej niż reszcie, niektórzy w życiu muszą znosić więcej złego niż inni, niektórym po prostu pech depcze po piętach na każdym kroku... all rights reserved // s_nataliaa, 2018