Wieczór, uczucie nostalgii, zapach ciepłej szarlotki i ten chłodny powiew - wszystko to przyprawiało Jungkooka o przyjemne dreszcze, które roznosiły się po całym jego ciele, niczym gałęzie drzew. Siedział przy świeżo wypielęgnowanym ogródku, podziwiając każdy fragment letniej natury. Uwielbiał przebywać w tym miejscu. Tylko tutaj odczuwał radość i spokój ducha. Tylko tutaj mógł ściągnąć codziennie nakładaną maskę i uronić parę łez, którym pozwalał spływać dopiero po określonej godzinie.
Ułożył dłonie po obu stronach uciążliwego wózka, podjeżdżając powoli do maleńkiej zatoki. Ciągle nie mógł się przyzwyczaić do tego ustrojstwa, choć minęły już cztery miesiące od ich pierwszego spotkania. Mimo to wciąż czuł tę samą nienawiść, co z początku. Jedyne, co uległo jakiejkolwiek zmianie to jego nastawienie, które poprawiło się z dnia na dzień.
Bo nie mógł wyobrazić sobie powrotu tych negatywnych myśli, kiedy miał przy sobie [Y.N].
- Mogłeś mnie poinformować, że chcesz zaczerpnąć świeżego powietrza, martwiłam się - powiedziała, kładąc dłonie na jego ramionach i wtulając się w jego plecy. - Wszędzie cię szukałam, wiesz?
Odwrócił się z radosnym uśmiechem, natychmiast łapiąc za jej nadgarstki i poruszając nimi na prawo i lewo, odetchnął z ulgą. Wiedział, że dziewczyna nie potrafiła się na niego gniewać dłużej niż pięć sekund - zwykle odpuszczała nawet po trzech, bo dokładnie wtedy wymiękała, zatapiając się w jego czekoladowym spojrzeniu.
- Przepraszam, nie chciałem przeszkadzać ci w malowaniu.
Westchnęła, zajmując miejsce obok niego i podpierając się łokciami o drewnianą balustradę, odchyliła głowę do tyłu, rozkoszując się ciemnym niebem i kilkoma gwiazdami, które lśniły swoim najgłębszym blaskiem.
- Skupienie w rysunku jest cholernie ważne. Odpuścisz na parę chwil, wrócisz i stracisz całą przyjemność, dlatego wolałem wymknąć się po cichu i wrócić, nim zauważyłabyś moją nieobecność.
Zsunął się powoli z czterokołowej maszyny, siadając zaraz przy płytkim jeziorku i bawiąc się źdźbłami trawy, oparł się plecami o zielone podłoże i spojrzał w granatowe sklepienie.
- Ale chyba jednak przeceniłem twoje zdolności, bo nie zdążyłem nawet dotknąć tafli wody, a ty już byłaś obok mnie i zaczęłaś drażnić mój umysł swoją osobą.
Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko, zsuwając się po ozdobnym płotku i siadając na kamiennych płytkach, spojrzała w kierunku bruneta. Jego powieki były przymknięte, a zmarszczki dookoła nich uwzględniały wszystkie walory jego delikatnej cery. Klatka piersiowa unosiła się i opadała w spokojnym rytmie, a ręka, przyłożona do serca, zdradzała, że jedynie ten mięsień działał przeciwko jego nakazom i wystukiwał szybką melodię.
Wywróciła oczami, przechodząc na kolanach do sylwetki Jungkooka i kładąc głowę na jego podbrzuszu, przytuliła się do jego torsu, od razu czując, jak coś ciężkiego obejmuje ją w talii.
- Odebrałeś wyniki badań? - spytała, przenosząc wzrok na jego profil. - Dostałam telefon z przychodni, że doktor Kim czeka na twoją wizytę.
Pokręcił przecząco głową, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że jest obserwowany.
- Boję się, że znów będą negatywne, a szósty raz tego nie zniosę, [Y.N].
- Przestań, przecież czujesz się znacznie lepiej. Spójrz, nawet nie jesteś już taki blady, jak poprzednio.
Prychnął pod nosem, podnosząc się do pozycji siedzącej i wplątując palce w swoje włosy, zaczął cicho szlochać.
- Jungkookie? - zaczęła, przysuwając się szybko do chłopaka i tuląc do siebie jego roztrzęsione ciało, sunęła dłonią po jego plecach, działając na niego cholernie uspokajająco. Wiedziała, że uwielbiał, jak ktoś gładzi go wzdłuż kręgosłupa. Wtedy ulatywały z niego wszystkie smutki. - Już lepiej?
![](https://img.wattpad.com/cover/128868633-288-k376777.jpg)
CZYTASZ
BANGTAN SONYEONDAN ❧ #oneshots
FanfictionOne shoty; czyli historie, w których to ty odgrywasz główną rolę. °gatunek: #oneshots °zespół: bangtan sonyeondan (#bts) °motyw: member × reader °okładka: cudowna @_hexi_ {już niepisane | czytasz na własną odpowiedzialność}