- Wybacz, nie umiem. - stwierdził Fate. - Nie umiem udawać, że nic się nie stało. Nie umiem mówić innym, że jestem szczęśliwy.
Shen tylko kiwnął głową. Wiedział o co mu chodziło. Naprawdę dobrze wiedział.
- Fate. Wiesz, że nie cofne czasu. Wiesz, że nie naprawie błędów, ale mogę Ci pomóc.
- Pomóc?! Spierdalaj, sam nie wiesz jak! Wychodzę.
Mężczyzna trzasnął drzwiami, a Shen dalej stał w jednym miejscu. Nie wiedział jak naprawić to co zrobił, ale wiedział, że spieprzył. Nie umiał już pomóc Tobiasowi i dobrze o tym wiedział. Ale i tak to zaoferował.
- Czyżby zły dzień? - zadał pytanie jeden z licznych demonów, które zamieszkiwały jego dom.
- Gdyby tylko to... - westchnął i usiadł na krześle.
Liczna grupa duchowych stworzeń zebrała się przy nim i próbowała go pocieszyć, a on udawał, że już mu lepiej. Ale to duchowe stwory, ich nie oszukasz jak reszty, sztucznym uśmiechem.
Sensei usłyszał pukanie. Wstał i przeprosił istoty, po czym ruszył do drzwi. Uchylił je i zauważył ucznia Zed'a.
- Witaj Kayn, co cię tu sprowadza?
- Zed. Znowu mnie owrzeszczał o tą głupią kose... - westchnął widocznie zasmucony lekko dziewiętnastolatek.
- Rozumiem, wejdź, a ja zaparzę ci herbaty...
Wpuścił chłopca i zaczął przygotowywać napój. Wsypał dwie łyżki cukru i dosiadł się do niego. Kiedy chłopak wypił i lekko się zrelaksował, zaczął opowiadać...
- Widzisz, Yasuo został ostatnio mocno pobity przez Rhaast'a i, gdyby nie Yi z Zedem, mógłby zginąć. Ale to nie moja wina! Te głupi samuraj bawił się kosą, gdy mnie nie było i wkurzył Rhaast'a!
Shen tylko kiwał głową, wiedział, że Kayn potrzebuje tylko zrozumienia, nie pomocy. Gdy zrobiło się ciemno, czekał na niego jeszcze jeden osobnik. Jhin.
Nie byli oni jakimiś wielkimi przyjaciółmi, ale, gdy artysta potrzebował osoby do pomocy, szedł do Shen'a.
Więc kiedy strzelec pojawił się pod jego drzwiami, przemoknięty i przemeczony, został wypuszczony. Dostał trochę jedzenia, ciepłą herbatę i osobę do rozmowy. To mu wystarczyło.
Shen mimo, że Jhin był mordercą, szanował go. Jako starszego od siebie oraz jako kogoś, komu życie dało w kość nie raz. Tak normalny dzień, a tak mocno różnił się od następnego...
...Bowiem to był ostatni dzień przed tym, jak Twisted Fate prawie umarł na rękach Soraki, po tym jak jego mięśnie powoli zaczynały gnić. Już trzecia faza. Nie odratują go.
CZYTASZ
Zaufaj
FanfictionTwisted Fate z swym jakże genialnym szczęściem wpada na "poturbowanego" Gravesa. Mimo, że z niechęcią, postanawia pomóc dawnemu wspólnikowi.