Rozdział I

93 6 0
                                    

W końcu nadszedł ten jakże wyczekiwany przez ze mnie dzień. Nadszedł koniec roku szkolnego i zaczęły się wakacje. Pierwszy dzień wakacji. Aby do niego dotrwać musiałem przeżyć 10 miesięcy tortur, zwanych również szkołą.

Drugiego dnia wakacji, miałem wyjechać wraz z rodziną nad „uwielbiane" przez ze mnie morze bałtyckie. Spacery po plaży, dzienne wypady na lody... Wolałbym spędzić ten czas siedząc zamknięty w piwnicy. Całe szczęście dostałem wolną rękę co do uczestnictwa w tych wszystkich nad morskich aktywnościach z rodziną. Oznacza to że nie muszę wychodzić z pokoju przez cały turnus.

- Co robisz? - młodsza siostra przerwała mi spokój.

- Nie twój interes – odpowiedziałem.

Nie lubię jak ktoś mi przeszkadza, a szczególnie kiedy robiła to ona. Jest ode mnie nie wiele młodsza, lecz dla mnie czasami zachowuje się jakby dalej była w przedszkolu.

- Babcia powiedziała, że masz się zacząć pakować, bo wyjazd jest już jutro – powiedziała Iw, gdyż tak miała na imię – A, jeszcze jedno, jako że już wszyscy zaczęli się już pakować, tobie została najmniejsza walizka, ale babcia powiedziała, że możesz też wziąć ten ogromny plecak ze stelażem – dodała.

- Dzięki – odpowiedziałem, licząc na to, że Iw sobie pójdzie.

- Spoko – powiedziała, i całe szczęście, poszła.

Brak walizki w dużym rozmiarze jakoś mnie nie zmartwił, ponieważ wiedziałem, że i tak starczy mi sam ten plecak. W odróżnieniu do swojej rodziny, nigdy nie próbuję upchać pół szafy w walizce. Zacząłem przygotowywać rzeczy do pakowania i nagle usłyszałem znienawidzoną przez siebie piosenkę autorstwa S.M. Przypomniałem sobie, że to mój dzwonek w telefonie, więc sięgnąłem do kieszenie.

- Halo? - odebrałem telefonie

- Siema, G. Co porabiasz? Nie chciałbyś może gdzieś dzisiaj wyjść, może jakaś kawusia albo kebab? - powiedział głos w telefonie.

Dzwonił Groszek. Mój najlepszy przyjaciel. Nie miał tak na imię, ale tak na niego wołałem ze względu na jego zielone włosy.

- Sorry Groszek, ale dzisiaj nie mam czasu. Jutro wyjeżdżam więc muszę się spakować i poogarniać parę spraw – usłyszałem westchnięcie zawiedzenia.

- Przez ogarnięcie paru spraw, masz na myśli obejrzenie paru odcinków tych twoich seriali? - zapytał.

- Być może... - odpowiedziałem.

- Dobra, jeżeli wolisz oglądać jakieś dziadostwo, zamiast spotkać się z kumplem, twój wybór – rzucił urażonym głosem i się rozłączył.

Groszek często strzelał fochy. Już do tego przywykłem, co więcej, wiedziałem, że do jutra mu przejdzie i zadzwoni do mnie żeby przeprosić za to, że się rozłączył. Kiedyś jakby usłyszał, że mam zamiar oglądać serial, wpadłby do mnie obejrzeć razem ze mną. Niestety zmieniło się kto gdy rzuciła go dziewczyna, z którą również oglądał. Obiecał sobie wtedy, że już nigdy więcej nie puści z własnej woli żadnego serialu. Oczywiście, jeżeli ktoś puścił, to on oglądał z największą chęcią.

- Spakowałeś się już? - usłyszałem głos z Babci drugiego pokoju.

- Prawie – odpowiedziałem

Na wakacje zazwyczaj jeździmy z dziadkami, gdyż rodzice pracują w korporacjach na wysokich stanowiskach i nigdy nie mają czasu, ani chęci wziąć urlop. Czasami mam wrażenie, że są pracoholikami.

Wyciągnąłem plecak z szafy. Spakowałem wszystkie przygotowane przez ze mnie ciuchy oraz laptopa, słuchawki, GameBoya, zestaw baterii i ładowarkę do telefonu. Zaniosłem bagaż do samochodu i poszedłem obejrzeć do końca serial.

Jak Muszelka Odmieniła Moje ŻycieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz