Rozdział VIII

25 4 0
                                    

Znajdujemy się w świecie fantasy w którym żyją elfy, smoki i potwory, chociaż nie wszyscy zdają sobie sprawę z tego że one istnieją. Mówiąc nieco dokładniej niedaleko brzegu pewnego morza – Bałtyku, w małym miasteczku którego nazwy już nikt nie pamięta.

I wtedy się obudziłem z tego dziwnego stanu zwanego snem. Rozejrzałem się dookoła i przypomniałem sobie wcześniejszą noc podczas której tyle się działo. Po chwili leżenia w moim mięciutkim i wygodnym łóżku wstałem. Powoli ubierając się rozciągnąłem się i wyszedłem z mojej sypialni.

Wzrok wszystkich zwrócił się na mnie gdy wszedłem do stołówki, przez wszystkich mam na myśli garstkę która z nas została po ostatniej walce z czarnoksiężnikiem. Ja jako jedna z nielicznych osób i zarazem rycerzy którzy przeżyli, zostałem mianowany najwyższym paladynem.

Nasza mała drużyna liczy teraz niecałe 10 osób, no może nie do końca osób, ponieważ ja jako jedyny jestem człowiekiem, nooo jest jeszcze Jamnik, ale on się nie liczy.

- Dowiedzieliście się czegoś nowego ? - zapytałem.

- Tak, ale nie wiem czy chciałbyś to usłyszeć, nie chcę ci robić nadziei – powiedział głos z tłumu.

- Słucham – powiedziałem – Jak już zacząłeś to mów.

- No więc – zaczął głos – niedawno przechwyciliśmy pewien raport, mowa w nim była o poznaniu lokalizacji jakiejś syreny...

- Muszelka żyje ?! - przerwałem jej w trakcie wypowiedzi

- Istnieje takie prawdopodobieństwo – mówiła dalej – w raporcie była mowa o jakiejś syrenie, a nie o Muszelce.

- Czy w tym raporcie była mowa o tym gdzie ją znaleźli ? - zapytałem z nadzieją w głosie.

- Znamy miasto w którym znajduje się cel o którym mowa w tym raporcie – w tym momencie wzięła głęboki oddech – znajduje się w Wiciach.

- Czyli niedaleko ! - wykrzyczałem z radością – musimy to zaraz sprawdzić ! - i radośnie wybiegłem z sali.

***
Geo

Gdy się obudziłem wszędzie dookoła panował nieprzenikniony mrok. Moją pierwszą myślą było znalezienie Muszelki, zacząłem po omacku jej szukać. Wtedy poczułem w dłoni coś miękkiego, drugą ręką powędrowałem w to samo miejsce. Nagle gdzieś z niedalekiej oddali  usłyszałem zduszony, dziewczęcy chichot.

- Muszelka ? - szepnąłem z nadzieją w głosie

- Tak to ja – powiedziała szybko – mógłbyś przestać ? - zapytała ze śmiechem – bo to łaskocze.

- Jasne – powiedziałem czując się lekko zażenowanym – tak w ogóle, wiesz gdzie się znajdujemy ?

- Hmmm, zdaje się że w swojego rodzaju pojeździe, tych miłych panów którzy do nas przyszli w nocy... - mówiła z nieskrywaną satysfakcją.

- Jakich panów ?! - prawie wykrzyczałem.

- Tacy panowie weszli do nas w nocy przez balkon – ciągnęła zdziwiona moją wrogością – wyglądali na bardzo miłych, powiedzieli że nam pomogą i nie mamy się niczego bać – zakończyła.

- Jeśli taka sytuacja się wydarzyła, to dlaczego mnie nie obudziłaś? - zapytałem nieco zdenerwowany.

- Bo spałeś jak kamień i nie mogłam cię obudzić ! - powiedziała zirytowana – a poza tym choć raz to ja chciałam podjąć jakąś decyzję...

- To mogłaś mi powiedzieć, a nie wrzucać nas do tak niebezpiecznej sytuacji – powiedziałem spokojniej – dzwonię do Towera, on powinien nas stąd wyciągnąć...

- Niestety to niemożliwe... - zaczęła.

- Jak to niemożliwe ?! - zaskoczony zapytałem.

- Jednym z ich warunków było to że nie możemy posiadać telefonów ani innych takich zabawek... - powiedziała wyraźnie zmieszana Muszelka.

- Czyli nie mamy nic co mogłoby nas z tej sytuacji wyciągnąć i musimy polegać na porywaczach - powiedziałem z nutką goryczy w głosie, ponieważ zazwyczaj nie rozstawałem się z moim telefonem

- Jakich porywaczy ? - zapytała ciągle nie zdająca sobie sprawy z powagi sytuacji Muszelka - przecież oni nam pomogą.

- Jak nam pomogą ?! Trzymając nas wbrew naszej woli i robiąc na nas eksperymenty ? - mówiłem, będąc coraz bardziej zdenerwowanym niekompetencją syren

W tym momencie gdzieś z ciemności rozległ się niski dudniący głos...

***
Tower

- Geo i Muszelka w końcu się odezwali ? - zapytał mnie Groszek

- Nie jeszcze nie, ale to do nich niepodobne -  zacząłem - Geo zawsze, ale to zawsze ma przy sobie telefon, nawet jeśli jest wyładowany...

- No właśnie - przerwał mi Groszek - może komórka mu się wyładowała, albo jeszcze śpi po tym postrzale.

- W takim razie chodźmy do niego i się sami przekonajmy - jak powiedziałem tak zrobiłem a Groszek jak cień podążał za mną.

Gdy weszliśmy do jego pokoju Groszek stwierdził że prawie nic nie zmieniło się od jego ostatniej wizyty, tylko kołdra na łóżku była inaczej. Mówiąc inaczej miał na myśli to że była poskładana ! Geo nigdy tego nie robił, bo twierdził że to strata czasu, a i tak następnego dnia by musiał ją składać od nowa. wtedy zauważyłem otwarty balkon i wyraźne ślady które wyglądały jakby ktoś ciągnął nie za wysoką, ale za to ciężką osobę. Nieopodal znajdowały się ślady kół w ziemi, kierowały one na drogę.

- No to teraz na pewno ich nie znajdziemy - powiedział zasmucony Groszek - Chyba że znasz jakąś metodę na tropienie samochodów.

- Prawdopodobnie znam metodę na znalezienie ich auta - powiedziałem z zmysłową nutką tajemniczości w głosie

- To dawaj ! Chce ją usłyszeć ! - zachęcał mnie Groszek - a i jeszcze jedno, nie rób tak więcej z głosem, to nie jest fajne a brzmi jakbyś napił się czegoś porządniejszego.

- Nie chcesz to Ci nie powiem jak znaleźć Geo i Muszelkę - powiedziałem nieco urażony jego słowami.

- Ja tak tylko żartowałem - powiedział Groszek, zdziwiony tym że jestem w stanie się obrazić - jeśli znasz jakiś sposób na to żeby ich znaleźć to słucham.

- Mam wujka który jest na wysokim stanowisku w policji - powoli zacząłem dochodzić do konkluzji - i on prawdopodobnie byłby w stanie namierzyć ich auto.

- Czemu nie powiedziałeś od razu ?! - powiedział pełny nadziei Groszek - od razu do niego dzwoń ! Nie ma czasu do stracenia !

( parę chwil później)

- Słucham, co powiedział? - zaczął salwę pytań Groszek, od razu po skończeniu rozmowy

- Że najszybciej jak mogą zrobią wszystko co w ich mocy - sapnąłem, zdziwiony poziomem zainteresowania Groszka - i na razie nie możemy nic zrobić - powiedziałem ze smutkiem w głosie

- Jak to nic ?! - moja odpowiedź ewidentnie zbiła go z tropu - czyli musimy poczekać aż policja zrobi swoje ?

- Na to wygląda - powiedziałem - ale teraz jedyne co możemy zrobić to przygotować się na przygodę 

- Jak chciałbyś się przygotować na tą przygodę ? - zapytał Groszek

-Na początku trzeba coś zjeść - powiedziałem zacierając ręce - znam taką jedną restaurację płacisz raz i jesz ile chcesz.

Jak Muszelka Odmieniła Moje ŻycieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz