Rozdział X

24 4 0
                                    

Moje przypuszczenia się potwierdziły.
Dostałem dzidą. Ni stąd, ni z owąd, naga wojowniczka bez żadnego ostrzeżenia, wzięła i rzuciła we mnie tym ustrojstwem. Nie ma co się oszukiwać, było to gorsze niż postrzał.

Zemdlałem. Znowu nawiedziła mnie znana mi już ciemność. Miejsce nudne jak flaki z olejem. Gdzie za pierwszym razem ogarnęła mnie jaka tak nostalgia wymieszana z lamentacją, tak tym razem nie mogłem się po prostu doczekać aż Muszelka się ogarnie i mnie znowu wskrzesi. No chyba że jest jakiś limit wskrzeszeń na jednego człowieka. W takiej sytuacji miałem przekichane.

Nie zapowiadało się ciekawie. Tak na oko minęło już jakieś 20 minut, a ja dalej tkwiłem w pustce. To oznaczałoby że Muszelka jest na mnie zła i chce mnie trochę pomęczyć, bądź też te dzikuski coś jej zrobiły, co wydawało się bardziej prawdopodobne. W końcu na mnie nie da się być obrażonym...

Tak mi się nudziło, że stwierdziłem że policzę sobie włosy na głowie. Chyba najgłupszy pomysł na jaki kiedykolwiek wpadłem. Jestem tak bardzo ułomny, że nawet nie umiem chwycić jednego włosa.

Gdy 10 próba złapania tego idiotycznego włosa również zakończyła się niepowodzeniem, byłem już tak bardzo poirytowany, że jedyne co chciało mi się zrobić to się położyć. Nie powiem że było mi wygodnie, bo nie było... Jeszcze nigdy nie leżałem na tak twardej nawierzchni. To był jakiś koszmar. Nie dość że mi się nudziło, to do tego nie mogłem wygodnie spędzić tego czasu. Kogoś tam u góry chyba ostro popieprzyło.

Stwierdziłem, że pójdę spać, to mi czas szybciej zleci. Jako iż posłanie nie ułatwiało mi sprawy, to zasypianie zajęło mi trochę czasu. Przez trochę mam na myśli 40 minut...

W końcu mi się udało... Znalazłem się w jeszcze czarniejszej pustce. Myślałem że coś mnie zaraz trafi. Powoli traciłem cierpliwość. Zastanawiałem się, co zrobiłem, że aż taką karę dostałem...

Postanowiłem otworzyć oczy. Znudziła mi się już tą pustka. Niestety, po otwarciu oczu dalej była ciemność, chociaż już nie taka całkowita. Bardziej szarość.

Podniosłem się z łóżka i zacząłem szukać włącznika światła. Nie zajęło mi to o dziwo dużo czasu, gdyż pokój wydawał mi się dziwnie znajomy. W ogóle byłem zdziwiony że znajduje się w pokoju, skoro jeszcze jakiś czas temu znajdowałem się w ciężarówce. Również zadziwiające było to że nie wystawała ze mnie żadna dzida.

Zapaliłem światło i zdębiałem. Okazało się że nie wstałem z łóżka, gdyż te stało koło mojego posłania, na którym dalej spała Muszelka. Co tu się dzieje? Pomyślałem. Na stole nie daleko stała miska z resztką sałatki owocowej, a na blacie kawałek dalej otwarty słoik nutelli, a obok niedojedzony banan który zdążył już zczernieć.

Zacząłem sobie uświadamiać, że to wszystko co nam się przydarzyło to był tylko sen. Zadziwiająco rzeczywisty i niesamowicie ciekawy sen. Znaczy, są gusta i guściki, więc nie którym np, mnie się podobał, ale niektórym mógłby się nie podobać.

Niestety to nie zakończyło mojego odębienia. Wyciągnąłem telefon i sprawdziłem godzinę. Była 16.30. Zbliżał się wieczór. Ale tak to bywa jak się całe noce biega zamiast spać...

Cała ta sytuacja znaczyła również że Groszek ani Tower nigdy nie przyjechali nad morze, ani ja, ani Groszek nie zostaliśmy postrzeleni, a co najgorsze, nie mam pojęcia czy Muszelka ma jakieś magiczne zdolności. Tak, to ostatnie jest chyba najgorsze.

To jest ten moment w życiu, gdy ma się pretensje że to był tylko sen, mimo że tyle w nim wycierpiałem.

Od zamartwiania się tą sytuacją szybko odciągnął mnie mój burczący brzuch, sygnalizujący to, że jestem głodny (kto by się spodziewał XD).

Niestety, przy ostatniej wizycie w sklepie byłem na tyle głupi, że zrobiłem tylko zakupy na śniadanie i nie pomyślałem o jakichś zapasach na następnych parę posiłków.

Z nadzieją że dziadkowie coś mają, zakradlem się jak ninja do ich pokoju i go przeszukałem. Nie potrzebnie się skradałem, gdyż byli oni wciąż na plaży i jeszcze nie wrócili. A zabawa w ninje tylko mnie spowolniała co powodowało coraz większy głód.

W pewnym momencie do głowy przyszła mi myśl, że Muszelka też pewnie będzie głodna, więc muszę zrobić coś dla 2 osób. Ale jak narazie miałem problem żeby znaleźć coś dla jednej...

Na szczęście w ostatniej szafce do której spojrzałem był ogromny zapas jedzenia wszelkiego rodzaju. Aż mnie ten widok zdziwił gdyż dziadkowie, jak już wspominałem wcześniej uczęszczali na wszystkie posiłki razem z deserem na hotelową stołówkę.

Zgarnąłem parę pomidorów, paprykę, małą cukinie, mięso(nie mam pojęcia czemu było w szafce a nie w lodówce), makaron i parę przypraw, raczej ostrych. Było to bardzo ryzykowne gdyż nie miałem pojęcia czy Muszelka lubi ostre rzeczy. Jeżeli o mnie chodzi to wręcz takowe uwielbiam.

Gdy zamykałem już szafkę, usłyszałem przeraźliwy krzyk,najprawdopodobniej pochodzący z mojego pokoju. Nie rzuciłem wszystkiego co trzymałem, jak to bywa w tym wszystkich głupich filmach, tylko pospiesznie udałem się do wspomnianego pomieszczenia żeby wyczaić co się stało.

Okazało się że to była Muszelka. Gdy wszedłem do pokoju na jej twarzy malował się przerażenie. Zdziwił mnie ten widok, chociaż w tym samym momencie doszła mnie myśl że może miała ten sam sen co ja.

Muszelka była bliska płaczu, więc pospiesznie odłożyłem skradzione przez siebie produkty, podszedłem do Muszelki i usiadłem koło niej. Objąłem ją i przytuliłem do siebie. Łzy w oczach dziewczyny jest najgorszą rzeczą z jaką można się spotkać. No chyba, że są to łzy szczęścia.

Jak Muszelka Odmieniła Moje ŻycieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz