Niestety okazało sie, że jedyny napój który aktualnie posiadam to nic innego jak sok bananowy. Gwoli ścisłości jest to mój ulubiony sok. Na nieszczęście, producentom się ostatnio odechciało i zaczęli robić go bardzo rzadkim, prawie jak woda. A im był gęstszy tym lepszy.
- Co chcesz świętować? - zapytała Muszleka.
- Nie słyszałaś? Przecież radio przed chwilą powiedziało. - odpowiedziałem.
- Przecież tu nie ma nic do świętowania - powiedziała z wyrzutem - nie wolno się cieszyć ludzkim nieszczęściem, szczególnie że jego twórczość jest naprawdę fajna.
Zamurowało mnie. W szczególności, że Muszleka miała rację. Jest to naprawdę ciężko przyznać, ale niektóre jego piosenki były całkiem spoko, szczególnie te w których śpiewał w duecie. Nie umiałem nic odpowiedzieć więc tylko spuściłem wzrok.
Spojrzałem na zegarek, zostały jeszcze dwie godziny do spotkania z Towerem. Jest to masa czasu, nie można było go tak poprostu zmarnować czekając. Ale z drugiej strony na dworze było naprawdę gorąco, a pokój był klimatyzowany.
- Porobimy coś czy będziemy tak siedzieć i się nie odzywać - ciszę przerwał Groszek. Byłem mu za to naprawdę wdzięczny.
- Dopiero co wróciłeś ze spaceru...- odpowiedziałem.
- No i? To nie znaczy, że mam w ciągu najbliższych dwóch godzin umrzeć z nudów - powiedział.
- A masz jakiś pomysł, co moglibyśmy zrobić? - zapytałem.
- My? Nie, ale ja się wybieram na rower. - odpowiedział i wyszedł.
Nagle wdzięczność wyparowała i pojawiła się złość. Jak on mógł mnie tak zostawić. Co z niego z kumpel.
- Może byśmy się przeszli? - zapytałem Muszelki - Jest ładna pogoda i w ogóle...
- Jasne - odpowiedziała. Na szczęście w jej głosie nie było już ani odrobiny wyrzutu, który pojawił się przez mój debilizm.
- Gdzie chciałabyś pójść? - zapytałem.
- Może nad morze? - powiedziała.
- Świetny pomysł - powiedziawszy to, otwarłem drzwi aby Muszelka wyszła przede mną.
Do morza z hotelu było stosunkowo nie daleko, coś koło 10 minut spokojnym tempem. Droga tam minęła bez większych ekscesów, co gorsza w ciszy. Co prawda, mi ona nie przeszkadzała, ale nie wiedziałem co o ciszy sądzi Muszelka i czy przypadkiem jej się nie nudzi.
- Jak się czujesz? - zapytałem przypominając sobie że parę godzin temu była nie przytomna.
- Dobrze, miło że pytasz - odpowiedziała.
- Jak ty to zrobiłaś? - zapytałem.
- Ale co? - udawała głupią, albo naprawdę nie wiedziała o co chodzi.
- Jak uratowałaś Groszka? Był praktycznie martwy.
- Trochę magii i nic więcej - powiedziała.
- Mówisz to tak jakby magia była przedmiotem szkolnym. - powiedziałem z lekką irytacją.
- A co to jest szkoła? - zapytała.
- Placówka do torturowania dzieci i młodzieży 10 miesięcy rocznie - odpowiedziałem - przy okazji uczą nas rzeczy które według dorosłych są przydatne.
- I uczą was magii? - jej pytania zaczęły mnie irytować.
- Gdyby uczyli to by nie było problemu, ale u nas nikt nie wierzy w takie rzeczy jak magia...- odpowiedziałem.
CZYTASZ
Jak Muszelka Odmieniła Moje Życie
FantasiSarkastyczny, ironiczny, cyniczny i szczery do bólu chłopak, którego życie zmienia się przez głupi wyjazd nad morze, w którym wcale nie chciał uczestniczyć.