Rozdzial XII

25 3 0
                                    

Potknąłem się. Nie stąd nie zowąd, wziąłem się potknąłem. Nawet nie wiem o co. Pewnie o jakąś szczelinę między płytami chodnikowymi. Oczywiście, żeby nie było, ludzie dookoła zaczęli się śmiać zamiast pomóc. Ale rozumiem, bo sam bym tak pewnie zrobił. Wstałem otrzepałem się  i rozejrzałem wokół, czy mam jeszcze szansę dogonić Muszelkę.

Niestety, okazało się że już jej nigdzie nie widać. W związku z tym postanowiłem sprawdzić, czy nie mogę odebrać pizzy "trochę" wcześniej. Na szczęście okazało się, że jest już gotowa i właśnie mieli do mnie dzwonić.

Wziąłem ją i poszedłem szukać jakiejś wolnej ławki żeby sobie usiąść i w spokoju zjeść.

Pizza do najlepszych nie należała, ale do najgorszych też nie. Teoretycznie była warta swojej ceny.

Po posiłku udałem się do hotelu. Nie chciało mi się już zupełnie nic. Nie było to nic nowego, zważając na to że moimi jedynymi hobby są głęboki sen i dobry serial.

Mimo wszystko, postanowiłem udać się tam okrężną drogą. Żeby lepiej poznać miasto. W ten sposób miałem szansę znaleźć jakieś ciekawe miejsce do odwiedzania przez następne kilka dni, dopóki mi się nie znudzi.

Pod drodze nie zwracałem uwagi na żadne miejsca, co mijało się z celem tej specjalnie wydłużonej podróży. Całą drogę myślałem tylko i wyłącznie o Muszelce.

Dlaczego zerwała kontakt? I dlaczego jak już się spotkaliśmy to nawet ze mną nie porozmawiała? Czy ja jej coś zrobiłem?

Pytań wiele, odpowiedzi żadnej. Tęskniłem za nią. Mimo iż znaliśmy się dosyć krótko zdążyłem ją polubić, bardziej niż kogokolwiek wśród innym moich znajomych.

W momencie w którym rozbrzmiał mój dzwonek z telefonu, uświadomiłem sobie że S.M. jednak żyje. Ni to przykre, ni wesołe. Obojętne. Odebrałem telefon.

- Siema, stary - rozpoznałem głos Groszka - Jak Ci życie mija?

- Nudno i beznadziejnie.  Co chcesz? - odpowiedziałem.

- A co to już zadzwonić i pogadać nie można? - powiedział z oburzeniem.

- Stary, oboje doskonale wiemy, że dzwonisz tylko jak czegoś chcesz - odpowiedziałem nieco zirytowany.

- Dobra, dobra... Rozgryzłeś mnie... - na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech triumfu. - Chciałbym się dowiedzieć jak nazywa się ta wieś w której spędzasz wakacje.

- A po co Ci taka informacja? - zapytałem z nutą nadziei w głosie. Może miał zamiar przyjechać tu z rodziną na wakacje.

- No, rodzice wymyślili że musimy gdzieś pojechać, a ja nie chcę spędzać wakacji "sam" więc i'm zaproponowałem że pojedziemy tam gdzie ty - powiedział.

- Sztos informacja. Dziwi mnie tylko że nie wystalkowałeś mojej lokalizacji. - powiedziałem zdziwiony.

- Ej, rzeczywiście, zapomniałem (XD) - powiedział i się rozłączył.

- Nie mogę z tym typem - westchnąłem.

Właśnie mijałem spożywczaka i naszła mnie chęć na banana. Los się do mnie uśmiechnął. Przy kasie akurat stał chłopak z którym się biłem. Sytuacja może dla niektórych nieciekawa, ale stwierdziłem że zaryzykuję i zapytam go o Muszelkę.

Wyszedłem ze sklepu, oparłem się o ścianę i czekałem aż gość wyjdzie. Nie musiałem czekać za długo. Po około 2 minutach wyszedł i do niego podszedłem.

- Ej, poczekaj. - powiedziałem.

- Czego chcesz? - odpowiedział dosyć groźnie.

- Pogadać.

- Nie mamy o czym.

- No to nie musimy gadać, ja zadam pytanie, a ty mi odpowiesz. Proste, nie?

- Nie ma opcji, spadaj frajerze.

- Co ty taki nie miły jesteś, przecież to ty mnie zaatakowałeś pierwszy.

- Przez ciebie straciłem poparcie w oddziale...

- Przepra... Czekaj, w czym? - zapytałem zdziwiony.

- Nie ważne... Zadaj to pytanie, śpieszy mi się. - jego odpowiedź mnie ucieszyła.

- Gdzie mogę znaleźć Muszelkę? - zapytałem.

- Kogo? - chłopak był wyraźnie zaskoczony.

- No, tą dziewczynę która z wami była.

- A po co Ci ona? Skąd ją w ogóle znasz?

- Pogadać z nią muszę, a znam ją z plaży. W sumie to bardziej z morza. - moja odpowiedź go zaskoczyła.

- Czekaj, czekaj... To ty jesteś tym gościem który się nią opiekował prze parę dni? - zapytał.

- Ciężko to nazwać opieką, ale myślę że to chodzi o mnie, a co?

- Mam bezwzględny zakaz udostępniania tobie jakiejkolwiek informacji o niej - powiedział z powagą i zaczął iść w swoją stronę. Nie dałem za wygraną, podbiegłem do niego i zatrzymałem.

- Jeszcze z tobą nie skończyłem - powiedziałem.

- Ale ja z tobą owszem. - odpowiedział próbując uwolnić się z mojej blokady.

- Kto Ci zakazał? - zapytałem poirytowany.

- Księżniczka.

- Jaka znowu księżniczka? - byłem juz mocno zdziwiony.

- No, jak ją tam nazwałeś, Muszelka.

- Ona jest księżniczką? - zapytałem zaskoczony.

Chłopak wyraźnie się zmieszał. Widocznie powiedział coś czego nie miał i domyślił się że już tego nie odkręci.

- Muszę iść - powiedział, wyrwał się i zaczął uciekać.

Próbowałem go dogonić, ale sportowiec ze mnie niestety żaden. W ciągu kilkudziesięciu sekund mnie zgubił.

- Cholera... - powiedziałem pod nosem.

Nie pozostało mi nic innego jak wrócić do hotelu. Przez pogoń droga wydłużyła mi się jeszcze bardziej niż planowałem. Gdzie początkowo droga powrotna miała zająć około 30 minut, to teraz trwała godzinę.

Dotarłem koło godziny 15.00. I tak nie miałem już nic w planach, więc poszedłem spać. Nie pozostało mi nic innego.

Już zamykałem oczy, gdy ktoś zaczął się dobijać do drzwi mojego pokoju. Nie spodziewałem się żadnych gości, Groszek też raczej nie zdążyłby dojechać w tak krótkim czasie, Uwagi weszła by bez pukania, a i tak była na plaży. Niechętnie podniosłem się z łóżka i otwarłem. Widok chłopaka który całkiem niedawno przede mną uciekał bardzo mnie zaskoczył.

- Co ty tu robisz? - zapytałem zdziwiony.

- Jak to co? Odwiedzam Cię. - odpowiedział. Odpowiedź bardzo irytująca. Zupełnie w moim stylu.

- Po pierwsze się nie znamy. Po drugie nie przypominam sobie żebym mówił Ci gdzie mieszkam. - powiedziałem trochę zaniepokojony. Chociaż po akcji w salonie wiedziałem, że nie jest on dla mnie żadnym zagrożeniem.

- Siema, jestem Vin. Muszelka powiedziała mi gdzie mieszkasz. - odpowiedział nerwowo się rozglądając.

- Super, świetnie. Po co? - zapytałem zirytowany. Co ta Muszelka sobie wyobraża?

- Eee... Powiedzmy, że mam Cię do niej zabrać. - powiedział - Teraz szybko się pakuj i lecimy.

- Niby czemu mam Ci wierzyć? - zapytałem, ale i tak zacząłem się już pakować.

- A czemu nie? W salonie pokazałeś, że szukasz przygód. No to ja Ci właśnie takową proponuję. Ruchy. - odpowiedział.

Vin w dalszym ciągu zachowywał się bardzo nerwowo. Chodził po całym pokoju, wyglądał przez okna. Kończyłem się już pakować gdy coś wleciało przez okno...

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 08, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Jak Muszelka Odmieniła Moje ŻycieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz