Rozdział 13 - Muślinowe firanki

60 6 0
                                    

  Zygmunt wyrzucił mnie na dworcu. Od razu kupiłam sobie bilet i czekałam. Czekałam i czekałam. Bateria zaczynała mi już powoli padać a pociąg miałam mieć dopiero za godzinę. Jakiś denerwujacy dzieciak zapierdalał za swoją pomarańczową piłką w kołko. Na twarzy miał wymalowaną pandę. Fu. Pewnie wrócił z wiejskiego festynu. Byłam kiedyś na wiejskim festynie... a może weselu? Sama już nie wiem. W każdym razie niezła rozpierducha i na koniec wpadli pijani strażacy, którzy zaczęli w tańcu ściągać kombinezony. A orkiestra spiewała o muślinowych firankach. Fu. Na co te dzieci skazują?
Czekałam mega długo. A kiedy się w końcu doczekałam to powiedzieli że 20 minut opóźnienia. Powiedział mi to fać w różowej koszulce (i w tym momencie przypomniałam sobie o gejostwie Juliusza), gdyż z głośników sączyło się jakieś mdusbxoageudlapsvdudoapeiwlsvduela. Był to niezwykle zrozumiały komunikat. Ogólnie to miałam nadal na sobie tą kieckę od Zygmunta (do cholery, jak to się zdrabnia???) więc marzłam niemiłosiernie w chłodnej mimo że czerwcowej mżawce. Tylko na deszczu były ławki. A sam dworzec zamknęli bo kto normalny wyjeżdża o 23? Wszystkie normalne pociągi już spierdoliły. W ogóle uświadomiłam sobie że Zygmunt zostawił mnie bez kasy. Nie wiem dlaczego nie fundnął mi przelotu prywatnym samolotem. Jak na milionera jest paskudnym sknerą. Chyba wystawię mu opinię na portalach randkowych. Jakby się tak zastanowić to wiele spraw chciał załatwić na sam tytuł wieszcza. "Dajcie mi jeść bo jestę wieszczem" - normalnie żenada.
Mżawka zamieniła się w ulewę. Mógł mi chociaż załatwić ubera z jakimś przystojnym kierowcą. Nigdy nie miałam chłopaka więc chcę chociaż przystojnego kierowcę. A ten Zygmunt...strasznie jest niedojrzały. Moment na chodzenie do kina na "Disco Robaczki" minął już dawno. A tymbardziej gdy chłopak kupuje nachosy tylko sobie. To taka metafora z randek wiecznie głodnego Ajgora. Założę się że na następną randkę weźmie mnie na koncert Dawida Kwiatkowskiego. Litości. Ale ma subaru. Kurde, to subaru...
W końcu koło 1 w nocy najechał mój pociąg i wykończona zasnęłam na siedzeniu. Byłam zziębnięta i przemoczona a glowa bardzo mi ciążyła. O nie Zygmunciku, ma razie nie ma mowy o następnej randce.
Ostatnim co pamiętam były silne ramiona, które mnie otaczały i szeptały kojące słowa. Były to niezwykle czułe ramiona.  

Upojona przez wieszczówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz