Rozdział 22 - W gimnazjum mówili na mnie niuchacz

52 3 1
                                    

Obudziło mnie intensywne szturchanie. Od razu rozpoznałam zapach nowego otoczenia. Byłam tu z Adamem. Mam talent do rozpoznawania wszelakich zapachów. W gimnazjum mówili na mnie niuchacz.
- Młoda - powiedział klepiąc mnie po twarzy (szkoda, że nie po tyłku). - Uciekamy.
Nie musiał mi więcej mówić, rozumiałam go jak szczególną teorię względności ale przy profesorku nie mogłam pytać o głupoty. W każdym razie męskie płyny ustrojowe na skórzanej kanapie rzeczywiście są czymś karygodnym więc założyłam że jedziemy po nową sofę.
Założyłam na nogi swoje nowe złote superstary, które dostałam od Adama (złoto jest prestiżowe). Poza tym założyłam crop top i dość mocno wystający koronkowy stanik. W podróży z Adasiem muszę wyglądać ponętnie, liczę że w końcu będzie miał ochotę się bzykać. Na pewno jestem atrakcyjniejsza niż Słowacki. Na samą myśl że chciałam z Juliuszem robić wieszczowskie dzieci nadal robi mi się słabo.
Wsiadlam do dorożki Adama i czekałam na jakąś reakcję. Wtedy mój krasz zasiadł obok mnie i chwycił lejce. Spojrzałam na niego oburzona a on jakby nigdy nic ruszył żółwim (chociaż w sumie to końskim) tempem. A wtem drzwi Soplicowa otworzyły się z łoskotem i pobiegł za nami Słowacki w różowej koszuli i z rozczochranym wąsem.
- Adamie - krzyknął. - Dlaczego znikasz? Daj nam szansę!
No i zaczął nas gonić. Zazwyczaj lubię wolmo ale nie chciałam by Słowacki siedział z nami w powozie i odbijał mi faceta. Adaś jak widać też nie bo zmienił nasz powóz w ferrari. Ale wtedy Juliusz też stworzył sobie auto, ale to była multipla. Adaś wyjaśnił, że ma za mało wieszczowskiej siły na coś bardziej prestiżowego.
- A my, młoda wybieramy się gdzieś gdzie odbierzemy mu trochę pewności siebie - dodał i skręcił w autostradę. Gdzieś za Warszawą zmieniliśmy swój wóz w wygodne kombi a ja poszłam spać i śniłam sobie o Adasiu ale co chwilę budziłam się z niesmakiem. Jak Norwid mógł nie wiedzieć co robi? Że tak przez sen? Ciekawe czy każdy tak potrafi czy to jego tajny talent.
Droga była długa i męcząca więc cieszyłam się kiedy zrobiliśmy przystanek na hot dogi.
Byliśmy gdzieś na polsko-niemieckiej granicy i było już ciemno a mój przystojniak poszedł po żarełko. Skoro mnie karmi to znaczy że to miłość na całe życie i on skoro jest taki mądry i oczytany to na pewno też to wie.
Wyszłam sobie z auta rozprostować nogi i wgl. Oparłam się o ścianę stacji jak w amerykańskich filmach. No w sensie tak że oparłam o tą ścianę zgiętą nogę jak tap madl. I pożałowałam że nie palę bo zacnie by to wyglądało z papierosem. I wtedy podszedł do mnie jakiś kolo z wielkim brzuchem.
- Zrób mi loda - powiedział.
- Nie - odpowiedziałam.
- No zrób.
- No nie.
- No dalej.
- No mowy nie ma.
- Zapłacę.
- A to spoko.
Warto przecież mieć jakieś fundusze a nie ciągle żerować na swoim poloniście. Poza tym Malina od dawna mówiła mi żebym w końcu wzięła się za jakąś pracę i znalazła cel w życiu.
- W takim razie gdzie? - spytałam pełna energii i poczucia celu. - Może zatrudnię się w lodziarni Truskawkowe ciastko? Widziałam taką w jakiejś galerii handlowej. Musi być fajnie pracować w jakiejś galerii handlowej. - Gruby spojrzał na mnie z tak paskudnym wyszczerzem ,że aż mu było połamane dziąsła widać.
-Cho do kibla. Po czym chwycił swą tłustą łapą moje ramie. -OFU! Krzyknełam i ciosem karateki strzepnełam z siebie grubciorękę co mi ciuch łachmaniła. -Bez takich, sama idę. - Weszliśmy do męskiego i uderzył mnie zapach fekali. Z resztą dlaczego akurat w kiblu? Zwykle nie otwierają w nich lodziarni. A jeżeli tak to szczerze martwiłabym się o pochodzenie lodów czekoladowych.
Gruby stanął przede mną i zaczął rozpinać spodnie.
-Wtf zią co ty robisz? - Spytałam zniesmaczona. -I gdzie ta maszyna do lodów?
-Ależ to ty jesteś moją maszyną dziunia huehue. - Oooo nie. Bez takich. Zaczełam szykować się do spieprzenia, gdy ten zbok nagle chwycił mnie za kark, obrócił i przewrócił na podłogę. Szamotałam się ,ale na mnie usiadł skutecznie odcinając mi dopływ tlenu. O kurwa,znowu? Ej ,a co jeżeli przyjdzie mi tutaj dednąć? Zrobiło mi się smutno, a w oczach poczułam łzy. Ale ja tak nie kce. Wolałabym gdyby to był Adaś i to na wygodnym materacu ,a nie z jakimś grubciem w kiblu. Nagle drzwi do kibla się otworzyły ukazując nikogo innego jak Malinę.
-Maaalinnna? Spytałam.- Co ty tu?
Laska poprawiła na sobie swój obcisły podkoszulek. Kurde. Miała na czym. Kurde. Mogłam jednak dednąć.
-Laska! Gdzie ty byłaś? Na fejsie nie wstawiasz niczego od dwóch miesięcy. Myślałyśmy ,że nie żyjesz. Kurde musiałabyś widzieć jak bardzo Zawada była spizgana.... - I tak Malina zaczeła pleść swoje malinowe ploty ,a mnie powoli wyczerpywał się tlen.
-Malinnna umieram plyz pomószz. Wyszeptałam ostatkiem sił. Gruby od czasu wpadu Maliny nie odrywał wzroku od jej zawartości podkoszulka.- A! no tak. Co się stało?
- Dziunia obiecała loda. - Wyszeptał grubcio.- I nie zrobiła. - I nagle w tym momencie pociekły mu łzy.
-Ile dajesz? - Spytała dziewka.
-Co? - Spytał grubasek.
-No za loda? Potrzebuje keszu.
Grubson wstał co umożliwiło mi ucieczkę. Ostatnie co ujrzałam to klękająca na wysokości jego pasa Malinę, którą Grubs obrzucał kasą.
Na parkingu spotkałam Adama z hotdogami. Ahhh~ jest taki kochany!
-No mała to w drogę?
-Pewka. Odparłam ciesząc swój karobrzuszek ciepłym posiłkiem.

Witajcie kociaczki po przerwie, liczę że wam się podoba.

Upojona przez wieszczówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz