Rozdział 15 - Gwałtowny bieg

72 5 0
                                    

Po pięciu dniach grzania pościeli i oglądaniu Dicarpia postanowiłam spalić trochę dupy. Na szczęscie kaszel i ból gardła odeszły w zapomnienie, a pogoda była niczego sobie. Niestety, Adam wyruszył do miasta po mleko i chleb, a znając nasze ojczyste autostrady trudno znaleść taką w której uwzględniono by dorożki. W każdym razie nie wróci szybko ,a nabrałam ochoty na poranny dżoging czy cuś. Założyłam swoje niezawodne superstary i super obcisłe różowe legginsy, które Adam wytrzasnął niewiadomo skąd. Przyznam ,że wzbudziło to moje podejrzenia ,gdyż legginsy były na sto pro damskie ,a Adam kobietą nie był. Czyżby kiedyś gościła w Soplicowie jakaś inna dziewczyna, sprowadzona obietnicą konkursu z języka polskiego? A może kochanka...albo żona! Nieeee to niemożliwe. Adaś jest zbyt młody na żonę. Zresztą nie widziałam pierścionka, a czego oczy nie widzą tego nie ma. Wbiegłam na ogródek przy dworku i zaczełam czynić najbardziej masochistyczną rzecz ever. Dziesięć panij - postań. Jeden, dwa, trzyyyy, czterrr wystarczy! Idealnie rozciągnięta wkroczyłam udeptaną przez konie ścieżką w las. Co prawda nie znałam za bardzo okolicy, która przypomina plener serialu rodem z horroru, ale kto by się tym przejmował. A nawet gdyby kręciły się tu jakieś pedofile...e tam na pewno nie :) Utrzymywałam stałe tempo przez piętnaście minut po czym skrajnie zmęczona oparłam się plecami o drzewo. Kolka to prawdziwa suka. Kuurde. Biegając jak Forrest Gump nie zauważyłam kiedy ścieżka zaczeła się rozwidlać i teraz jestem gdzieś w krzoidach." Jeszcze pięć minut" powiedziałam do samej siebie. Trzeba było nie omijać wuefiku przez te ostatnie trzy miesiące. Zamknełam spocone oczy. Zaczełam czuć się senna i zrobiło mi się ciepło w giry. Nagle, ni stąd ni zowąd czyjeś ręcę zakryły mi usta tłumiąc krzyk. O KURWA zaszumiało mi w umyśle. O KURWA gwałciciel. Nieznajomy objął mnie ramionami, jedną ręką wzunął mi pod bluzkę by ścisnąć mi cycka. Zaczełam się wierzgać i gryźć chronioną przez czarną, skórzaną rękawicę łapę, którą wciąż trzymał mi na ustach. Poczułam niewyobrażalny strach i wściekłość. Jebnełam facia z łokcia i z zadowoleniem stwierdziłam ,że trafiłam w głowę. Rozdygotana zaczełam uciekać. Serce waliło mi w piersi jednak obejrzałam się za siebie. Był to ogromny błąd, gdyż nieznajomy mnie dogonił i jebutnął mnie w twarz niczym Jędruś tyle ,że mocniej. Upadłam na ziemię, a fać przerzucił mi nadgarstki za głowę. Był cały ubrany na czarno, ba nosił na ryju czarną maskę, a na piersi karteczkę z napisem #teamBoris. Ło kurde.To źle wróżyło. Zamaskowaniec wyciągnął z kieszeni różowe kajdanki i zakuł mnie. Po czym przewrócił na brzuch i ściągnął mi spodnie razem z majtkami od Kevina Klina. Łzy napłyneły mi do ust i zaczełam krzyczeć o pomoc oraz przeklinać tego typa. Poczułam plask w prawy pośladek.
- Zamknij się! Kurwa nawet zgwałtnąć sobie nie można. - Poczułam jak coś wbija mi się w dupę i wchodzi coraz głębiej. Nieznajomy pedofil zaczął wydawać przeciągłe jęki. Kurwa jakiś #teamBoris mnie...gwałci! Tego już było za wiele. Po trzecim pchnięciu poczułam jak wściekłość wygrywa nad rozpaczą i poczułam niewiarygodny przypływ mocy. Poczułam sie jak Hulk. Próbowałam zrzucić z siebie typa. Ten jednak trzymał się mojej talii niczym mała małpka matki małpy. Skoczyłam w tył i jebnełam jego plecami o drzewo co na szczęście poskutkowało. Wciągnełam na siebie leggisy po czym mój biały superstar wylądował na twarzy gwałciciela.
-TY POJEBAŃCU TY CHORY POJEBIE ZABIJE CIĘ ZABIJE ZABIJE KURWA!!!!! Tym razem wziełam randomowy patyczek z ziemii i zaczełam walić na ostro po czym dźgnełam go tak jak on mnie. I uciekłam. Biegłam tak szybko jak mogłam nie zważając na łzy i rozdzerający ból. Mimo wszystko dobrze,że nie postanowił wziąć mnie od przodu ani nie zdążył we mnie skończyć. Przynajmniej gówniaków z tego nie będzie. W tej chwili marzyłam tylko o Adamie i jego uczuciowych ramionach. Gdyby to był Adam to wcale bym nie narzekała.

Upojona przez wieszczówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz