Drzwi przedziału otworzyły się cicho gdy jeden z pasażerów chciał sprawdzić co się kryje za zasłoną. Rudowłosa dziewczyna jednak zbytnio się tym nie przejęła. Jedynie zerknęła w kierunku wejścia i ponownie utkwiła wzrok na mijanych przez nich łąkach, zastanawiając się co ją czeka w szóstym roku edukacji w Hogwarcie.
- A my cię wszędzie szukamy Evans- oznajmił Syriusz rozsiadając się wygodnie koło niej. Nie przejmował się tym, że najwidoczniej przeszkadza jej w rozmyślaniu.- Można wiedzieć, co jest tam ciekawszego od nas, a już zwłaszcza ode mnie?
- To nie tak... chciałam chwilę pomyśleć...
- A nie chodziło o schowanie się przed naszym jakże uroczym Rogasiem?- Lily drgnęła na samą wzmiankę o Jamesie.- Trafiona!
- Chciałam pobyć sama, pomyśleć i nie czuć na sobie tych wszystkich wścibskich spojrzeń!- dziewczyna otarła szybkim ruchem policzek, którego chłopak nie widział.- Idź sobie Łapo, nie mam siły na docinki i żarty- Syriusz przyjrzał się jej zgarbionej posturze i poczuł współczucie. Lily zawsze była pełna energii, ale tym razem przypominała wrak człowieka.
- To wszystko przez Smarka?- po plecach rudowłosej przebiegł lodowaty dreszcz. Ból na myśl o tej osobie był tak duży jak w chwili gdy ich przyjaźń dobiegła końca.- To było trzy miesiące temu, dlaczego po prostu o nim nie zapomnisz?
- A ty zapomniałbyś o Potterze?- w końcu spojrzała na niego oczami przepełnionymi bólem.
- To co innego...
- Wcale nie! On był moim przyjacielem jeszcze nim trafiliśmy do Hogwartu- przypomniała jakby mógł zapomnieć, że dokuczali tej dwójce odkąd po raz pierwszy wsiedli razem do pociągu.- Przez te wszystkie lata trwał przy mnie mimo wszystkich obelg i dowcipów, które mu robiliście. Nie rozumiem jak po tym wszystkim mógł mnie tak zranić- Syriusz wpatrywał się w jej zaszklone oczy, a ona po raz pierwszy musiała przyznać, że dostrzegła na jego twarzy prawdziwą powagę. Myślała, że zaraz wybuchnie śmiechem i zacznie z niej żartować, ale nic takiego nie nastąpiło. W tamtej chwili po raz pierwszy wyglądał jak ktoś z arystokratycznej rodziny, a nie hałaśliwy Huncwot.- Nie możesz tego zrozumieć- odwróciła wzrok.- Potter, Remus ani Peter cię nie zdradzili, nadal stoją u twojego boku, a ja zostałam sama.
- A Dor i Alice? Myślałem, że jesteście przyjaciółkami.
- Tylko dlatego, że mieszkamy w jednym dormitorium- przyznała ze smutkiem. Poczuła jak smutek i żal znów przejmują nad nią kontrolę. Całe opanowanie, nad którym pracowała od tygodnia, znikło.- Siostra mnie nienawidzi, a najlepszy przyjaciel wyzywa od Szlam.
- Hej, Lilka nie zapominaj, że nadal masz nas, Rogacza na ten dziwny, pokręcony sposób- dziewczyna prychnęła.
- Mówisz tak by nie mieć wyrzutów sumienia. Idź sobie nigdy nie byliśmy nawet znajomymi.
- Ja to widzę trochę inaczej- gdy znów na niego spojrzała objął ją mocno. To James nauczył go, że czasami czyjaś obecność to najlepsze lekarstwo, bo w jego domu nigdy nie mógł liczyć na wsparcie i czułość nawet od rodzonej matki. Lily w pierwszej chwili spróbowała się wyrwać, ale po chwili szloch wyrwał się z jej gardła i sama wtuliła się w Syriusza. Nie sądziła, że kiedyś będzie wdzięczna za jego towarzystwo.
Siedząc tak w ciszy przerywanej jedynie szlochaniem dziewczyny, chłopak wyczuł jak Lily schudła przez te wakacje. Mógł spokojnie policzyć jej kości, a na dodatek jej twarz byłą blada jakby dawno nie widziała słońca. Poczuł smutek oraz współczucie, ale wiedział, że dziewczyna nie chce by inni się nad nią użalali, bo gdyby było inaczej to siedziałaby teraz ze swoimi współlokatorkami. Przez myśl przemknęło mu, że powinien zawołać Jamesa, ale szybko zrezygnował z tego planu, wiedząc, że jego przyjaciel może tylko pogorszyć sytuację. Sam nie wiedział jak to możliwe, ale okazał się być najwłaściwszą osobą do wysłuchania żali i oglądania wszystkich tych łez. Może pomógł fakt, że sam przeżył sporo przez te dwa miesiące?
- Wiem co czujesz- oznajmił po chwili gdy dziewczyna się trochę uspokoiła. Lily przestała płakać i odsunęła się nieco by móc na niego spojrzeć.- Nie mów o tym innym, nie chce by ktoś poza Huncwotami się dowiedział, ale ja już nie mam rodziny.
- Czy oni...
- Żyją, ale nie o to chodzi. Musiałem się wynieść z domu, ponieważ ich fascynacja czystą krwią przekroczyła wszelkie granice odkąd zdecydowali się podążać za tym ich całym Czarnym Panem. James zabrał mnie niemal z ulicy, a jego rodzice przygarnęli jak syna- Lily wyglądała na zaskoczoną. Wiedziała, że ci dwaj są niczym bracia, ale wtedy po raz pierwszy zobaczyła jak wiele dla Pottera znaczy Syriusz. Co innego ratowanie przed szlabanem a ofiarowanie dachu nad głową.- Straciłem moją szaloną rodzinkę i zostali mi tylko Huncwoci i ty jeśli zechcesz.
- Nie wiedziałam- otarła policzki, rozmazując dodatkowo tusz do rzęs, ale Syriusz nawet nie pomyślał o złośliwej uwadze.- Przykro mi...
- Nie udawaj, przecież nigdy się nie lubiliśmy.
- Tego nie powiedziałam, my po prostu szliśmy różnymi ścieżkami. Musze przyznać, że jesteś mniej wkurzający od Pottera- chłopak uśmiechnął się szeroko.
- I zdecydowanie przystojniejszy- Lily wywróciła oczami i się zaśmiała.- Mam szalony pomysł, zostańmy rodzeństwem!- zaproponował niespodziewanie.- Moja rodzina... nie istnieje, a twoja siostra, lepiej się powstrzyma od komentarza.
- Jak mamy być rodzeństwem?- zapytała rozbawiona tym pomysłem.- Nie jesteśmy nawet przyjaciółmi.
- Ja widzę to nieco inaczej, tylko najbliższym przyjaciołom użyczam ramienia do wypłakania się. Złóżmy pakt krwi- mówiąc to wyjął z kieszeni szkolnej szaty scyzoryk ,który dostał od Jamesa na urodziny.
Jednym płynnym ruchem rozciął sobie wewnętrzną część dłoni. Lily spojrzała na to przerażona, a później się zastanowiła. Nigdy nie była blisko z Łapą, ale musiała przyznać, że go lubiła, może nie tak mocno jak Remusa, ale jednak. Poza tym teraz gdy najbardziej potrzebowała towarzystwa i wsparcia to on jej pomógł i czuła, że w jakiś sposób powstała między nimi więź. Może przez Pottera, to wydawało się jej najbardziej prawdopodobne, ale z jakiegoś powodu czuła się przy Huncwotach bezpiecznie, a już zwłaszcza przy Syriuszu, który zawsze bronił Gryfonów nawet gdy stał na przegranej pozycji.
- Zgoda- oznajmiła wyciągając dłoń. Nie do końca rozumiał dlaczego na to przystała, ale podświadomie wiedziała, że potrzebuje przyjaciela.- Tylko szybko- oznajmiła odwracając wzrok, a chłopak wykonał płytkie cięcie. Lily pisnęła z bólu, a później spojrzała na niego i się uśmiechnęła.- Bracie- Syriusz uśmiechnął się szeroko i ujął jej dłoń.
- Siostro- ich dłonie otoczył dziwna poświata. Lily czytała kiedyś, że to oznacza nawiązanie więzi między czarodziejami.
- A teraz powiedz, że jako mój nieco starszy brat spławisz Pottera- chłopak znów się zaśmiał, przyjmując chusteczkę, którą przycisnął do rany, co również uczyniła dziewczyna.
- Przykro mi siostra, ale na Jamesa nic nie poradzisz- nagle pociąg się zatrzymał, a oni wyjrzeli prze okno.- Nareszcie w domu!- zawołał uradowany wstając i wyglądając przez okno po czym pociągnął ją w kierunku przedziału gdzie były ich rzeczy.
CZYTASZ
James i Lily- gdy nienawiść opadnie
FanfictionJames kochał ją od lat, ale ona wciąż go odtrącała, nie chciała mieć z nim nic wspólnego. Teraz jednak musiała spojrzeć na świat w inny sposób by dostrzec, że nie jest taki jak sądziła. Co się stanie gdy Lily straci przyjaciela z dzieciństwa, a cza...