Warkocz

3.6K 244 109
                                    

Wielka sala jak zawsze była pełna w godzinach wieczornych. Uczniowie nie tylko przyszli się najeść, ale również porozmawiać, poplotkować oraz pomarudzić jakie to ciężkie mieli zajęcia ego dnia.

W tym całym tłumie siedziało tylko kilka milczących osób. Jedną z nich była Lily Evans, która starała się zrozumieć samą siebie. Naprzeciwko niej siedział James, ale poza posłaniem mu krótkiego uśmiechu, nie dała żadnego znaku, bo nie wiedziała, co niby ma zrobić. Jakaś jej część buntowała się przeciwko temu, co ich połączyło w tym roku, ale zdecydowana większość nie widziała w tym nic złego. Chłopak się zmienił i w końcu udało mu się zwrócić na siebie jej uwagę, czymś innym niż dowcipami, które ją denerwowały.

Niestety i tym razem wydarzyło się coś co otrzeźwiło Lily, chociaż nie tak mocno jak ostatnio, a winnym na szczęście nie był James. Ku zdziwieniu wielu uczniów do Sali wleciała sowa i wylądowała tuż przed rudowłosą. Dziewczyna wprawnie odwiązała list i szybko go przeczytała. Jej twarz pobladła, a warga zadrżała niebezpiecznie. Spojrzała na Dumbledora, który wpatrywał się w nią uważnie. Skinął jedynie głową na potwierdzenie treści wiadomości. Dziewczyna szybko wstała, nie chcąc by inni oglądali jej łzy. Pragnęła pobyć sama zwłaszcza, że dopadło ją poczucie winny. Tak dobrze się bawiła, że zapomniała o rodzicach i grożącym im niebezpieczeństwie.

Gdy Lily wybiegła z jadalni James podniósł list, który zostawiła koło swojego talerza i go odczytał, nie myśląc, że narusza jej prywatność. Chciał się dowiedzieć dlaczego znów cierpi.

Droga Córeczko

Nie martw się, ale zeszłego dnia zostaliśmy zaatakowani przez tych Śmierciożerców, ale udało się nam ujść z życiem. Ja i twoja siostra jesteśmy całe, mamy zaledwie kilka zadrapań i siniaków. Twój tata został ranny, ale nie martw się, wasi lekarze już się nim zajęli i nic nie zagraża jego życiu. Lada dzień wróci do zdrowia.

Teraz jesteśmy już bezpieczni, twój dyrektor zabrał nas w bezpieczne miejsc, w którym poczekamy aż to wszystko się skończy lub ministerstwo przyzna nam ochronę. Oczywiście Petunia marudzi, że to nie sprawiedliwe, ale do niej chyba jeszcze nie dotarła powaga sytuacji.

Powiedziano nam, że nie możemy się z tobą kontaktować, bo sowy zwrócą uwagę na naszą kryjówkę, a ta krótka notatka miała ci tylko powiedzieć dlaczego nie odpisujemy na twoje listy. Jak tylko zostanie zażegnany problem z tymi mordercami i będziemy bezpieczni to z powrotem wrócimy do domu i wszystko będzie dobrze. Nie martw się, kochanie i pamiętaj, że to nie jest twoja wina. Twoja moc to cudowny dar.

Kochający cię zawsze Mama i Tata

PS: jak tylko coś ulegnie zmianie to damy ci znać. Teraz najważniejsze byś uważała na siebie i zdała się na dyrektora, on zadba o twoje bezpieczeństwo.

- Co się stało?- chłopak spojrzał na Dorcas.

- Jej rodzice zostali zaatakowani przez Śmierciożerców. Udało się im uciec i teraz zostali ukryci w bezpiecznym miejscu.

- No to chyba dobrze, teraz już na pewno nic im nie grozi- zauważył Frank.

James widział to trochę inaczej niż jego przyjaciel. Wiedział, że Lily uważa iż to przez nią zostali zaatakowani, bo jest mugolakiem, a zdaniem Voldemorta całe rodziny, podobne do tej, w której się wychowała, można było bezkarnie wymordowywać.

Większość uczniów siedziała w salonie wspólnym i rozkoszowali się myślą, że następny dzień jest wolny i nie musza nigdzie rano wstawać. Z pośród Huncwotów tylko Remus był na tyle ambitny by uczyć się przez cały weekend, ale nawet on postanowił, że zrobi sobie dzień wolny i już teraz zaczął odpoczywać.

James i Lily- gdy nienawiść opadnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz