# 3

14.4K 910 218
                                    

Declan wylądował na lotnisku w Moskwie otoczony przez swoich ochroniarzy. Czuł w sobie potworną złość na Joshuę i jego bezmyślne zachowanie. Szatyn od lat starał się utrzymać swój interes i nie wchodzić z nikim w nie potrzebne konflikty, a teraz w jednej chwili, mógł to wszystko stracić.

Przed lotniskiem, nieopodal dużego budynku stała czarna limuzyna, a przed nią ochroniarz człowieka, z którym Declan prowadził interesy.

— Chłopcy, tylko spokojnie, nie róbcie żadnych gwałtownych ruchów i zachowujcie się normalnie, ale bądźcie czujni i w razie potrzeby wiecie, co macie robić? — Szatyn wyszeptał do swoich ludzi, po czym wolnym krokiem pokierowali się w stronę czarnej limuzyny.

— Pan Sergiej oczekuje na pana w swojej rezydencji, zapraszam — powiedział barczysty ochroniarz, otwierając drzwi i zapraszając gangsterów do środka.

Kiedy samochód dojechał na miejsce, Declan wraz ze swoimi ludźmi weszli do wielkiej pięknej willi, gdzie odebrano od nich okrycia wierzchnie i zaproponowano drinka. Declan od zawsze, od kiedy prowadził interesy z tym człowiekiem, był witany w ten sam sposób. Człowiek, z którym szatyn współpracował, był dobrze wychowany, o wysokiej kulturze osobistej, ale także słynął z tego, że jeśli ktoś jemu podpadł, czekała go śmierć w męczarniach. Declan martwił się, że jego brat może skończyć w ten sam sposób.

— Witam cię drogi przyjacielu — powiedział czterdziestoletni mężczyzna, wchodząc do salonu. Miał na sobie czarny elegancki i cholernie drogi garnitur, a jego pantofle świeciły jak nowe. Włosy lekko pokryte siwizną, a na wardze niewielką bliznę, którą otrzymał podczas jednej walki, ze swoim najgorszym wrogiem. Declan wstał z wygodnej skórzanej sofy, po czym ucałował policzki gangstera, a następnie uścisnął jego dłoń.

— Co to za śmieszna akcja z tamtym podlotkiem?— zapytał, a następnie zajął miejsce w dużym fotelu, zakładając nogę na nogę.

— Nie mam pojęcia, co strzeliło mojemu bratu do głowy, ale zapewniam cię, że to była jednorazowa akcja — zapewnił Declan, po czym otworzył czarną teczkę wypełnioną ogromną ilością pieniędzy. — To podwójna zapłata za twoją stratę i oczekiwanie — Sergiej uśmiechnął się chytrze, a następnie kazał swoim ludziom zabrać walizkę z pieniędzmi.

— Lubię robić z tobą interesy — stwierdził, po czym nalał do szklanek wódkę, wznosząc toast. — Za owocną współpracę! — dodał, wypijając alkohol. Declan poszedł w jego ślady i wypił całą zawartość szkła.

— Mocne to — powiedział szatyn, krzywiąc się przy tym, na co starszy mafioso zaśmiał się głośno.

— Powiedz mi, jak idą ci interesy? Słyszałem, że miałeś małe problemy z niebieskimi? — Szatyn pokiwał głową, potwierdzając słowa mężczyzny, by za chwilę rozpocząć konwersację.

— Mam zablokowaną linię z Kuby, bo policja czeka na transport narkotyków, a to wszystko przez jedną parszywą, zakłamaną kanalię — powiedział Declan, zaciskając dłonie w pięści.

Mężczyzna siedzący naprzeciwko podparł się na jednym podłokietniku fotela, chwilę myśląc.

— Mogę spróbować ci jakoś pomóc, ale musisz mi dać kilka dni.

— Dziękuję, ale myślę, że poradzę sobie sam, jednak twoja propozycja jest bardzo zachęcająca — Declan podziękował mężczyźnie, podnosząc się z wygodnej sofy. — Będę potrzebował dodatkowego transportu broni, mogę na ciebie liczyć? — zapytał, wystawiając dłoń w stronę Rosjanina.

— Oczywiście, ale tym razem załatwimy to bez żadnych nieodpowiedzialnych pośredników — uśmiechnął się czterdziestolatek, ściskając dłoń szatyna.

Trapped Romans Mafijny‼️już W SprzedażyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz