ℝ𝕠𝕫𝕕𝕫𝕚𝕒𝕝 4

624 31 6
                                    



- Mangle... - Springtrap podszedł do mnie. Byliśmy ze wszystkimi w jadalni. Akurat była pora obiadowa, Chica coś ugotowała. Brakowało tylko Golden Freddiego. Gdybyście widzieli ich miny, kiedy złapał mnie za rękę. Szok.
- ...musimy pogadać. - dokończył poważniej.
- HEJ, TO WY JESTEŚCIE RAZEM ? - jakis pisk wytrącił nas z rozmowy. Ballon Boy. Siedział pod stołem i patrzył sie na nas z odrazą.
Momentalnie spaliliśmy buraka. Spring otworzył szeroko oczy i coś mruczał pod nosem. Ja automatycznie zaczęłam głaskać swój ogon. To nie tak że byliśmy razem.
Tydzien po wizycie w jego pokoju cały czas miałam w głowie The bite. To ja to zrobiłam. Ja do tego doprowadziłam. Czemu o tym nie pamietam? A sprawa ze Springim... nie wiem jak to jest. Nie wiem czy jesteśmy razem, żadne z nas o tym nie wspomniało. Aż do teraz.

- Eeeee.... No my....
- Chyba chodzimy.. ra..zem..?- dokończyłam szeptem.

Na ich twarzach widniało teraz coś więcej niż zwykły szok.

Freddy upuścił kubek. Bonnie prawie sie przewrócił.

- Spadamy stąd- szepnął, złapał mnie za rękę i zaprowadził do pokoju. Minęliśmy kilka drewnianych drzwi w milczeniu. Gdy dotarliśmy, zapytał :
- nadal nie opowiedziałem ci o the Bite...
- J-Ja nie wiem, czy chce wiedzieć .... - szepnęłam. Naprawdę, chyba nie chcę wiedzieć. Przeraża mnie to. Wciągnęłam nosem powietrze. Zamknęłam oczy. Chcę wiedzieć. Chcę dowiedzieć sie prawdy. Królik złapał mnie za ramiona.

- Mogę ?
- Tak... - odpowiedziałam
- Dobra... - powiedział zmieszany.

-Zaczęło się w nocy. Było już po drugiej. Kiedy nowy strażnik przyszedł do biura, Foxy dostał... niepohamowanego szału. Do dzisiaj nie wiemy dlaczego. Oczy miał czarne. Nigdy czegoś takiego nie widzieliśmy. - królik zaczął gestykulować - Wtedy się na niego rzucił. Jego hak wbił sie w gardło strażnika. Zaczął sie dusić własną krwią. Kiedy próbowaliśmy go powstrzymać przed dalszymi zdarzeniami, rzucił sie na Chicę. Wydrapał jej klatkę piersiową. Musiała mniej wstawiany rozrusznik. Tylko że to nie byl Foxy...- powiedział zduszonym głosem. - ...to byłaś ty, Mangle.

- MANGLEE CHODŹ NA CHWILĘ !

- ...za chwilę wrócę. - pocałowałam go w czoło, i na trzęsących sie nogach ruszyłam do Foxyego. Skąd wiedziałam ze to lisiasty przyjaciel ? Tylko w jego głosie za każdym razem czuć nutkę sarkazmu, kiedy mnie woła.

- Słucham cię - Zamknęłam drzwi i oparłam sie o ścianę. Wysiliłam się na uśmiech. Nadal było mi słabo. Wytarłam łzę tak, aby nie zauważył.

- Boże, było bosko! Freddy jest boski! I było sama-wiesz-co. - ruszył brwiami jak rasowy pedofil. Klapka na jego oku była podniesiona, co oznaczało że jest szczęśliwy. zaśmiałam się lekko.
- Tak tak, lisku. Pewnie - odparłam rozkojarzona. Spojrzałam się w stronę uchylonych drzwi.
- Wszystko dobrze...? - przechylił uroczo głowę.
- Niee za bardzo.... - szepnęłam - ... Słuchaj, pogadamy pózniej, ok? - poklepałam go po głowie, i zanim odezwał się choćby słówkiem, zniknęłam w drzwiach.

***

- Powinniśmy im powiedzieć. - powiedziałam stanowczo.
- co? - królik tak szybko odwrócił głowę, ze uszy opadły mu na twarz.

- Powinniśmy im powiedzieć. Żeby wiedzieli. Że to zrobiłam... - głos mi się złamał. Nikt tak naprawdę nie wiedział kto doprowadził do TB.
- Tego chcesz ? - wstał i złapał mnie za rękę.
Pomyślałam. Czy chcę, żeby moje życie się zawaliło? Czy jestem gotowa na to, aby mnie znienawidzili ? Czy wogóle jestem na to przygotowana ?
- Tak.

***

Otworzyłam drzwi jadalni. Widziałam Bonniego, Freddiego, Toy Freddiego i dwójkę innych animatroników. Wieść rozniesie sie bardzo szybko, nie potrzeba więcej osób. Wzrok zgromadzonych padł na nas, na Mangle i Springtrapa.
Boje się. Już to mówiłam. Mangle, ogarnij się. Chciałam zacząć. gdyby nie on.

Golden Freddy wmaszerował bez pardonowo do pokoju. Jego złota sierść pozyskiwała, jego stopy wydawały metaliczny dźwięk przy każdym kroku. Miał czarne oczy z białymi kropkami. Wyglądał...przerażająco....
- Kogo my tu mamy  - odezwał sie do nas basem. Przewyższał Springtrapa o głowę.
- Po coś tu przyszedł ? - warknął do niego królik. Był zdenerwowany. Z nas wszystkich, on nie lubił go najbardziej.
- Chciałem wyjaśnić jedną sprawę. The Bite. Pewnie o tym słyszeliście, co ? - mruknął. Widać było, ze jest bardzo z siebie zadowolony.
W jednej chwili wszyscy stracili oddech. Nie poruszaliśmy tego tematu od bardzo, bardzo dawna...

- Myśleliście ze to zrobił Foxy, hmm? -Powiedział niedźwiedź - otóż nie. - jego palec powoli wędrował w moją stronę.

Czy ja mdleje ?

- To była wasza koleżanka. - szepnął złowieszczo.

Coś we mnie przeskoczyło.

Usłyszałam przeraźliwy pisk, podobny do paznokci przejeżdzających po tablicy. Coś czerwonego mignęło mi przed oczami.

Foxy rzucił sie na Golden Freddiego. Błysk jego haka oślepił mnie na ułamek sekundy i zobaczyłam, że łapa G.Freddiego zatrzymała broń. Foxy zaczął wierzgać i się wyrywać. Zobaczyłam jego oczy.
Były czarne.
Powoli upadłam na kolana. Z mojego pyska zaczęła sączyła się piana, i widziałam prawie na czarno. Nie mogłam, nie mogłam tego powstrzymać!
Łapałam konwulsyjnie powietrze. Zapałam się za głowę, a w nich krążyło tysiące myśli ale jedna przebijała się najmocniej.

Zabić.

Gdy Foxy się oswobodził, do jadalni wbiegła Chica. Nie była wogóle przygotowana na to, co tu zastanie. Z przerażeniem spojrzała się na lisa. On powoli, jak w horrorze, odwrócił głowę w jej stronę. Wyciągnął szyję. Pazury podrapały beton, usłyszeliśmy następny pisk i rzucił się na dziewczynę. Freddy i reszta chłopaków zdarzyło wydać tylko cichy jęk. Foxy wyhamował i stanął przed Chicą, przez najeżoną sierść był od niej o głowę wyższy. Z jego pyska leciała ślina. Foxy podniósł hak nad głowę. Chika upadła na ziemie przestraszona. Zakrywała sie żółtymi rekami. Widziałam, ze krople łez spadały na podłogę pizzeri.
- NIEEEEEEE !!!!
Hak wbił się w jej głowę.

~~~~
user59246256 , musiałaś czekać na to wieki, więc ten rozdział jest dla ciebie buba

My Mangle. Historia mniej znanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz