ℝ𝕠𝕫𝕕𝕫𝕚𝕒𝕝 9

302 14 14
                                    



Mangle przygwoździła Bonniego do ziemi. Z jej pyska leciała piana, a z czarnych oczu strużki mazi. Próbowała go dziabnąć, ale on złapał jej ręce i trzymał ją nad sobą.
- Zrób coś, ona jest za silna ! - wrzasnął do leżącego obok Springtrapa.
- Jakbyś nie widział zmagam sie z tym samym problemem! - sapnął do przyjaciela i silnym kopniakiem odtrącił Foxiego. Lis poleciał na ścianę i zaskomlał cicho.

Bonnie odrzucił od siebie Lisicę i wstał szybko.
Podbiegł do drzwi o otworzy je na oścież.
- Tatusiu, już ode mnie idziesz ?! - krzyknęła Baby i przekrzywiła głowę na bok.

- Jesteś chora psychologicznie! - krzyknął na odchodnym Bonnie.

Toy Bonnie z Toy Chicą wyszarpały sie z objęć Zniszczonego Freddiego, Nightmary powaliły na ziemię Ballorę, a Freddy kopnął jeszcze nieruszającego sie Funtima i pobiegł za resztą.

Baby warknęła.
- Łapać ich, wy przebrzydle... - syknęła i wskazała palcem na drzwi.

***

- Szybko, Nie mamy czasu ! Za mną! - krzyknął Bonnie do reszty grupy.
Z głośników poleciała jakaś Meksykańska piosenka. Wszyscy biegli w stronę wyjścia.

- Co jest , kto to jest ? - zapytał się Freddy sapiąc i wskazując na szare drzwi za ich plecami, powoli oddalające się od nich.
- Pogadamy o tym później, biegiem! - krzyknął Springtrap i skręcił w korytarz po lewej. Przeciął jeszcze kilka korytarzy i podbiegł do metalowych drzwi.
Szarpnął je, i wszystkich zaskoczył chłodny wiatr dochodzący z zewnątrz. Animatroniki jeden po drugim wychodziły na dwór.

Na końcu korytarza Foxy odbił się od ściany i biegł w stronę niczego niepodejrzewających animatroników.
Freddy zauważył go jako pierwszy. Oczy rozszerzyły sie w przerażeniu.
- szybciej, SZYBCIEJ! - wrzasnął do reszty.
Foxy był coraz bliżej. Jego metalowe pazury drapały beton.
Freddy popatrzył na metalowy pręt pod swoimi łapami. W ułamku sekundy zdecydował co ma zrobić.

Chwycił pręt i podbiegł do Foxiego. Lisiasty tylko na to czekał. Niedźwiedź zamachnął sie bronią w brzuch napastnika, na co on odpowiedział walnięciem w głowę. Upadli na ziemie i naparzali się jak dzikie tygrysy.

( sorry ze wtrąciłam to z tymi tygrysami ale nie mogłam się powstrzymać)

- Freddy! Wstawaj ! - krzyknął Bonnie. Brązowy zadał ostatni cios i uciekł od lisiastego. W Pizzeri został tylko on, Sprigtrap i Niedźwiedź. Reszta uciekła.

Nagle rura nad ich głowami zakołysała się. Animatroniki odskoczyły akurat wtedy, kiedy ogromna rura spadła wprost na wyjście, zasłaniając drogę ucieczki. Z jej wnętrza wydobywał się jakis gaz oraz ucieszona morda Metalowego Freddiego.
- kurwa... - Bonnie powąchał w powietrzu - To czad, jeżeli będzie miał styczność z ogniem to... - szepnął Springtrap do reszty.
- hej dzieciaki, jestem Molten Freddy - przerwał im zachrypniętym głosem przerażający niedźwiedź w rurze. Zaczął powoli metalowymi mackami wychodzić z plastikowej obudowy.

Któraś z macek otarła się o siebie i wytworzyła iskry.

- Padnąć! - krzyknął Bonnie.
W ułamku sekundy wszystko wybuchło. Plastikowa rura topiła się od ognia, ściany były osmalone, a z rury wydostać się próbował Molten Freddy.
Jego zawiasy i metal piszczały pod wpływem ciepła, a on sam nie mógł się wydostać i machał histerycznie mackami. Jego morda wyjrzała z przejętej ogniem rury. Nie miał prawie całej szczęki, a to co pozostało wisiało smętnie. Zaśmiał się jak w zwolniony tępie i zatopił się w ogniu. Nie było słychać już nic.

Chłopcy z przerażeniem obserwowali tę scenę. Czyżby się go pozbyli?
- O jednego mniej - Freddy wypuścił powietrze, które jak sie okazało, cały czas wstrzymywał.
- Musimy znaleźć Mangle i ją stąd zabrać - rzekł Zielonkawy podnosząc sie z kolan i otrzepując osmalone futro. To samo zrobił Bonnie.
Poprawił czerwoną muszkę. Powoli podszedł do nieruchomego Foxiego, i szturchnął go stopą. Wyciągnął do niego ręce i zarzucił na ramię.

- Mamy jakis plan? Bo z tego co wiem mamy na głowie jeszcze... trzy mordercze animatroniki plus dwójkę naszych przyjaciół. A, musimy jeszcze zdobyć pilot, ktory trzyma TWOJA CÓRKA DO CHOLERY! - Bonnie wyrzucił dłonie w powietrze. Uszy opadły mu na twarz.

- musimy sobie poradzić i ich uratować. Nie mamy innego wyjścia. A o mojej córce jescze pogadamy - warknął Wiosenka.

- Musimy dostać się do głównego schowka, tam trzymamy jakieś łańcuchy, czy coś z czego można zrobić broń. - powiedział niedźwiedź.
W oddali usłyszeli kroki.
- Musimy się pospieszyć - odrzekł Bonnie.
Springtrap skinął głową. Wszyscy udali się w stronę schowka.

***

Circus Baby podeszła do Mangle. Nadal znajdowały sie w sali. Powoli wyciągnęła do niej rękę, ale cofnęła ją.
Pogładziła ją po pokrytym białym futrem ramieniu.

- Odzyskamy sprawiedliwość. Zabijemy Springtrapa. - powiedziala szeptem do ucha lisicy.
- A c o jeż eli ... - wydukała cicho Mangle.
- c-co? - one nie powinny mieć wolnej woli. Powinny być posłuszne mnie! Pomyślała Baby. Szybko zerknęła na mały czarny pilot. Dioda świeciła się na zielono. Odetchnęła z ulgą.

Poprawiła rude wlosy i znowu to usłyszała.
- A c o jeż eli ja...
- Ja? - powiedziała Baby.
- Ja...ja nie chcę - powiedziała już wyraźniej Mangle.
- Czego nie chcesz ? - fuknęła Baby.

Czy futrzastej powoli się rozjaśniały, a czarna maź znikała. Skierowała wzrok ku dziewczynie.

- A co jeżeli ja nie chcę być ci posłuszna? - nachyliła się do niej.

Szybko zamachnęła się ogonem i podcięła nogi złej animatroniczce. Ta krzyknęła i upadła z łoskotem na ziemię.

- Nie możesz mieć własnej woli! ja tobą rządzę! - dziewczyna zaczęła na ciskać histerycznie na pilot.
Mangle warknęła i zaczęła się z nią szarpać. Z twarzy Circus Baby wyrwało się metalowe ramię, które chciało złapać Lisicę. Ta szybko padła na ziemię i odsunęła się od animatroniczki.

Dziewczyny powoli stanęły naprzeciw siebie. Z twarzy i rąk Mangle kapała bordowa krew. Circus stała z lekko pochyloną głową. Zacisnęła dłonie. Z jej lewej części twarzy co jakiś czas wyglądały metalowe ramiona.
Zmiażdżyła pilot stopą.

Baby zamachnęła się i chciała trafić ją metalowym ramieniem, ale jej sie nie udało. Mangle w odpowiedzi ślizgnęła się na plecach pod jej nogami i skoczyła na plecy dziewczyny.
- Zejdź ze mnie! - darła się rudowłosa.
Mangle złapała za jej włosy. Rzuciła ją na ziemię.

Lisica stanęła na dłoni dziewczyny.

Nagle w całej hali słychać było chrupnięcie i przeraźliwy krzyk.

- mam ci złamać jeszcze drugą rękę? - powiedzała
- Nie powstrzymasz ich. Nigdy. One zawsze wrócą - zaśmiała się animatroniczka chociaż krew zalewała jej twarz.

- kto ?
- Funtime'y. Jest nas wiecej. - zaśmiała sie histerycznie - Nigdy ich nie powstrzymasz.

Gdy Mangle szukała czegoś do związania dziewczyny, ta leżała na ziemi wycieńczona, ale nadal śmiała się jak obłąkana.

——
Trochę zapomiałem że mialam robić z pov. Mangle, więc będzie chyba od następnego rozdziału, ale lepiej pisze mi się z trzeciej osoby

My Mangle. Historia mniej znanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz