ℝ𝕠𝕫𝕕𝕫𝕚𝕒𝕝 5

587 35 16
                                    



Nie wiedzieliśmy co robić.
Chica.... Ona... Nie żyła...?
Nie mogłam w to uwierzyć. Po tej akcji chłopcy zamknęli Foxyego w schowku.

Golden Freddy znikł.

Wszystkie twarze zwróciły się w moją stronę. Wykrzywiłam plecy, i zadarłam palce o beton. Mój ogon był nastroszony, wszystko widziałam w odcieniach szarości. Cały czas miałam otwarty pysk, z którego widać było świecące belą zęby.

Niektórzy powoli ryglowali drzwi.
- Mangle, spokojnie, to my. - Bonnie kucnął z dala ode mnie i spojrzał mi się w oczy.
Nagle usłyszałam przeraźliwy pisk. Po chwili jednak zrozumiałam, ze dochodził on ze mnie. Skuliłam się na ziemi. Czułam przeogromny ból w trzewiach. Nagle, jak za sprawą zaklęcia, wszystko zniknęło. Ból, odcienie szarości.
- ona...znormalniała ? - usłyszałam gdzieś przed sobą.
- pomóżmy jej wstać !
Nagle usłyszałam że podbiegają do mnie pomagając mi wstać.

Po odzyskaniu równowagi , zaczęłam pocieszać ludzi. Znaczy, próbowałam ich pocieszać. Wszyscy sie ode mnie odsuwali. Byli przerażeni kłamstwem, jakie zadundował im Springtrap i Golden Freddy. Przecież wiedzieli kto zrobił to wcześniej. Toy Bonnie przyglądał sie temu z daleka.
Widziałam jego rozmazany makijaż. Nie był w stanie nad sobą zapanować.
Siostra Chici, Toy Chica, była tak bardzo do niej podobna. Nie mogła sie pozbierać.

Nikt nie przewidział skutku tej masakry.

Bonnie zabrał Chice ze sobą i poszedł do swojej Pracowni. Mam nadzieję że jej pomoże.

Za to w oczach Springtrapa widziałam tylko... wsciekłość. Może na Foxiego. A może na Goldena, który wywołał atak furii u Lisa.
Jego źrenice sie pomniejszyły. Jego oczy były... Białe. Był strasznie wściekły. Minął wszystkich, a Freddyego który stał mu na drodze tak brutalnie zepchnął, że ten aż sie przewrócił.

- Dobra chłopcy. Toy Bonnie, Nightmare Bonnie i ja idziemy zobaczyć co z Foxym. - powiedział Brązowy Niedźwiedź.

- Hej, a ja mogę iść ? - powiedziałam niepewnie. Freddy zmierzył mnie wzrokiem swoich zimnych, niebieskich oczu.

- Nie wiem po co, ale... Możesz. Może się na coś przydasz.

Poszłam potulnie za nimi. Złapałam sie automatycznie za ogon i zaczęłam go gładzić. W drodze nikt nic nie mówił, a ja zastanawiałam sie, gdzie poszedł Springtrap.

Szliśmy korytarzami pizzeri.
Nagle usłyszeliśmy warknięcie i jakiś hałas. Gdy wyjrzeliśmy za róg, widzieliśmy schowek. Był otwarty.
Przed nim Springtrap przygwoździł Foxego do ściany i walił nim o nią. Chłopcy podbiegli pomoc królikowi go złapać. Ale ja zauważyłam coś jeszcze.
Foxy nie miał czarnych oczu. 

- Zostawcie go! Zostawcie! On juz nic nie zrobi! Słyszycie mnie?! -

próbowałam ich odepchnąć. Na próżno.

- Już za dużo zrobiłaś złego, Mangle ! Zostaw nas! To wszystko twoja wina rozumiesz?! Gdyby nie ty... - Freddy przygwoździł mnie do ściany. Nie widziałam juz w nim żadnej skruchy. Żadnego współczucia.

Puścił mnie, jakbym była chora i podbiegł do chłopaków im pomagać. Ja, przerażona, zsunęłam sie po ścianie i przypatrywałam sie temu tępo.

Zła Mangle

- P-puśćcie mnie - usłyszałam Foxego. Springtrap, zdziwiony, przestał go okładać. Odsunął sie jak poparzony.

Zła Mangle

Foxy wypluł krew i stracił równowagę. Przewrócił sie na Nightmare Bonniego.
- Wezwijcie Bonniego. Szybko! - zawołał tubalnym basem straszny królik.

My Mangle. Historia mniej znanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz