- Ostatni ruch to podkreślenie ust. Pamiętaj, żeby użyć MATOWEEEEJ pomadki. - Margaret słuchała przepisów swojej koleżanki na "idealny" makijaż na kolację z jej rodzicami oraz ich znajomymi z pracy i rodziną.
- Maggie! - krzyczy mama gdy maluje usta. Jak sama uważała, nie była nigdy tą z nadmiernym szczęściem. Dziewczyna usłyszała, jak ktoś gwałtownie otwiera drzwi. Przestraszona Margaret odwróciła gwałtownie głowę, a szminka trzymana przez jej rękę zrobiła długą bordową kreskę wzdłuż jej policzka. - Masz 15 minut! Lepiej się pośpiesz! - krzyknęła jej rodzicielka, która tak gwałtownie i brutalnie przerwała jej tapetowanie buźki. Chodź tapetą tego nie można było nazwać.
Lecz myśli dziewczyny nie były zaprzątane jakby to cudownie nazwać swój makijaż, a raczej martwiła się jak szybko zmyć skutki wtargnięcia do pokoju i naprawić make-up. "Kiedyś ją zabiję" mówiła w myślach Maggie.
Panna Hoover wyszła z pokoju z uśmiechem na twarzy. Oczywiście nie wiedziała, że jej córka kiedykolwiek dowie się kim jest ona, jak i sama Margaret. Ana Hoover nie była prawdziwą matką dziewczyny tak, jak i jej ojciec - Harold. Ale przecież ona i tak się nie dowie. Prawda?
...
Gdy dziewczyna skończyła się malować, wyszła z pokoju w czarnej prostej sukience i tego samego koloru balerinkach.
Zeszła na dół czując już zapach jedzenia. Zobaczyła rodziców siedzących przy stole z państwem Colins - Lenard'em i Olivią - oraz ich synem Sheldon'em. Gdy weszła oczy gości zwróciły się na nią. A matka i ojciec jak zwykle olali sprawę.
- Dobry wieczór - odezwała się dziewczyna. Mijając rodziców usiadła na swoim miejscu naprzeciwko rok starszego chłopaka.
Przez pierwsze pół godziny rodziny rozmawiały w spokoju o błahych sprawach. Ale później...
- ...i tak odnalazł się nasz pies Dicko. - skończyła swoją wypowiedź Olivia.
- Nie zabierzecie nam córki. Wiemy już po co tu jesteście! - nagle krzyknęła matka Margaret. - Nie oddamy wam jej. Ona jest tu, z nami. I to my dostaniemy za nią pieniądze!
- Mamo, o co Ci chodzi... - Powiedziała ze spokojem dziewczyna, lecz każdy kto na nią spojrzał mógł wyczytać z jej twarzy, jak i ruchów, że jest wyraźnie przestraszona.
- Zamknij się! Nie jesteśmy twoimi RODZICAMI. - Powiedział Harold przesłodzonym głosem.
Wtedy matka Sheldona wstała i wyciągnęła bliżej nieokreśloną spluwę. To samo zrobił Lenard.
Zaskoczona Ana wstała i chwyciła Margaret za ramię. Ta ciągnięta przez matkę wstała i oddaliły się od stołu o około 3 metry.
Matka dziewczyny chwyciła nóż z półki po lewej stronie i przożyła dziewczynie do szyi.
- I co teraz zrobicie? Co? - Powiedział Harold a w następnej chwili leżał na ziemi, a z jego skroni lała się krew. Tak by wyglądało zabójstwo człowieka. Lecz w głowie mężczyzny widać było jedynie głęboką dziurę i zerwane kabelki.
Margaret wzdrygnęła się czując jak kula przelatuje centymetr od jej policzka i trafia w szyję jej matki. Nie upadła prosto na ziemię. Najpierw odłożyła nóż na poprzednie miejsce - półkę - a potem upadła na ziemię.
- Mamo! - Krzyknęła dziewczyna
- Odwal się i lepiej uciekaj zanim dopadnie Cię mój Pan. - prychnęła - Wyp..
Wypowiedź Any przerwał drugi strzał między oczy. Tym razem to Olivia prychnęła i dmuchnęła w strzelbę, niczym kowboje z popularnych westernów.
- Wyjaśnimy Ci wszystko. - Powiedział Lenard, gdy zauważył, że Margaret cofa się pod ścianę. - Twoja kolej synu.
- Przepraszam. - szepnął wyraźnie smutny Sheldon i wstrzyknął leki usypiające do szyi dziewczyny.
CZYTASZ
Inne Światy/ZAWIESZONA
Fantasy- I myśli Pan, że to pomoże mojemu biednemu synkowi? Wie Pan, że jak on nie przeżyje, będzie mieć Pan poważne kłopoty... - lekarz uśmiechnął się pod nosem. - Oczywiście, że przeżyje... - Powiedział składając ręce. -...jeżeli ją znajdziemy... Kiedy M...