Nie był Francessa. Postanowiłam o to nie pytać.
Szliśmy w ciszy. Co chwilę Sheldon spoglądał w moją stronę. Nie powiem, było to krępujące. PO pokonaniu wielu skrętów i schodów dotarliśmy do pół szklanych drzwi. Zgadywałam, że znajduje się tam stołówka. Oczywiście nie myliłam się.
Theodora wparowała do pomieszczenia. Sheldon przytrzymał drzwi i kiwnął głową bym weszła do środka. Z wyraźnie wyczuwalną niechęcią weszłam. Od razu oczy wszystkich nastolatków zwróciły się na mnie. Postanowiłam nie spoglądać się na nich. Było trudno. Bardzo.
Kierowałm się do stołu przy oknie, ale w pewnym momencie zostałam pociągnięta w bok.
- Co ty robisz?! Tam siedzą te dziwadła! Weź lepiej do nich nawet nie podchodź... - powiedziała Theodora.
- O co Ci chodzi? Idę do swoich! Może oni mi coś wytłumaczą...
Usłyszała jeszcze burknięcie dziewczyny i zaczęła zmierzać ku stołom przy szkle. Zauważyła tam ponuro ubrane osoby. W tym jedną znaną. Patrick.
Peggy przyspieszyła kroku. Zbliżała się coraz bardziej, a gdy była już tak blisko, że spokojnie mogłaby zauważyć czerwone plamki w oczach jednego.
Patrick POV**
Usłyszałem tą Veen mówiącą jakieś głupoty Meggie.
- O co Ci chodzi? Idę do swoich! Może oni mi coś wytłumaczą... - Powoedziała Meg.
No i to rozumiem. Udawałem, że nie słyszałem tego co powiedziała. Czekałem aż podejdzie.
CZYTASZ
Inne Światy/ZAWIESZONA
Фэнтези- I myśli Pan, że to pomoże mojemu biednemu synkowi? Wie Pan, że jak on nie przeżyje, będzie mieć Pan poważne kłopoty... - lekarz uśmiechnął się pod nosem. - Oczywiście, że przeżyje... - Powiedział składając ręce. -...jeżeli ją znajdziemy... Kiedy M...