- Oj ja wiem, że to Ty... powiedział wkurzony już do reszty chłopak. Wziął Sheldona za koszulkę, i rzucił w jedną ze ścian, gdzie później się okazało stała dyrektorka, a przed nią jeszcze drzwi do pokoju Margaret.
80-letnia kobieta, mimo swojego wieku była spostrzegawcza, szybka, (a refleks miała wyćwiczony, po nie jednym ratowaniu kubka z gorącą herbatą) uniknęła zwinnie lecącego w jej stronę chłopaka, który po chwili wpadł na drzwi. Jak można było się spodziewać drzwi wyszły z zawiasów i upadły wprost do pokoju nieczego nieświadomej Megan...
Theodora przełknęła ślinę po opowiadaniu Margaret. - No dobrze... co chcesz wiedzieć? - spytała.
- Mam za dużo pytań. Czekaj. - odpowiedziała szarowłosa i oparła łokcie o kolana, a na dłoniach oparła głowę. Zamknęła oczy, lecz po chwili gwałtownie je otworzyła. - Wiem. Powiedz mi, czy moi rodzice, o których istnieniu wiem, byli moimi prawdziwymi rodzicami, bo nigdy tak się niezachowywali..?
- Nie są twoimi rodzicami. - Blondynka przełknęła znów ślinę i wstała.
Trzask! W tym samym momencie do pokoju wyleciay drzwi i zaraz za nimi Sheldon.
- Frank Ty idioto... - powiedział prawie niezrozumiale chłopak.
- Wy idioci! - Wrzasnęła dyrektorka, która już wiedziała, że sprawcą całego wydarzenia jest jej syn.
- Ups. - Szepnął Wictor.
Tamci zajęci rozmową i wyjaśnieniami za wyważenie drzwi z zawiasów, nie zauważyli przestraszonej Maggie, cofającej się powoli pod ścianę.
Margaret chwyciła klamkę z balkonowych drzwi, i ostrożnie je otwarła wychodząc. Na początku chłód był nieznośny, lecz po chwil to nie było już dla niej takie odczuwalne, ponieważ usłyszała czyjś głos. Już jej znany, nie wiedziała skąd.
Głos dobiegał z góry budynku. Dziewczyna zaczęła się rozglądać za przejściem. Balony nie były obszerne, ale pozwalały na zrobienie tych kilku kroków. Rozglądała się i w pewnym momencie, w ciemnościach, dostrzegła drabinę.
Ostatni raz rzuciła okiem na rozgrywającą się w środku kłótnię i zaczęła wchodzić po drabinie...
CZYTASZ
Inne Światy/ZAWIESZONA
Fantasy- I myśli Pan, że to pomoże mojemu biednemu synkowi? Wie Pan, że jak on nie przeżyje, będzie mieć Pan poważne kłopoty... - lekarz uśmiechnął się pod nosem. - Oczywiście, że przeżyje... - Powiedział składając ręce. -...jeżeli ją znajdziemy... Kiedy M...