Rozdział trzynasty

67 4 0
                                    

Po śniadaniu poszłaś do łazienki, a następnie po Jasona do jego pokoju. Tym razem drzwi były otwarte, a Jason szukał czegoś pod łóżkiem.
[Ty]- Co robisz?
Zaskoczony uderzył głową o spód łóżka.
[Jason]- Au!
Wysunął się spod łóżka i spojrzał na ciebie. Wyglądał na bardzo smutnego.
[Jason]- Widziałaś ją gdzieś?
[Ty]- Kogo?
[Jason]- Małą, nakręcaną, czarną mysz z czerwonymi oczkami.
"Czarna mysz...? Pewnie chodzi o tą zabawkę, którą nosi na ramieniu. Widziałam ją już dzisiaj, ale nie pamiętam gdzie..."
Przypomniałaś sobie, co robiłaś o momentu obudzenia się.
"Candy mnie zrzucił, Jason dał ubranie i mnie uczesał, Jack i mysz robili śniadanie, wszyscy przyszli... Jack i mysz? Mysz była w kuchni!"
Zanim zdążyłaś cokolwiek zrobić, usłyszeliście krzyk i głośny śmiech.
[Ty]- Co się dzieje tym razem?

[Jason]- Za chwilę sprawdzimy, ale najpierw zrobię kilka poprawek.
Nałożył ci na ręce rękawiczki wizytowe bez palców, poprawił fryzurę, a na twarz nałożył maskę
[Jason]- Idealnie...
Wolałaś nie wyrażać swojej dezaprobaty, bo miał rację, a poza tym miałaś mu pomagać w sklepie, więc strój idealnie pasował.
[Jason]- Chodź, mamy mało czasu.

Po drodze zajrzeliście do kuchni. Widok był niecodzienny. Cane krzyczała i piszczała, Jack śmiał się, a po podłodze 'biegała' zaginiona mysz.
[Ty]- Czy to jej szukasz?{wskazałaś na zabawkę}
Na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
[Jason]- Liquorice! Znalazłem cię!

"Taaa... ty znalazłeś..."

Spojrzałaś na szczęśliwego zabawkarza i jego zaginione zwierzątko.

"Też bym chciała taką mysz...Liquorice... fajne imię, ale... jak się je zdrabnia?"

[Cane]- Jason, zabierz to!
[Jason]- Nie mów 'to' o Liquorice! {kiedy mówił to zdanie jego oczy błyszczały na zielono}
[Jack]- Eee... czy nie powinieneś już otwierać sklepu?
Jason rzucił okiem na zegar, złapał cię za rękę i pobiegliście do sklepu. Zabawkarz pokazał ci krzesło za jednym z regałów.

[Jason]- Tu możesz siedzieć, kiedy nie ma klientów.

Obok krzesła leżał twój piórnik i szkicownik.

"Pewnie Candy mu powiedział."

[Jason]- Wiesz jak obsługiwać klientów?
[Ty]- Nie...
[Jason]- Niestety nie mamy czasu na szkolenie, więc musisz zdać się na intuicję.
Po tych słowach poszedł otworzyć drzwi do sklepu.

TIME SKIP
{przez godzinę nic się nie działo, więc spokojnie rysowałaś}
Usłyszałaś dźwięk dzwoneczka, ktoś wszedł do sklepu. Wyszłaś zza regału. Klientami byli jakiś chłopak i... Felicja.
"Co ona tu robi? Miała wyjechać... Dlaczego mnie okłamała? Mam nadzieję, że mnie nie rozpozna i... kim on jest?"
Miałaś ochotę się schować, ale mogłoby to wydać się podejrzane. Podeszłaś do nich i zatrzymałaś się za chłopakiem {stał bliżej miejsca, z którego wyszłaś}.
[Ty]- Mogę w czymś pomóc?
Chłopak najwidoczniej się wystraszył, bo szybko od ciebie odskoczył.
[Felicja]- Piotrek, uspokój się. To tylko doradca.
Zrobiło ci się trochę przykro, ale poczułaś też ulgę. Nie rozpoznała cię.
[Ty]- Szukacie czegoś konkretnego?
[Felicja]- Właściwie, to nie wiem, czego szukamy. Chciałam kupić prezent dla przyjaciółki, ale nie znam jej zbyt dobrze.
[Ty]- Mogłabyś coś o niej opowiedzieć? Jak ma na imię? Co lubi? Czego nie lubi?
Felicja zawahała się, ale odpowiedziała.
[Felicja]- Ma na imię [T.I.], lubi pluszaki i lalki, gra na keyboardzie. Uwielbia cukierki arbuzowe. Nie wiem, jaki jest jej ulubiony kolor.
Sięgnęłaś na półkę i podałaś jej lalkę, która twoim zdaniem była bardzo ładna.
[Ty]- Myślę, że ta będzie odpowiednia.
[Felicja]- Jest pani pewna?
[Ty]- Tak.
Zaśmiała się.
[Felicja]- To zabawne, jesteśmy przyjaciółkami, a prawie nic o niej nie wiem. Pani po kilku pytaniach wie o niej więcej niż ja...
Nie wiedziałaś, co powiedzieć, więc zmieniłaś temat.
[Ty]- Czy mogę jeszcze jakoś pomóc?
[Felicja]- Mogłabyś pokazać nam gdzie możemy zapłacić?
Zaprowadziłaś ich do lady, za którą siedział Jason i wróciłaś za regał. Przez następne trzy godziny pomogłaś jeszcze sześciu klientom i jednej zakochanej parze.

Będziesz piękną lalką...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz